niedziela, 30 grudnia 2012

Audycja nr 61 - rok 1971 (XVIII)

Ostatnia tematyczna audycja, poświęcona rocznikowi 1971 za nami. Za PROGiem zajęliśmy się niezwykle elektryzującym, przynajmniej mnie, tematem muzyki polskiej lat 70-tych. Szczególnie trzech naszych rodzimych artystów rok 1971 mogło zaliczyć do szczególnie udanych. 
Formacja Klan z Markiem Ałaszewskim na czele wydała wyśmienity album Mrowisko, jeden z najważniejszych albumów w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Wydawnictwo potraktowaliśmy w sposób priorytetowy szczególny, grając 75% materiału zespołu. 
Marek Grechuta i formacja Anawa podbili rynek polski albumem Korowód, który okazał się chyba największym osiągnięciem artystów z legendarnymi Ocalić od zapomnienia czy Dni, których nie znamy.
Czesław Niemen rok 1971 zapisał sobie w swej twórczości jako krok z psychodelii w kierunku jazzu i niestandardowych form muzycznych. Zagrany Człowiek jam niewdzięczny z dwupłytowego Czerwonego Albumu był na to najlepszym przykładem.
Oprócz tego zapoznaliśmy się z polskimi perełkami, formacjami Dżamble i Paradox, które naprawdę warto znać. 

Przed audycją obiecywałem Wam odważną wyprawę za południowe granice naszego kraju, jednak tradycyjnie już nie udało nam się zmieścić z całym materiałem czasowo. Niech czechosłowacki jedynak, grupa Modrý Efekt, będzie obiecującą zapowiedzią najbliższego wieczoru za PROGiem, podczas którego nadrobimy zaległości z terenów Czech, Słowacji, Węgier oraz byłej Jugosławii. Audycja będzie też pewnego rodzaju wstępem do rozpoczynającego się właśnie plebiscytu na najlepszy progresywny utwór roku 1971.

Playlista: (Pobierz i posluchaj audycji)
1. Zaprogowe intro
2. Klan - Sen / Kuszenie (Mrowisko, 1971)
3. Klan - Senne wędrówki / Taniec wariatki (Mrowisko, 1971)
4. Klan - Na przekór / Nasze myśli (Mrowisko, 1971)
5. Klan - Pejzaż pustych ram (Mrowisko, 1971)
6. Klan - Epidemia euforii / Sen (Mrowisko, 1971)
7. Marek Grechuta - Dni, których nie znamy (Korowód, 1971)
8. Marek Grechuta - Ocalić od zapomnienia / Korowód (Korowód, 1971)
9. Dżamble - Chciałbym mieć dziewczynę (Wołanie o słońce nad światem, 1971)
10. Czesław Niemen - Człowiek jam niewdzięczny (Człowiek jam niewdzięczny, 1971)
11. Paradox - Intymne życie wuja Leona (Drifting Feather, 1971)
12. Modrý Efekt - Směr Jihovýchod (Nová syntéza, 1971)
13. Zaprogowe outro

Jeden z najważniejszych albumów w historii naszej rodzimej muzyki.

sobota, 29 grudnia 2012

Włóż kij w 'Mrowisko'

Cudze chwalicie, swego nie znacie...

Te wszystkim znane przysłowie jest idealnym sparafrazowaniem tematu niedzielnej audycji za PROGiem. Podczas naszego najbliższego spotkania zapoznamy się z polską sceną muzyczną roku 1971, a mamy się czym chwalić! Gwoździem programu będzie formacja Klan i album Mrowisko - pierwszy, pełnowymiarowy album zespołu, uznawany dzisiaj za jedną z najważniejszych płyt w historii polskiego rocka. Dla fana muzyki progresywnej pozycja obowiązkowa. Rzecz jasna nie zabraknie również muzyki Pana Marka Grechuty (album Korowód) oraz Pana Czesława Niemena (album Człowiek Jak Niewdzięczy), którzy rok 1971 z pewnością zapisali sobie do naprawdę udanych. Dlaczego? Postaramy się to zaprezentować i udowodnić podczas audycji.

Oprócz tego czeka nas mała podróż do jak zawsze ciekawej Czechosłowacji, Węgier oraz Jugosławii.

Do usłyszenia! Start - niedziela, godzina 21.00.

czwartek, 27 grudnia 2012

Klan - notka biograficzna

Minęło ponad 40 lat od chwili, gdy Klan po raz pierwszy stanął na scenie. Niewiele mniej lat minęło od płytowego debiutu, wspaniałego widowiska Mrowisko i przedwczesnego rozpadu grupy. Po kilku krótkotrwałych reaktywacjach Klan powrócił w 1991 r., w nowej, akustycznej odsłonie i za sprawą płyty Po co mi ten raj ponownie zaistniał w świadomości słuchaczy. Teraz Klan powraca po raz trzeci. Z nowym materiałem, nowym składem i nową energią.

Klan (1969-1971)
Klan powstał wiosną 1969 r., założony przez Marka Ałaszewskiego (gitara, śpiew), Andrzeja Poniatowskiego (perkusja), Romana Pawelskiego (gitara basowa) i Macieja Głuszkiewicza (fortepian, organy). Kierownikiem zespołu i jego nadwornym tekściarzem był Marek Skolarski, późniejszy współtwórca sukcesów grupy VOX. Zespół od początku postanowił łamać przyjęte reguły i wejść pomiędzy rodzimy big-beat z ambitną, rockową muzyką, inspirowaną dokonaniami największych. Dość szybko dokonali pierwszych nagrań radiowych, pojawili się w Telewizyjnej Giełdzie Piosenki, w czerwcu wystąpili w Opolu. Takie utwory jak Z brzytwą na poziomki, Gdzie jest człowiek czy Automaty szybko zyskały uznanie fanów w całej Polsce. Podsumowaniem tego pierwszego etapu w działalności grupy była opublikowana na początku 1970 r. mała płyta, tzw. czwórka, zatytułowana po prostu Klan.

Następne było Mrowisko. Pierwszy, pełnowymiarowy album zespołu uznawany dzisiaj za jedną z najważniejszych płyt w historii polskiego rocka. Album wypełniła studyjna wersja spektaklu baletowego Mrowisko, przygotowanego przez Klan w 1970 r. z librettem Marka Skolarskiego, muzyką Marka Ałaszewskiego, scenografią Marka Lewandowskiego i choreografią Marquity Compe. Zanim album został zarejestrowany, kilka utworów (m.in. Nasze myśli, Kuszenie) zostało wcześniej zarejestrowanych w studio Polskiego Radia, dzięki czemu zdobyły popularność przed pojawieniem się LP na rynku.

