piątek, 24 lutego 2012

Recencja: Bill Lubera - Global Warning (2010)


Bill Lubera to muzyk z wielkim doświadczeniem. Zaczynał swą przygodę z gitarą w wieku 5 lat, na przestrzeni swej kariery występował z wieloma zespołami (przykładowo Jinx oraz RipChord). Gitarzysta systematycznie rozwijał swe umiejętności, doskonalił technikę, aż w końcu postanowił nagrać swój pierwszy solowy album zatytułowany Global Warning.

Muzyka zawarta na Global Warning to dziesięć w pełni instrumentalnych, ocierających się o progresywny metal kompozycji. Muzyk dla nadania płycie przekazu doszył do niej koncept, którym jest zagrożenie istnienia naszej planety. Tytuł albumu nosi nazwę Globalne Ostrzeżenie, a każda z dziesięciu kompozycji zatytułowana jest mianem poszczególnych katastrof. Mamy tu Trzęsienie ziemi, Tornado czy Tsunami. Sądzę, że wskazany przeze mnie koncept płyty jest tu niejako na doczepkę, by nadać Global Warning (sztucznego) przekazu, gdyż muzyka Bila niewiele ma wspólnego z tymi wartościami.

Na szczęście twórczość gitarzysty zawarta na krążku nie jest schematycznym kopiowaniem materiału muzycznych inspiracji Bila i innych gitarowych wirtuozów. Muszę przyznać, że włączając krążek po raz pierwszy trochę mi ulżyło, bo Lubera gra tu muzykę swoją. Nie można jednak się oszukiwać, że wpływy chociażby Yngwie Malmsteena czy Johna Petucciego są tu widoczne, lecz jednak nie aż tak, by zarzucić Luberze kopiowanie.

Global Warning to trzy kwadranse muzyki. Muzyki czysto instrumentalnej, gdzie prym wiedzie gitara elektryczna. Na krążku znajdziemy skomplikowane struktury, połamane kompozycje, zmieniające się ciągle rozwiązania muzyczne. Co prawda na jeden utwór z Global Warming przypada 5 minut, lecz gitarzysta potrafi w nich zamknąć wiele pomysłów i skomplikowanych rozwiązań muzycznych. Płytę charakteryzują dość szybkie i energiczne kompozycje (jak Blizzard) oraz te bardziej spokojne (Earthquake). Gitarzysta nie tylko daje wyraz swym niesamowitym umiejętnościom technicznym, ale również stara się budować klimat, co w większości przypadków mu się udaje. 

Mimo że na Global Warming muzycznie jest raczej ciekawie, to trzeba szczerze oddać, że płyta strasznie szybko zaczyna nudzić i ciężko dotrwać do jej końca. Chyba lepiej smakować ją po kawałkach i rozbijać sobie na drobniejsze części, bo brakuje jej chyba elementu zaskoczenia i hipnotyzującego klimatu. Plusem jest to, że muzycznie wydawnictwo jest dość zróżnicowane i choć Lubera trzyma się konsekwentnie niemal jednego brzmienia, to wykorzystuje wiele gitarowych technik i zagrywek, buduje niejednorodne kompozycje i stara się różnicować materiał.

Myślę że Lubera zapomniał o jednej rzeczy. Na płycie, nawet jeśli jest gitarowa, inne instrumenty również grają i spełniają ważne funkcje. Bas na Global Warning został całkowicie ograniczony, a perkusja brzmi fatalnie, jakby z automatu. Bardzo psuje to wrażenia towarzysząca odsłuchowi płyty i niesamowicie irytuje. Chociaż nie... perkusja brzmi po prostu tragicznie! Brzmieniowo ogólnie jest nie najlepiej. 

Podsumowując, Global Warming to dobra płyta. Co prawda rewelacji to Pan Bil Lubera nam nie zafundował i album nie do końca trzyma artystyczny poziom, to całkiem przyjemny dla ucha kawał muzyki na nim odnajdziemy. W wielu aspektach Global Warming kuleje, ale dzięki wysokim technicznym umiejętnościom gitarzysty i ciekawym kompozycjom nie raz potrafi zaskoczyć i pokazać się z dobrej strony. Sądzę że fani instrumentalnych, gitarowych krążków będą mogli znaleźć tu coś dla siebie.

Płytę muzyka można zakupić za pośrednictwem Cdbaby, Itunes oraz GuitarEuroshop.

Lista utworów:
1. Blizzard
2. Earthquake
3. Evacuation
4. Heatwave
5. Tsunami
6. Firestorm
7. Hurricane
8. Icebergs
9. Tornado
10. Silver Lining
Czas całkowity: 45:02

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz