poniedziałek, 20 lipca 2015

Relacja: Camel w Poznaniu

Tylko jedną płytę Camel jestem w stanie zarekomendować bez mrugnięcia okiem. Właśnie dla niej pokonywałem kilkugodzinną drogę z Warszawy do Poznania. Byłem przekonany, że podobnie jak na ubiegłorocznej trasie po Europie Zachodniej, Andy Latimer w całości zaprezentuje album The Snow Goose. Gdy w końcu wysiadłem z opóźnionego o półtora godziny (!) pociągu (nad Wielkopolską przeszła straszliwa burza) i co tchu gnałem w poszukiwaniu poznańskiej hali, ściany miasta echem podawały sobie melodię wybrzmiewającego w oddali The Whire Rider. Wtedy już przeczuwałem, że to nie będzie mój koncert...

Do hali MTP Poznań wbiegłem zdyszany, zmęczony, ale wielce szczęśliwy, że jednak udało się zdążyć. Na scenie pięciu panów, w tym mocno podstarzały, ale pełen energii Andy Latimer. Samo miejsce... pozostawiało wiele do życzenia. Dość skromna scena nie przeszkadzałaby gdyby nie fatalne oświetlenie. O godzinie 20.00 słońce jeszcze widniało nad horyzontem, a promienie słoneczne przedostawały się do hali poprzez zawieszone wysoko okna. Efektem było nieskazitelne białe płótno za plecami muzyków (światła reflektorów po prostu się nie przebijały) i... piknikowo-festiwalowa atmosfera zamiast oczekiwanej poświaty tajemniczości. Warunki nieco uwłaczające takiemu artyście jak Latimer. Każda mijająca minuta oznaczała jednak przewagę nocy nad dniem i od połowy koncertu mogliśmy się już cieszyć wizualną symbiozą muzyki i koncertowej otoczki.

Andy Latimer, najwyraźniej nieco zmęczony trasą The Snow Goose, zaprezentował polskim fanom dość przekrojowy materiał, z zaskakująco dużym naciskiem postawionym na Moonmadness (aż 5 kompozycji). Warto podkreślić, że sam koncert miał niemal chronologiczny charakter. Camel rozpoczął od Never Let Go z roku 1973, a podstawowy set zakończył na Whispers in the Rain z Dust and Dream z roku 1991. Na bis zostawiono rewelacyjny Lady Fantasy, który tego wieczoru całkowicie zmiażdżył oraz Long Goodbye. Co jeśli chodzi o mnie? Cóż, muszę przyznać że wydawnictwa Camel z lat 80-tych i 90-tych nigdy nie były w stanie mnie oczarować. Kiedy już doszło do mnie, że z "The Snow Goose show" nici, z pewnego rodzaju zaciekawieniem oczekiwałem rozwoju wypadków. Czy Camel mnie zachwyci? Zachwycił. Kompozycje, których wielokrotnie słuchałem z dysku, a które wielokrotnie nie były w stanie mnie poruszyć, na poznańskim koncercie zabrzmiały po prostu wybornie! To był koncert, którego niemal przez cały czas słuchało się z zapartym tchem. Andy Latimer mimo podeszłego wieku nie tylko wyśmienicie wykonywał swoje partie gitarowe, ale i dobrze śpiewał. Podziw wzbudzało jego ogromne zaangażowane sceniczne i prawdziwa radość z bycia na scenie i dzielenia się swoją twórczością z fanami. Fani Camel po prostu nie mogli tego wieczoru narzekać. Zresztą niejedna burza braw była tego znakomitym dowodem.

Mimo tego, że mogłem wychodzić z koncertu zawiedziony brakiem w setliście choćby jednego (!) utworu ze Śnieżnej Gęsi, to towarzyszyły mi inne odczucia. Warto było zobaczyć Camel na żywo. Nie tylko dla genialnego Lady Fantasy. Nie tylko dla postaci Andy'ego Latimera. To był po prostu rewelacyjny koncert!

Zdjęcia

Setlista:
Never Let Go
The White Rider
Song Within a Song
Unevensong
Spirit of the Water
Air Born
Lunar Sea
Another Night
Drafted
Ice
Mother Road
Hopeless Anger
Whispers in the Rain
_______
Lady Fantasy
Long Goodbyes

czwartek, 2 lipca 2015

Camel na koncertach w Polsce!

Zespół Camel powraca do Polski po piętnastu latach przerwy. Brytyjski zespół wystąpi w lipcu w Poznaniu i w Krakowie.

Camel przetrwał w ciągu czterech dekad istnienia wiele przeciwności. Powstał w 1972 roku z inicjatywy Andrew Latimera, którego rozpoznawalny styl grania na gitarze i wyjątkowe kompozycje stały się cechą charakterystyczną brzmienia grupy.

Międzynarodowy sukces odniósł niemal od razu, w połowie lat 70. wraz z wydaniem płyt "The Snow Goose" i "Moonmadness". Mimo częstych zmian w składzie udowodnił, że początkowy sukces nie był przypadkiem i konsekwentnie potwierdzał swoją klasę kolejnymi udanymi albumami i trasami koncertowymi granymi aż do połowy lat 80., gdy spory prawne i brak zainteresowania ze strony przemysłu muzycznego zagroził istnieniu zespołu.

Latimer wraz z Susan Hoover, partnerką i autorką tekstów, przeprowadzili się do Kalifornii, gdzie założyli własną niezależną wytwórnię, której nakładem ukazał się w 1991 roku album "Dust and Dreams". Pokazał on, że zespół nie stracił formy i rozpoczął nową dekadę twórczej działalności, w czasie której wydane zostały cztery kolejne płyty: "Dust and Dreams", "Harbour of Tears", "Rajaz" i "A Nod and a Wink" oraz odbyły się cztery światowe trasy koncertowe.

W 2003 Camel wyruszył w pożegnalne tournee poprzedzające długą walkę Latimera z chorobą, która nieomal zakończyła się tragicznie. Batalia nie była łatwa, ale artysta wrócił do pełni sił, co przyniosło ogromny przypływ nowej energii i dało zespołowi siłę do powrotu na muzyczną scenę. Grupa powróciła zresztą w wielkim stylu - w 2013 roku wydała odświeżoną wersję "The Snow Goose" i wyruszyła w wyprzedaną trasę koncertową po Europie, która zakończyła się dopiero w 2014 roku i która zainspirowała Prog Magazine do przyznania Andrew Latimerowi Lifetime Achievement Award (nagrody za całokształt twórczości).

W 2015 roku zobaczymy zespół ponownie podczas letnich festiwali, ale także podczas kilku niefestiwalowych koncertów, w tym dwóch w Polsce, w której Camel zagra po raz pierwszy od 15 lat.

Andrew nadal jest liderem grupy, a towarzyszą mu starzy dobrzy koledzy, Colin Bass (bas), Denis Clement (perkusja) i Ton Scherpenzeel (klawisze).

Camel w Polsce:
19.07 - Poznań, MTP2
20.07 - Kraków, ICE Congress Hall

Bilety w cenach od 119 do 239 zł dostępne w sprzedaży od 9 marca na www.rockserwis.pl oraz w punktach i na stronach www.ticketpro.pl i www.eventim.pl.