Mrowisko to album ambitny, progresywny i intrygujący. Słychać tu inspiracje psychodelicznym rockiem spod znaku Vanilla Fudge (tytułowe Mrowisko, Nasze myśli), afro-rockiem Santany (Kuszenie, Epidemia euforii) czy swingującym Jethro Tull (Taniec głodnego). Album wznawiany był na CD kilka razy, nierzadko z bonusami. Pierwsze wydanie (Digiton 1991) zawiera całe Mrowisko w jednym, 40-minutowym utworze (!) oraz nagrania z debiutanckiej czwórki zespołu. Wydania Yesterday z lat 2000 (digipack) i 2002 (zwykłe pudełko) zawierają dodatkowo nagrania z czwórki oraz wybór nagrań radiowych z lat 1969-80 (Rajd Safari, Ani ty, Pociągi, Chcę być ptakiem rock and rollem, Ostatnie prześwity pamięci i Ballada dla ludzi zmęczonych). Wydanie Yesterday z 2005 r. powtarza materiał oryginalnego winyla (jest zresztą wydane w kopercie imitującej okładkę oryginalnego LP). Aktualnie dostępna reedycja (2008) zawiera 2 CD (pierwszy z całym Mrowiskiem, drugi z nagraniami z czwórki) oraz obszerną książeczkę z fotografiami, tekstami utworów i esejem Wiesława Królikowskiego. Premiera spektaklu stała się imprezą towarzyszącą festiwalowi opolskiemu w 1970 r. Niestety, potencjał widowiska zupełnie zaprzepaszczono. Muzykom odmówiono możliwości wyjazdów zagranicznych, w Polsce także nie mogli wystąpić wszędzie, gdzie chcieli. Udało się na szczęście nagrać płytową wersję Mrowiska, która powstała w marcu 1971 r. Chwilę później Klan opuścili Maciej Głuszkiewicz i Andrzej Poniatowski. Co prawda na kilka miesięcy zastąpili ich odpowiednio Krzysztof Dłutowski i Wojciech Morawski, ale i ten skład nie wytrzymał wiele czasu. W połowie 1971 r., po serii przedstawień Mrowiska w Szczecinie Klan uległ rozwiązaniu.

Klan (2012)
Marek Ałaszewski reaktywował zespół w kolejnych latach, dokonując nagrań radiowych, a nawet wyjeżdżając na koncerty (Festiwal w Helsinkach, 1972 r.). Przede wszystkim zajął się jednak swoją drugą pasją - malarstwem, dopiero w 1991 r. powracając na dłużej do muzyki. W nowym składzie Klan zagrał na sopockich "Trzech dekadach rocka" oraz zarejestrował album Po co mi ten raj, promowany później koncertami. Płyta intrygowała, zaskakiwała i wyprzedzała powstała w Polsce modę na płyty unplugged. Ciekawy skład, z gitarami akustycznymi (Ałaszewski, Artur Łobanowski), kontrabasem (Wojciech Ruciński) i kongami (grał na nich Radosław Nowakowski) zamiast perkusji zapewniał niepowtarzalne brzmienie. Niestety, Po co mi ten raj przeszło niezauważone, nie trafiając w najlepszy czas na polskim rynku muzycznym. W 1994 r. grupa ponownie uległa rozwiązaniu.

Kolejny powrót Klanu przychodził powoli, stopniowo - w 2008 r. Marek Ałaszewski w warszawskim CDQ wystąpił pod nazwą Marek Ałaszewski Band, prezentując zarówno nagrania Klanu, jak i nowy materiał. W roku następnym, już pod szyldem Marek Ałaszewski & Klan, grupa pojawiła się na festiwalu Niemen Non-Stop w Słupsku i gdyńskim klubie "Ucho". Rok 2010 przynosi kolejne koncerty i początek prac nad nowym materiałem zespołu, zatytułowanym Laufer, ostatecznie wydanym w 2012 roku. 

Klan - Mrowisko (marzec 1971)
1. Sen 2. Kuszenie 
3. Nerwy miast 
4. Senne wędrówki 
5. Taniec wariatki 
6. Taniec czterech 
7. Na przekór 
8. Nasze myśli 
9. Mrowisko 
10. Pejzaż z pustych ram 
11. Taniec głodnego 
12. Epidemia euforii 
13. Sen  
Czas całkowity: 41:59    

Marek Ałaszewski – śpiew, gitara 
Maciej Głuszkiewicz – instrumenty klawiszowe 
Roman Pawelski – gitara basowa 
Andrzej Poniatowski – perkusja


na podst. http://klan.art.pl/

wtorek, 25 grudnia 2012

Powrót czarnej płyty

Ostatni rok przyniósł widoczny wzrost zainteresowania płytami winylowymi, które po wejściu na rynek CD, co nastąpiło przed niemal 30 laty, miały odejść raz na zawsze do lamusa.

Potwierdzeniem wzrostu zainteresowania czarnym krążkiem są odrębne stoiska z longplayami w sklepach muzycznych, komisy oferujące czarne płyty, jak i zwiększony popyt na sprzęt do ich odtwarzania. Chwilowa moda to czy trend przywracający winylowe krążki?

- Dlaczego należy słuchać płyt winylowych? Z prostego powodu, bo dają lepszy dźwięk - mówi Wojciech Padjas, meloman i znawca rynku analogowego.

W jego pokoju - wytłumionym gąbką, o specjalnej fakturze, z poustawianymi w rogach tzw. pułapkami basowymi - słucha się płyt, oczywiście czarnych, w szczególnej aurze. Choć zarazem gospodarz przekonuje, że to żadne cuda, że widział wnętrza audiofilów kosztujące więcej niż najdroższe samochody. A naprawdę wystarcza to, co on zgromadził. Ma gramofon Denona (3 tys. zł) i Kenwooda 700 (4 tys. zł), ważący ponad 20 kilo, co zwiększa stabilność. Bo czarnej płycie szkodzą nawet drgania zewnętrzne naszych bloków z wielkiej płyty. Dlatego chcąc uniknąć pływającej ze stropami podłogi, najlepiej umieścić na długich kotwach półkę przy ścianie nośnej - radzi Waldemar Łuczkoś, wyborny znawca techniki winylowej i konstruktor audiofilskiego gramofonu Divaldi.

- Na pewno nie wolno kupić gramofonu za 150 zł, bo taki niszczy muzykę - przekonuje Wojciech Padjas. - Dobry sprzęt można kupić już w cenie od 700-800 zł do 1,5-2 tys. Oczywiście, są i gramofony za setki tysięcy dolarów.

Taki właśnie opisany jest na stronie Wojtka Padjasa www.vinylspot.pl - z talerzem obracającym się na wodnej poduszce, bo to prawdziwie kosmiczna technologia.

niedziela, 23 grudnia 2012

Audycja nr 60 - rok 1971 (XVII)

W związku z okresem świątecznym za PROGiem usłyszeliśmy specjalnie ułożoną progresywną playlistę muzyczną z roku 1971. Niestety nie mogłem być obecny w studio naszej rozgłośni, pozostawiając Was ze specjalnie wyselekcjonowaną, ciekawą i dość różnorodną propozycją muzyczną, złożoną z utworów, których za PROGiem jeszcze nie usłyszeliśmy.

W przyszłą niedzielę (30 grudnia) zapraszam na ostatnią audycją badawczą poświęconą rocznikowi 1971. Tym razem zajmiemy się muzyką z naszego kraju, dużo miejsca poświęcając szczególnie formacji Klan i legendarnemu Mrowisku, Czesławowi Niemenowi z Czerwonym Albumem i Markowi Grechucie z Korowodem. Będzie też co nieco muzyki z Czechosłowacji (z wspaniałym Collegium Musicum), Węgier oraz Jugosławii. Poznamy również ostateczną listę utworów, które zostały zakwalifikowane do etapu finałowego plebiscytu na najlepszy progresywny utwór roku 1971. Głosowanie potrwa do 12 stycznia.

