piątek, 1 grudnia 2023

Relacja: Riverside w Hala OSiR Bemowo (Warszawa)

Widziałem na żywo setki artystów. Wyjść z koncertu przed czasem zdarzyło mi się tylko kilka razy. Nie jestem w stanie uwierzyć, że od tego roku dotyczy to występu jednego z moich ulubionych wykonawców. 

Zacznijmy od prezentowanego materiału. W mojej ocenie ID.Entity to płyta co najwyżej średnia, co potwierdziło wykonanie go na żywo. Niestety temu materiałowi i studyjnie, i koncertowo do energii Left Out czy Egoist Hedonist daleko. Przy Landmine Blast czy Post-Truth po prostu się wynudziłem, rozczarowało mnie Big Tech Brother - spodziewałem się, że wersja koncertowa wysadzi mnie z butów, natomiast utwór odebrałem bez jakichś większych emocji. Na plus muszę zapisać środkową część The Place Where I Belong. Nie zawiodło zaś Friend of Foe? - zarówno na płycie jak i na żywo broni się znakomicie.

Po drugie dialogi lidera zespołu. Przyznam, że słuchanie i czytanie przez ostatnich 10 lat "nie, nie jesteśmy progresywnym zespołem" stało się nie tyleż nudne, co irytujące. Panie Mariuszu, gatunki tak się rozmyły że w roku 2023 to już naprawdę nikogo nie interesuje. Ileż można o tym gadać? Poza tym, gdzie dziennikarze mają Was klasyfikować, jeśli chociażby na ostatnim albumie macie tylko jeden numer poniżej 5 minut? Szufladki "artrock", "rock sentymentalny" nie przyjęły się, natomiast zespoły "rockowe" są kojarzone z utworami piosenkowymi. Nie jesteście Cool Kids of Death! Pink Floyd jest charakteryzowany jako grający rock progresywny, a materiał mają dużo bardziej łagodny i piosenkowy od Waszego. Nie wiem skąd to ciągłe oburzanie się na cały świat.

Nie mogę też przemilczeć "ironizowania" z Dream Theater. Jak dla mnie te żarty, choć niewinne, były po prostu niesmaczne. Riverside życzę osiągniecia przynajmniej 10% sukcesu tej formacji. Inna sprawa, że połowa widowni na tym koncercie najpewniej nawet nie wiedziała czym Dream Theater jest.

Do gry Macieja Mellera nigdy się nie przekonam. Jego brzmienie ginie w miksie. Za podsumowanie występu niech posłuży solówka w We Got Used To Us. Solo Piotra Grudzińskiego wysadzało z butów. Tego co stworzył Meller nawet nie będę komentował.

Spodziewałem się więcej po oprawie wizualnej. Na poprzednich koncertach może było skromniej, ale światła jakby lepiej współgrały z muzyką. Podczas warszawskiego koncertu po prostu nadużywano laserów, które średnio się miały do prezentowanej w danym czasie muzyki. Odebrałem to jako przerost formy nad treścią.

Poza tym, po 10 latach Mariusz Duda mógłby wymyśleć jakiś nowy żart jeśli chodzi o Left Out.

No cóż, moje drogi z Riverside rozbiegają się coraz bardziej. Koncert zaliczam do nieudanych i prędko na kolejnym się nie pojawię. Reakcje publiczności były natomiast bardzo pozytywne, więc być może jestem odosobniony w mojej krytycznej opinii. Grupie życzę wszystkiego dobrego na dalszej wydawniczo-koncertowej ścieżce.

sobota, 5 sierpnia 2023

Recenzja: Riverside - ID.Entity (2023)


Trochę dziwi mnie, że tak niewielu recenzentów zwróciło uwagę na podobieństwa między ID.Entity, a Anno Domini High Definition. Jest ich wiele. Począwszy od bardziej dynamicznej muzyki, przez tematykę tekstów, okładkę i rezygnację z oryginalnego logo, przez nowe studio nagraniowe, do momentu kariery w którym jest Riverside. ID.Entity to, podobnie jak ADHD, płyta buntu, na której zespół zrywa z poprzednimi trzema albumami, szukając dla siebie nowej przestrzeni. Nawiązuję na wstępie ADHD nie bez przyczyny. Czerwony album bardzo mi się spodobał, tak więc argument "nie lubisz dynamicznej muzyki, więc dlatego najnowsza płyta Ci nie leży" możecie schować do szafy.