Do usłyszenia.

Playlista: (Pobierz i posluchaj playlisty)
1. Zaprogowe intro
2. Pink Floyd - A Pillow of Winds (Meddle, 1971)
3. Osanna - L'Uomo (L'Uomo, 1971)
4. Earth and Fire - Storm and Thunder (Song of the Marching Children, 1971)
5. Flute & Voice - Notturno (Imaginations Of Light, 1971)
6. Caravan - Love To Love You (And Tonight Pigs Will Fly) (In The Land Of Grey And Pink, 1971)
7. Colosseum - Walking in the Park (Colosseum Live, 1971)
8. Kevin Ayers - Margaret (Whatevershebringswesing, 1971)
9. Triode - Magic Flower (On N'a Pas Fini D'avoir Tout Vu, 1971)
10. David Bowie - Life On Mars? (Hunky Dory, 1971)
11. Deep Purple - No No No (Fireball, 1971)
12. The Doors - L.A. Woman (L.A. Woman, 1971)
13. Nine Days' Wonder - Apple Tree (Nine Days' Wonder, 1971)
14. Vita Nova - Quomodo Manet (Vita Nova, 1971)
15. Jethro Tull - Cross-Eyed Mary (Aqualung, 1971)
16. Abacus - Capuccino (Abacus, 1971)
17. Spectrum - But That´s Alright (Milesago, 1971)
18. King Crimson - The Letters (Islands, 1971)
19. Chase - Open Up Wide (Chase, 1971)
20. Embryo - Tausendfufsler (Embryo's Rache, 1971)
21. Eela Craig - A New Way (Eela Craig, 1971)
22. Tasavallan Presidentti - Struggling for Freedom (Tasavallan Presidentti II, 1971)
23. Terje Rypdal - Rainbow (Terje Rypdal, 1971)

Za PROGiem świątecznie

Zgodnie z zapowiedziami, z uwagi na okres świąteczny, w studio Radia Aktywnego nie będę obecny. Nie mam zamiary jednak odzwyczajać Was od tradycyjnej, niedzielnej dawki muzyki progresywnej z lat 70-tych. Dzisiejszego wieczoru przygotowałem dla Was specjalną playlistę, muzykę pochodzącą od zespołów, których do tej pory nie mieliśmy możliwości za PROGiem podziwiać. Zagrają nam m.in. Embryo, Osanna, Terje Rypdal czy Deep Purple. Będzie też nieco dźwięków od znanych Wam grup muzycznych, których utwory podczas audycji jeszcze się nie pojawiły.

Punktualnie ze startem audycji (21.00) na blogu zostanie zamieszczona playlista, aby móc zorientować się w granych utworach.

Do usłyszenia!

czwartek, 20 grudnia 2012

"Cały czas kroczymy do przodu" czyli rozmowa ze Zbigniewem Szatkowskim z Votum

Wielkimi krokami zbliża się premiera najnowszego albumu prawdziwej perły w koronie muzyki progresywnej w Polsce, zespołu Votum. Właśnie o kolejnym wydawnictwie grupy, a także o sprawach blisko związanych z pracami nad płytą rozmawiałem z klawiszowcem formacji, Zbigniewem Szatkowskim.
Wywiad został opublikowanych na łamach Biuletynu podProgowego.
 
Powoli zbliżacie się do jubileuszu X-lecia grupy. Od powstania Votum minęło już 9 lat, w tym czasie wydaliście dwa pełnoprawne krążki. Ja moglibyście ocenić ten czas spędzony w zespole i pozycję Votum na polskim rynku muzycznym.
 
Ja miałem okazję przypatrywać się początkom Votum z perspektywy słuchacza, a sam uczestniczyłem dopiero w rewolucji, która zmieniła Votum 1.0, które poszukiwało sposobu do zdobycia tytułu królów heavy metalu do Votum w wersji 2 z zacięciem do eksperymentów. Kiedy zostałem zwerbowany do zespołu chłopaki przymierzali się do powstania ‘nowego’, co zaowocowała Time must have a stop, co mnie bardzo ucieszyło, bo zdałem sobie sprawę, że niezależnie, co będzie się działo zespół jest otwarty na poszukiwanie nowych dróg i nie będzie zamykał się w jednej określonej stylistyce. To nie zmieniło się od tamtej pory. Jeśli zaś chodzi o pozycję zespołu, to z przyjemnością mogę stwierdzić, że cały czas kroczymy do przodu. Nie zależnie czym w danym momencie się zajmujemy, konsekwentnie pniemy się w górę. Uważam, że dzieje się tak dlatego, że bardzo szanujemy ludzi, którzy odbywają z nami taką muzyczną podróż, przychodząc na nasze koncerty, słuchając naszych płyt i kibicują temu co robimy. Staramy się dbać o tych ludzi i w zamian dostajemy ich zaufanie, a to jest nie do przecenienia.
 
Jak wiemy, w drodze jest już szykowana przez Was kolejna płyta o tytule Harvest Moon. Jak moglibyście ją określić? Czym różni się od poprzedniczek? 
 
Słychać na niej nasze dojrzewanie, słychać na niej również jak bardzo dużo różnych i nietypowych pomysłów wnosi każdy z nas do całości. Nie będzie to typowa płyta gatunku do którego byliśmy przyporządkowany w przeszłości. Pojawiają się eksperymenty z klimatem, formą, środkami przekazu, ale ciągle wyraziście i w naszym stylu. Jestem pewien, że zarówno dynamiczne i mocne kompozycje, jak i delikatne twory ambientowo-balladowe przypadną do gustu tym, którzy przypatrywali nam się wcześniej, a różnorodność i zdecydowanie nowych kompozycji przyniesie nam zainteresowanie nowych słuchaczy.
 
Czy mamy spodziewać się konceptu, zwartej muzycznej opowieści czy raczej luźnego zbioru piosenek?
 
Z punku widzenia twórców jest dla nas niezwykle ważne by całość danej płyty była ze sobą spójna. Pracowaliśmy nad całościami i konceptami zarówno przy Time must have a stop jak i przy Metafiction i na trzecim krążku będziemy trzymać się tej tradycji. Każdy z nas lubi by płyty były owiane filmową atmosferą i chcemy by odbiorca dostał produkt, który jest rozbudowany i przemyślany od samego początku do końca.
 
Wiemy, że niezwykle długo pracowaliście nad ostatecznym kształtem płyty. Jak możecie ocenić proces tworzenia kompozycji na album i pracę w studio nad samą płytą?
 
Dynamiczny. Czasami miałem wrażenie, że ciążyła nad nami jakaś klątwa. Problemy techniczne pojawiały się jak grzyby po deszczu – i mimo tego, że już przy Metafiction zaliczyliśmy setki absurdalnych anomalii, jak na przykład chroniczny rozpad piecy gitarowych, zalanie sali prób czy spalenie się jej okablowania – to dopiero przy Harvest Moon odkryliśmy, co to jest jest złośliwość rzeczy martwych. Dodatkowo doszedł do tego fakt, że każdemu z nas bardzo zależało na pewnych elementach płyty – fragmentach, których często nie dało się pogodzić z wizją całości. To była wielka nauka pokory, a ponieważ złożyło się tak, że były to ciężkie czasy dla nas personalnie jestem pewien, że te emocje można będzie odczytać z utworów, które stworzyliśmy.
 
Co symbolizuje niezwykle intrygująca okładka albumu?
 
Duża część frajdy w słuchaniu tej płyty będzie w łączeniu i odkrywaniu elementów fabularnych, więc najpewniej powinniśmy zachować to chwilo w tajemnicy. Zapewniam jednak, że nic nie pojawia się tam bez przyczyny i zachęcam do zapoznania się z warstwą tekstową utworów na Harvest Moon by odkryć dlaczego na okładce pojawiają się te konkretne elementy graficzne.
 
No i podstawowe pytanie – kiedy będziemy mogli zobaczyć Wasz najnowszy krążek na półkach sklepowych?
 
Mam nadzieje, że jak najszybciej. Na datę premiery składa się wiele elementów. Po pierwsze fakt, że chcemy by wszystko było jak najlepiej zrealizowane od strony produkcyjnej - a to wymaga czasu. Ucho musi się do pewnych rzeczy przyzwyczaić, od innych odpocząć by mieć pewność, że rzeczy brzmią tak jak powinny. Po drugie kwestie wydawnicze - mam tu na myśli zarówno kwestie techniczne, jak druk i tłoczenie jak i warunki marketingowe, które dyktują pewne momenty na premiery danego gatunku. Wystarczy nie wstrzelić się w odpowiedni moment i trzeba odczekać do otwarcia kolejnego "okna wydawniczego". Jeśli dobrze szacuje płyta pojawi się na jesieni tego roku. W najmniej oczekiwanym momencie, ale zapewniam, że warto wypatrywać tego albumu. Będzie on pięknym ukoronowaniem zbliżającego się wielkimi krokami końca świata.
 
Mieliście niezwykle długą przerwę w koncertowaniu. Rozumiem, że po wydaniu płyty postaracie się w tym względzie udobruchać zniecierpliwionych fanów. Czy macie już plany dotyczące przyszłych występów na żywo?
 
Oczywiście przerwa była, jednak nie zeszliśmy ze sceny kompletnie. Pojawiały się kilkukrotnie opcje koncertowe i zawsze staraliśmy się z nich korzystać. Na przykład mieliśmy przyjemność zamykać festiwal Warszawa Brzmi Ciężko organizowany w Proximie, gdzie pojawiło się kilka kompozycji z nadchodzącego krążka – niejako test na żywym organizmie, czego możemy się spodziewać w kwestii odbioru nowych kompozycji. Staramy się trzymać formę „do grania na żywo” niezależnie od tego czy w danym momencie jesteśmy zaangażowani w projekt studyjny – przydaje się to później, gdy rozpoczynamy trasy promocyjne. Gdy tylko cały krążek zostanie dopięty w takiej formie jaka będzie nas satysfakcjonowała wrócimy do częstszych podróży, a plany koncertowe już są w przygotowaniu.
 
Na czym obecnie się skupiacie i jakie są Wasze plany na tą bliższą, jak i dalszą przyszłość?
 
Harvest Moon przyniósł nam mnóstwo wyzwań i stanowi ukoronowanie bardzo trudnego, pracowitego, ale za razem ekscytującego etapu w naszym muzycznym życiu. W tej chwili - z jednej strony trwają ostatnie miksy płyty - a z drugiej przygotowujemy się do promocji tego albumu. Będą koncerty, będzie teledysk, ale na pewno pojawią się również z naszej strony aktywności "w stylu" poprzednich płyt. Przy Time must have a stop rozbudowaliśmy treść płyty o komplementarne wizualizację, którymi "dopowiadaliśmy historię" podczas koncertów, przy Metafiction na początku nietypowy blog studyjny, a chwilę później wernisaże z grafikami inspirowanymi historią wyśpiewaną i zagraną na płycie. Wielokrotnie mieliśmy szanse rozmawiać z naszymi słuchaczami, dla których możliwość zobaczenia wizualnego rozwinięcia fabuły płyt była sporą frajdą. Teraz również będziemy poszukiwać nietypowych rozwiązań i kontynuować tradycję zaskakiwania.

Maj 2012
 
Recenzja Metafiction
 
Posłuchaj utworów z Harvest Moon.

Koncerty promujące Harvest Moon:
8.02 - Rzeszów - Pod Palmą 
9.02 - Kraków - Lizard King 
10.02 - Częstochowa - Galeria Teatr From Poland 
15.02 - Gdańsk - Wydział Remontowy 
16.02 - Konin - Oskard 
22.02 - Warszawa - Herezja 
23.02 - Białystok - FAMA
 

niedziela, 16 grudnia 2012

Audycja nr 59 - rok 1971 (XVI)

Była to audycja niełatwa do przeprowadzenia z wielu względów. Po pierwsze trzeba było wynieść się na wyżyny dziennikarskiego fachu, aby choć odrobinę dorównać poziomem do absolutnie wybitnego albumu Fragile. Po drugie niesamowicie trudno było się odpowiednio zachować przy granych za PROGiem Yessowskich miniaturach, takich jak chociażby trwające niecałe 40 sekund Five Per Cent For Nothing. Mam nadzieję, że mimo przeciwności udało nam się poskromić ten niezwykły album, nie zatracając przy tym całej jego magii i klimatu, przekazując przy tym wiele ciekawych informacji dotyczących zespołu.

Oczywiście nie tylko Yes usłyszeliśmy za PROGiem, choć trzeba przyznać, że to właśnie albumowi Fragile audycja była w głównej mierze poświęcona. Zapoznaliśmy się z muzycznymi początkami niezwykle wpływowych Renaissance oraz Budgie, o których jeszcze na pewno będziemy za PROGiem mówić, przyjrzeliśmy się bliskiemu drobnej rewolucji, ale ciągle solidnemu Procol Harum oraz wyszliśmy naprzeciw tzw. białych kruków, brytyjskiego Samurai, przepoczwarzeniu formacji The Web, norweskiego Junipher Greene oraz frapującego Ikarus, który wywodzi się z Niemiec.

Za tydzień, z uwagi na zbliżające się święta, mnie w studio Radia Aktywnego nie będzie. Nie zostawię Was jednak samych sobie. W niedzielę 23 grudnia usłyszymy specjalnie wyselekcjonowaną progresywną playlistę roku 1971, złożoną z utworów formacji, których jeszcze za PROGiem nie słyszeliśmy.

No i nie zapominajcie o zbliżającym się wielkimi krokami finale plebiscytu na najlepszy progresywny utwór roku 1971!