ID.Entity nie podoba mi się, bo przede wszystkim sprawia wrażenie niedopracowanego. Mogą sugerować słowa zarówno Mariusza Dudy ("album zrobiony na 80%") jak i Piotra Kozieradzkiego ("najszybsza sesja nagraniowa w historii Riverside"). Jednym z największych atutów zespołu było to, że kompozycje były świetnie napisane od początku do końca. Na ID.Entity czasem mam wrażenie, że grupa wpadła w pułapkę, w którą wpadła zdecydowana większość tzw. progresywnych grup, czyli "im więcej nut, tym lepiej" lub "powrzucajmy tyle motywów, ile się da". Najlepiej słychać to w utworach Landmine Blast oraz Post-Truth. Niewykorzystany potencjał słychać przede wszystkim w Big Tech Brother, który składa się z wyśmienitych motywów, ale całości czegoś brakuje.

ID.Entity nie podoba mi się, bo... nie wiem jak to zabrzmi, ale po prostu nie jest zaskakujący. Nie przytoczę dokładnego cytatu, ale Mariusz Duda powiedział coś w tym stylu: "Przeczytałem w jednej z recenzji, że na ID.Entity nie słyszy nic nowego. To przepraszam bardzo, co moglibyśmy jeszcze zrobić żeby było coś nowego?". Ja już odpowiadam - więcej utworów w stylu Friend or Foe? albo Self-Aware. Friend or Foe? to mój faworyt na płycie, inspiracja synth-wave z lat 80-tych (mi partie klawiszowe skojarzyły się z The Weeknd) wypadły bardzo świeżo. Za to w Self-Aware słychać mocne isnpiracje Rush i... to jest coś nowego! Od razu zaznaczę, że nie lubię tego numeru (jak i nie przepadam za Rush), ale ten utwór przynajmniej pokazuje jakiś rozwój zespołu. Niestety cała reszta to granie "w stylu Riverside", tylko po co mam słuchać tej płyty, skoro lepsze kompozycje (i przede wszystkim więcej pasji!) znajdę np. na ADHD?

Jeden akapit muszę poświęcić nowemu gitarzyście. Według mnie jego gra jest całkowicie bez wyrazu, a feeling nie pasuje do zawartości albumu. Marcin Meller to gitarzysta bluesowo-rockowy, a tej płycie brakuje gitarowej zadziorności. Za najlepsze podsumowanie jego udziału niech posłuży solówka w The Place Where I Belong. Jaka ona jest? Nijaka. Taka sama jak jego obecność na albumie.

Warto nadmienić, że na płycie bonusowej znajdują się dwa dodatkowe utwory, z których pamiętam tylko tyle, że są instrumentalne. 

A co mi się podoba? Brzmienie jest naprawdę wyborne. Wspomniałem już o świetnym Friend or Foe? oraz riffach w Big Tech Brother. Dorzucę jeszcze fragment Post-Truth (to chyba jedyny moment, podczas którego lirycznie trafia do mnie płyta: "(...)I assume It was not perfect"), a także I'm Done With You, brzmiacy jakby napisany na starszej sesji (stąd też znajduje się niemal na końcu płyty).

W mojej ocenie ID.Entity to po prostu płyta średnia (6/10), co w przypadku tego zespołu jest dużym obniżeniem lotów. Nie jestem jednak bardzo zaskoczony, bo pierwsze sygnały ostrzegawcze słychać było już na Wasteland, gdzie obok świetnych numerów znalazły się dłużyzny (np. utwór tytułowy).  Niestety od paru lat widać, że Mariusz Duda muzycznie IDentyfikuje się przede wszystkim ze swoją działalnością solową, co skutkuje tym, że muzyka Riverside znajduje się na twórczej bocznicy.

Lista utworów:

CD 1 / Album (00:53:11):
1. Friend or Foe? (00:07:29)
2. Landmine Blast (00:04:50)
3. Big Tech Brother (00:07:24)
4. Post-Truth (00:05:37)
5. The Place Where I Belong (00:13:16)
6. I'm Done With You (00:05:52)
7. Self-Aware (00:08:43)

CD 2 / Bonus Material (00:29:53):
1. Age of Anger (00:11:56)
2. Together Again (00:06:29)
3. Friend or Foe? (Single Edit) (00:05:59)
4. Self-Aware (Single Edit) (00:05:29)