Playlista: (Pobierz i posluchaj audycji)
1. Zaprogowe intro
2. Renaissance - Face of Yesterday (Illusion, 1971)
3. Budgie - The Author (Budgie, 1971)
4. Procol Harum - Simple Sister (Broken Barricades, 1971)
5. Yes - Roundabout (Fragile, 1971)
6. Yes - Cans And Brahms (Fragile, 1971)
7. Yes - We Have Heaven (Fragile, 1971)
8. Yes - South Side Of The Sky (Fragile, 1971)
9. Yes - Five Per Cent For Nothing (Fragile, 1971)
10. Yes - Long Distance Runaround (Fragile, 1971)
11. Yes - The Fish (Schindleria Praematurus) (Fragile, 1971)
12. Yes - Mood For A Day (Fragile, 1971)
13. Yes - Heart Of The Sunrise (Fragile, 1971)
14. Samurai - Maudie James (Samurai, 1971)
15. Junipher Greene - Try To Understand (Friendship, 1971)
16. Ikarus - Eclipse (Ikarus, 1971)

Pierwszy album Yes z okładką Rogera Deana

sobota, 15 grudnia 2012

100% ostrożności!

Pełnia ostrożności czyli 100% Fragile będzie motywem przewodnim niedzielnej audycji za PROGiem. Podczas audycji zagramy w całości przełomowe wydawnictwo Yes, według progarchives.com najlepszy muzyczny krążek roku 1971, z wielkim hitem, utworem Roundabout. Przybliżmy szczegóły zmian personalnych w zespole (Kaye, a Wakeman), znaczenia albumu dla historii zespołu, a co najważniejsze, spędzimy 40 minut z zapierającą dech w piersiach, powalającą na kolana muzyką. 

Nie będzie to jednak wieczór jednego aktora, bo obok Yes za PROGiem zabrzmi muzyka zespołów, które jeszcze podczas audycji nie zadebiutowały. Możecie spodziewać się m.in. Renaissance oraz Budgie, jak i paru muzycznych niespodzianek.

Nie przegapcie audycji! Wielkie dzieło Yes będzie czekało na Was w niedzielę od godziny 21.00. Do usłyszenia!


wtorek, 11 grudnia 2012

Yes (1971) - notka biograficzna

"Nie jesteśmy w stanie odtworzyć klimatu The Yes Album jeszcze raz, tak jak Beatlesi nie mogli zrobić drugiego Sgt Peppera. Ich późniejsze płyty były inne i lepsze na swój sposób. Każdy kolejny album Yes będzie inny" - tak Steve Howe komentował prace nad Fragile.

Po wydanym w lutym 1971 The Yes Album zespół wybrał się na długą trasę koncertową. Yes zaliczył wtedy pierwsze koncerty po Ameryce Północnej, co było dla muzyków sporym osiągnięciem. Dzięki oszczędnościom nowego menadżera, Briana Lane'a (jeździli przyczepami kempingowymi i mieszkali w motelach) zespół zarobił zawrotną sumę 71 dolarów i 66 centów! Wkrótce po powrocie z trasy z zespołu (będącego już w trakcie pracy nad Fragile) wyleciał przeciwnik poszerzania instrumentarium, klawiszowiec Tony Kaye,. Jego miejsce zajął fascynat brzmień elektronicznych, człowiek orkiestra, absolwent Królewskiego Konserwatorium w Londynie, grający do tej pory w Strawbs, Rick Wakeman (wrzesień 1971r.). Jego obszerne instrumentarium - organy, fortepian, klawesyn, różnego typu mellotrony i syntetyzery - stwarzało szerokie możliwości kolorystyczne. Często podkreśla się takt, że Wakeman wniósł do zespołu wyobraźnię muzyczną świata klasyki, zapominając że jest on także wytrawnym muzykiem rockowym, grał z grupą Strawbs, brał udział w sesjach Cat Stevensa, Davida Bowie, T. Rex i wielu innych. 

Fragile, wydany 26 listopada 1971 roku, okazał się wielkim sukcesem grupy. Album dotarł do czwartegomiejsca najlepiej sprzedających się płyt w Stanach Zjednoczonych oraz do siódmego w Wielkiej Brytanii. Z kolei otwierający album utwór Roundabout stał się pierwszym wielkim przebojem grupy. Singiel podbijając rynek amerykański (13 miejsca na liście Billboard), co było jednym z ważniejszych momentów w karierze zespołu. Sukcesy krążka awansowały Yes do światowej pierwszej ligi; koncerty klubowe wyparte zostały halowymi.

Fragile zawierało nieco ponad 40 minut muzyki. W programie albumu znalazły się cztery dłuższe, rozbudowane kompozycje oraz kilka miniatur dźwiękowych będących wizytówkami poszczególnych muzyków. Wśród owych bogatszych utworów wyróżniały się Roundabout, utwór o zróżnicowanej harmonii melodycznej, ciekawej aranżacji w bardzo nowoczesnym jak na tamte czasy wydaniu, wielki przebój w Stanach Zjednoczonych, oraz Heart of The Sunrise, z ostrym rockowym wejściem przeradzającym się w bluesowy rytm grany na basie i kojącym wokalem Andersona w środkowej części utworu. Utwory te były dziełami zespołowymi, nawet jeśli przy którymś znalazło się tylko jedno czy dwa nazwiska. Zwracały uwagę melodiami pełnymi emocji, unowocześnionym językiem harmonicznym, wyszukaną, mozaikową budową, efektownym opracowaniem (duże zmiany nastroju uzyskiwane z pomocą środków aranżacyjnych, np. w drugim z nich, gdzie melodia jest najpierw grana w zdecydowanie rockowy sposób przez gitarę basową, a zaraz potem powtarzana w stylu zatrącającym o muzykę dawną przez fortepian). Frapowały też wszystkie miniatury, od Cans And Brahms Wakemana, brawurowej transkrypcji fragmentów trzeciej części IV Symfonii e-moll Johannesa Brahmsa na fortepian, fortepian elektryczny, organy, klawesyn elektryczny i syntezator, po Five Per Cent For Nothing Bruforda, karkołomne ćwiczenie rytmiczne zadane całej grupie.

Fragile to pierwsze w pełni dojrzale literacko dzieło Yes. Teksty dotyczyły jeszcze głównie - jak na płytach poprzednich - rozterek miłosnych, ale więcej miały wspólnego z poezją awangardową niż ze zwykłą piosenką. Fragile to także pierwszy album z okładką Rogera Deana, stałego współpracownika zespołu w następnych latach, współtwórcy nieziemskiej, fantastycznej, baśniowej aury wokół jego poczynań.

Z tytułem albumu wiąże się ciekawa anegdota. W trakcie prac nad wydawnictwem do menadżera Yes zadzwonił pewien dziennikarz pytając, jak ma zapowiadać najnowszą płytę zespołu. Ponieważ nikt z formacji nie miał głowy o tym myśleć, rozmówca zerknął na nalepki z napisem "Fragile" (Ostrożnie) porozklejane na monitorach w studio i spokojnie odpowiedział: "Fragile".

W roku 2003 została wydana zremasterowana wersja płyty z dwoma bonusami - coverem utworu America Paula Simona, wydanym przez Yes jako singiel w lutym 1972 roku, oraz wersją demo Roundabout.

Rok 1972 Yes poświęciło na koncertowe konsumowaniu sukcesu albumu na pompatycznej trasie koncertowej, której owocem był potrójny (!) album koncertowy Yessongs i film o tym samym tytule, oraz pracami nad kolejnym albumem, który okazał się jeszcze wybitniejszy od poprzednika. We wrześniu 1972 roku wydano Close to the Edge - absolutne opus magnum grupy.

Fragile, 16.11.1971
1. Roundabout (8:29)
2. Cans And Brahms (1:35)
3. We Have Heaven (1:30)
4. South Side Of The Sky (8:04)
5. Five Percent For Nothing (0:35)
6. Long Distance Runaround (3:33)
7. The Fish (Schindleria Praematurus) (2:35)
8. Mood For A Day (3:57)
9. Heart Of The Sunrise (10:34)
Czas całkowity: 40:52

- Jon Anderson ( vocals )
- Chris Squire ( bass and vocals )
- Rick Wakeman ( keyboards )
- Bill Bruford ( drums )
- Steve Howe ( guitars and vocals )

Na podst.
Yes. Cudowne opowieści, Dan Hedges
14xTak, Jan Skaradziński (Magazyn Razem)
Yes - aspiracje, początki, sukces, rozwój, muzyka... - Wiesław Weiss (Jazz)
Historia zespołu Yes do 1974 roku - Robert Drózd  
Wkładka nt. Yes, Tylko Rock 5/93 - Wiesław Weiss
www.progrock.org.pl
http://www.yesworld.com/

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Audycja nr 58 - rok 1971 (XV)

Czy udało się poskromić Tarkusa? Musicie sami odpowiedzieć sobie na to pytanie. W każdym razie, jeżeli czujecie się przez niego pokonani, nie poddawajcie się. Kompozycja na pewno należy do dość niestrawnych, ale naprawdę warto się z nią nieco pomęczyć. Jest to absolutny klasyk muzyki lat 70-tych, arcydzieło rocka progresywnego. Mogę tylko zarekomendować.

To właśnie drugi krążek Emerson, Lake & Palmer z przewodnią kompozycją tytułową był głównym daniem niedzielnego wieczoru. Oprócz analizy albumu Tarkus przyjrzeliśmy się formacjom, których za PROGiem jeszcze nie zdążyliśmy zagrać. Na wszystkie naprawdę warto zerknąć bacznym okiem, a na holenderski Earth and Fire z wspaniałą kompozycją tytułową z Song of the Marching Children w szczególności.

Co za tydzień? Wszystko wskazuje na to, że skupimy się na drugim albumie Yes z roku 1971, chyba najbardziej znanym w dorobku Brytyjczyków, albumem Fragile. Czy tak się stanie, okaże się w najbliższym czasie.

Playlista: (Pobierz i posluchaj audycji)
1. Zaprogowe intro
2. Gentle Giant - Pantagruel's Nativity (Acquiring The Taste, 1971)
3. Wigwam - Losing Hold (Fairyport, 1971)
4. East of Eden - Ramadhan - In The Snow - Better Git - Part III (Jig-A-Jig, 1971)
5. Wishbone Ash - Jail Bait (Pilgrimage, 1971)
6. Emerson, Lake & Palmer - Bitches Crystal (Tarkus, 1971)
7. Emerson, Lake & Palmer - A Time And A Place (Tarkus, 1971)
8. Emerson, Lake & Palmer - Tarkus (Tarkus, 1971)
9. Out Of Focus - What Can A Poor Boy Do (Out Of Focus, 1971)
10. Beggars Opera - Time Machine (Waters Of Change, 1971)
11. Earth and Fire - Song of the Marching Children (Song of the Marching Children, 1971)

Tarkus - mutant uosabiający demony współeczności

niedziela, 9 grudnia 2012

Zmierz się z Tarkusem!

Nasza dzisiejsza audycja będzie miała niezwykłego bohatera. Za próg wkroczy potężny, nieznający litości mutant, skrzyżowanie pancernika i czołgu, przerażający Tarkus. Na szczęście studio Radia Aktywnego powinno pozostać całe i zdrowe... Mowa tu oczywiście o głównym bohaterze utworu tytułowego z drugiego albumu Emerson, Lake & Palmer

Właśnie albumowi Tarkus, jednemu z najbardziej istotnych wydawnictw dla rocka progresywnego, poświęcimy za PROGiem najwięcej miejsca. Czy uda nam się poskromić potwora stworzonego przez Grega Lake'a? Odpowiedź poznacie słuchając audycji! Spędzić wieczór z Radiem Aktywnym będzie dodatkowo warto dlatego, że obok muzyki ELP posłuchamy między innymi Finów z Wigwam, niszowego, a jakże wspaniałego Earth and Fire czy niemieckiego Out of Focus. Progres najwyższej próby. Zresztą jak zwykle ;)

Tarkus wyzywa na pojedynek!
Startujemy o godzinie 21.00! Nie przegapcie!

czwartek, 6 grudnia 2012

Emerson, Lake & Palmer (1971) - notka biograficzna

Po wydaniu w listopadzie 1970 roku debiutanckiego albumu, zatytułowanego Emerson, Lake & Palmer i kontynuacji trasy koncertowej w grudniu, formacja miesiące stycznia i lutego następnego roku spędziła w studio Adivsion Sounds Studio, pracując nad kolejnym wydawnictwem. 

Wydany 14 czerwca 1971 roku, już po powrocie z trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych, album, nazwany Tarkus, okazał się wielkim osiągnięciem artystycznym tria. Odniósł też ogromny sukces komercyjny - w Anglii osiągnął szczyty list bestsellerów, a i w Stanach dotarł do pierwszej dziesiątki. Zachwycała zwłaszcza wypełniająca jego stronę pierwszą kompozycja tytułowa (złożona z siedmiu części), jedna z najwybitniejszych manifestacji stylu zwanego rockiem progresywnym. Było to dzieło Emersona i Lake'a. Emerson stworzył niemal całą muzykę, z wyjątkiem fragmentu Battlefield, dokomponowanego przez Lake'a, który napisał z kolei cały tekst (z początku co prawda twierdził, że nie rozumie zamysłu całości i nie chciał się zgodzić na udział w pracy przy dziele Emersona). Utwór przypomina pod względem kompozycyjnym rondo. Funkcję refrenu, punktu odniesienia dla pozostałych fragmentów, pełniły w nim piosenki. Jako łączniki wprowadzono w nim łączniki instrumentalne o charakterze swobodnej improwizacji. Grupa wyszła w kompozycji poza zasady kształtowania formy przyjęte powszechnie w muzyce rockowej, a posłużyła się niestandardowymi środkami konstrukcyjnymi (przetworzenia motywów, progresje). Utwór zachwyca frapującą oprawą dźwiękową (Emerson nawiązał bliską współpracę z Robertem Moogiem, konstruktorem syntezatora Moog, aby wydobyć z tych instrumentów brzmienie dotąd niespotykane - chociażby we fragmencie zatytułowanym Aquatarkus). 

Tekst dzieła, zilustrowany na okładce obrazami Williama Neala, był opowieścią o Tarkusie, nieznającym litości mutancie, skrzyżowaniu pancernika i czołgu, uosabiającym demony współczesności. Imię zobrazowanej na okładce postaci miała pochodzić z połączenia słów Tartarus (pol. Tartar, kraina podziemia, gdzie według mitologii greckiej przebywały dusze zmarłych) oraz carcass (pol. padlina). Według różnych interpretacji bohater utworu miał obrazować totalitaryzm, wojnę (w szczególności wietnamską), wreszcie zaś o technicyzację życia i utratę z pola widzenia wartości duchowych, moralnych. Tekst suity opowiada historię potwora Tarkusa od jego narodzin przez walkę z mantykorą, którą mutant przegrał i przepoczwarzył się w swoją wodną wersję, Aquatarkusa. Ciekawostką jest fakt, że słowo tarkus w języku estońskim znaczy mądrość.

Na płycie znalazło się też kilka krótszych utworów, ale pojawiające się w nich odniesienia do Tarkusa sprawiały, że repertuar układał się w przekonywującą całość. Album miał początkowo zawierać jeszcze jedną płytę, z koncertowym nagraniem Obrazków z wystawy Modesta Musorgskiego, ale ponieważ szefowi firmy Island nie zgodzili się na propozycje muzyków by całość pojawiła się w sklepach w cenie jednej płyty, z realizacji pomysłu zrezygnowano. Ostatecznie nagranie Pictures at an Exhibition wydano kilka miesięcy później osobno.

W roku 1993 album poddano remasteringowi autorstwa Josepha M. Palmaccio z PolyGram Studios. W 41-lecie wydania Tarkus, wydawnictwo zremasterowano ponownie. Na reedycji znalazły się dodatkowo rzadkie i niedostępne dotąd nagrania zmiksowane w wersji stereo, a na DVD-A w wersji 5.1 przez Stevena Wilsona z Porcupine Tree. Wydawnictwo ukazało się w oryginalnej szacie graficznej.

Tarkus, 14.06.1971
1. Tarkus (Eruption/Stones Of The Years/Iconoclast/Mass/Manticore/Battlefield/Aquatarcus) 20:39
2. Jeremy Bender 1:47      
3. Bitches Crystal 3:58      
4. The Only Way (Hymn) 3:47      
5. Infinite Space (Conclusion) 3:22      
6. A Time And A Place 2:59      
7. Are You Ready Eddy? 2:11
Czas całkowity: 38:56 

- Keith Emerson ( Hammond organ, St. Marks church organ, piano, celeste, Moog synthesizer )
- Greg Lake ( vocals, bass, electric & acoustic guitar )
- Carl Palmer ( drums, assorted percussion )

Na podst. Wielka rock encyklopedia. Tom 2, Weiss Wiesław. wyd. II

Więcej informacji na temat Emerson, Lake & Palmer oraz krążka Tarkus, którego większą część przesłuchamy, już w niedzielę podczas audycji za PROGiem!

środa, 5 grudnia 2012

POST vs PROG - Playlista

W związku z ósmymi urodzinami Radia Aktywnego i specjalną, dwudziestoczterogodzinną audycją urodzinową odbyła się wiekopomna bitwa muzyczna pomiędzy dwiema flagowymi audycjami naszego radia, za PROGiem oraz I'm stuck between. Razem z Kamilem Dróżdżem na zmianę przedstawialiśmy najciekawsze muzyczne pozycje z, odpowiednio, rocka progresywnego ery klasycznej i post-rocka. Oprócz mrożącej krew w żyłach muzycznej batalii było dużo śmiechu, żartów i kąśliwych uwag. To, że nasza wspólna inicjatywa spotkała się z Waszym żywym zainteresowaniem, zachęciło nas do powtórzenia kiedyś takiej muzycznej kooperacji.

By choć odrobinę poczuć klimat tej jedynej w swoim rodzaju możecie zapoznać się komentarzami pod wydarzeniem na facebooku.

Poniżej lista utworów zagranych podczas pojedynku.

Playlista:
1. Mogwai - Take Me Somwhere Nice (Rock Action, 2001) 
2. Yes - I've Seen All Good People (The Yes Album, 1971)
3. God Is An Astronaut - No Return (God Is An Astronaut, 2008)
4. King Crimson - 21st Century Schizoid Man (In the Court of the Crimson King, 1969)
5. Sleepmakeswaves - Exits To Nowhere/One Day You Will Teach Me To Let Go Of My Fears (In Today Already Walks Tomorrow, 2008) 
6. Genesis - Firth of Fifth (Selling England of the Pound, 1973)
7. What The Blood Revealed - Evolution Is Not A Theory (2007 EP, 2007)
8. Comus - Song to the Comus (First Utterance, 1971)
9. Ocoai - Grimpeur (The Electric Hand, 2011)
10. Pink Floyd - Time (The Dark Side of the Moon, 1973)
11. Riverside - Lucid Dream IV (Rapid Eye Movement (disc 2), 2007)

za PROGiem vs I'm stuck between

niedziela, 2 grudnia 2012

Audycja nr 57 - rok 1971 (XIV)

Wzajemnie relacje jazzu i rocka są jednym z fundamentów muzyki progresywnej lat 70-tych, choć i dzisiaj koneksje te są zauważalne w twórczości kolejnych artystów około-progresywnych. Za PROGiem zajęliśmy się właśnie tą jedyną w swoim rodzaju fuzją, rozpropagowanej przez Milesa Davisa pod koniec lat 60-tych. Zajęliśmy się szczególnie King Crimson z najbardziej jazzowym albumem w swoim dorobku, wydawnictwem Islands, po wydaniu którego Robert Fripp podziękował za współpracę Peterowi Sinfieldowi. Dużo słów padło pod adresem najbardziej wpływowego zespołu jazzrockowego, założonego przez Johna McLaughlina, Mahavishnu Orchestra. Zagraliśmy również afrykańską Osibisę, niemiecki Tetragon, niesłusznie zapomniany Tonton Macoute oraz ikony fusion, grupę Nucleus i Keitha Tippeta z zespołem. Było dziko, było szalenie, choć i nie zabrakło tych lirycznych, wzruszających momentów muzycznych okraszonych poruszającymi serce melodiami.

Za tydzień za PROGiem usłyszymy Emerson, Lake & Palmer z legendarnym Tarkus oraz m.in. Wigwam i Out of Focus.

Playlista: (Pobierz i posluchaj audycji)
1. Zaprogowe intro
2. Osibisa - The Dawn (Osibisa, 1971)
3. Osibisa - Y Sharp (Woyaya, 1971)
4. Tonton Macoute - Don't Make Me Cry (Tonton Macoute, 1971)
5. King Crimson - Sailor's Tale (Islands, 1971)
6. King Crimson - Prelude: Song of the Gulls (Islands, 1971)
7. King Crimson - Islands (Islands, 1971)
8. Tetragon - Irgendwas (Nature, 1971)
9. The Keith Tippett Group - This Is What Happens (Dedicated to You, But You Weren't Listening, 1971)
10. Mahavishnu Orchestra - Meeting Of The Spirits (The Inner Mounting Flame, 1971)
11. Mahavishnu Orchestra - The Dance Of Maya (The Inner Mounting Flame, 1971)
12. Nucleus - Bedrock Deadlock (Solar Plexus, 1971)
13. Tatvamasi - Peleton zachwianych rowerzystów (Peleton zachwianych rowerzystów, 2012)

Mgławica Trójlistna Koniczyna w Gwiazdozbiorze Strzelca

sobota, 1 grudnia 2012

Na spotkanie rocka z jazzem

Krok po kroku zbliżamy się do końca naszej muzycznej analizy roku 1971. Pozostało nam jednak jeszcze kilka niezwykle istotnych tematów, bez których pełne zobrazowanie historii muzyki progresywnej nie było by możliwe. Jak przecież można by pominąć takie formacje jak King Crimson czy Mahavishnu Orchestra? Właśnie one będą grały główne role podczas najbliższej audycji za PROGiem.

Niedzielną audycję poświęcimy fuzjom muzyki rockowej z jazzem, przedstawiając najbardziej jaskrawe i charakterystyczne przykłady tej symbiozy. Szczególnie przyjrzymy się najbardziej jazzowej i chyba najbardziej kontrowersyjnej pozycji King Crimson, albumowi Islands oraz przypomnimy sobie postać Johna McLaughlina (znanego zaPROGowiczom szczególnie z współpracy z Milesem Davisem), który w  roku 1971 założył niesamowicie wpływową formację jazzrockową, Mahavishnu Orchestra. Oprócz tego posłuchamy The Keith Tippett Group, Nucles czy pochodzącą z Ghany grupę Osibisa.

Słyszymy się w niedzielę od godziny 21.00! Nie przegapcie!

Mahavishnu Orchestra, 1971

piątek, 30 listopada 2012

POST vs. PROG

  
W grudniu Radio Aktywne obchodzi swoje ósme urodziny. W związku z tym na słuchaczy tej studenckiej rozgłośni czeka moc atrakcji. Wśród nich czai się antenowy twór zwany A24H. Jest to szeroko zakrojone przedsięwzięcie polegające na nieustannym, ponad dwudziestoczterogodzinnym nadawaniu treści: wywiadów z artystami, ludźmi kultury, twarzami znanymi z ekranów telewizorów i głosami znanymi z fal radiowych, krótkich koncertów akustycznych, masy konkursów z atrakcyjnymi nagrodami oraz ciekawych crossoverów audycji z naszej typowej ramówki.  

Jednym ze wspomnianych przepływów inspiracji i charakterów będzie tzw. bitwa pomiędzy post-rockiem i rockiem progresywnym. W roli prezenterów poszczególnych muzycznych nurtów wystąpię razem z Kamilem Dróżdżem znanym z audycji I'm stuck between. Oprócz solidnej dawki wyśmienitej muzyki przewidziano czas na konkursy. 

W trakcie trwania tej niezwykłej audycji będziecie mogli wzbogacić się w następujące krążki:   
* Legend - Cardinal Point (UK)  
* The D Project - Big Face (USA)  
* Hunted By The Waves - The Anchor (PL)  
* Toundra - Toundra III (E)   

Słuchajcie nas przez cały dzień, ale nie zapomnijcie włączyć Radia Aktywnego o 20 i zaprosić znajomych do wspólnego uczestnictwa w tym niezwykłym wydarzeniu!  

Na podst. imstuckbetween.blogspot.com

środa, 28 listopada 2012

King Crimson (1971) - notka biograficzna

„Wiedziałem, że czeka mnie dwuletni okres przejściowy…” Tak Robert Fripp komentował sytuację King Crimson w połowie roku 1970.
 
Rok 1971 był rokiem dużej aktywności scenicznej King Crimson po wydanym w grudniu roku 1970 albumie Lizard. Mozolnie kompletowany skład zespołu zaczął w kwietniu czterema występami w Zoom Club we Frankfurcie nad Menem (12 - 15). Potem między 11 maja (Plymouth), a 30 października (Manchester) - aż czterdzieści siedem razy grał przed publicznością brytyjską. Przerwy między koncertami poświęcone były kompletowaniu i nagrywaniu materiału na kolejny longplay, który w sklepach znalazł się 3 grudnia 1971 r. Nazwano go Islands

O ile dwa poprzednie albumy Crimson niosły trudną, pogmatwaną, nierzadko zgoła awangardowa muzykę, tak ten (znów nagrany z Tippettem, Charigiem i Rubinem Millerem; a ponadto z kontrabasistą Marrym Millerem i wokalistką Pauliną Lucas) stawiał przed słuchaczami już nieco mniejsze wymagania. Nie znaczy to jednak, że Fripp poskromił ambicję, że zrezygnował ze swojej koncepcji zorganizowanej anarchii. Że jego muzyka przestała zachwycać śmiałymi pomysłami. Że przestała być różnorodna. Nie! Islands to chyba nawet album najbardziej niejednorodny stylistycznie w całej dyskografii King Crimson. Kontrasty, zmiany melodii, rytmu i przede wszystkim nastrojów... Ale Fripp zadbał przecież nie tylko o to, by jego muzyka zdumiewała, a nawet drażniła (Sailor´s Tale, końcówka The Letters niszcząca wcześniej wypracowany romantyczny nastrój tego utworu) - chciał również, by zachwycała już znacznie bardziej konwencjonalnie pojętym pięknem. I udało mu się, czego najlepszymi dowodami niedwuznacznie kojarzące się z The Beatles okresu Revolver fragmenty Ladies Of The Road, subtelnie wzbogacony dźwiękami fletu i kontrabasu Formentera Lady, orkiestrowy Prelude: Song Of The Gulls będący wprowadzeniem do utworu tytułowego oraz właśnie ów utwór tytułowy.

W sumie Islands okazał się najlepszym albumem Crimson od czasu In The Court Of The Crimson King. Stabilizował też rynkową pozycję grupy w Wielkiej Brytanii (30. lokata). Lecz o stabilizacji personalnej nie mogło być mowy...

Pozycja Karmazynowego Króla na rynku amerykańskim ciągle była chwiejna, ale że Islands sprzedawał się tam znacznie lepiej niż Lizard (76. lokata), zespól ruszył za ocean z cyklem koncertów. Właśnie w Stanach Fripp doszedł do wniosku, że długiej już nie może pracować z Sinfieldem. Że twórcze możliwości ich duetu wyczerpały się. Jak wspominał Robert Fripp: „Wszystko to, co było twórcze między nami skończyło się, przestałem wierzyć w Pete’a... Doszedłem do takiego momentu, że czułem iż pracując dalej razem nie osiągniemy niczego lepszego w porównaniu z tym, co zrobiliśmy do tej pory”. Jednak na tym nie koniec - konflikt wkrótce podzielił Roberta także z pozostałymi członkami grupy. Skład Fripp - Collins - Burrell - Wallace utrzymał się do wiosny 1972 r. tylko dlatego, że zespół miał zakontraktowane kolejne koncerty w Ameryce. Wystąpił tam, choć już tylko w USA a nie w Kanadzie, trzydzieści dwa razy - od 11 lutego (Wilmington) do 1 kwietnia (Birmingham w stanie Alabama). Tournée owo udokumentował wydany 9 czerwca 1972 r. pierwszy koncertowy album King Crimson - Earthbound. Ale wydany tylko w Wielkiej Brytanii, bowiem firma Atlantic odmówiła publikacji nagrań w Stanach tłumacząc swoją decyzję słabą jakością techniczną materiału.

Po powrocie ze Stanów Zjednoczonych wiosną 1972 roku Robert Fripp zaczął formować King Crimson na nowo i od początku, został bowiem już zupełnie sam (Sinfield w 1973 roku wydał pod własnym nazwiskiem album Still, w nagraniu którego pomagało mu wielu muzyków związanych z KC - Lake, Collins, Tippett, Wallace, Burrell, Wetton i Rubin Miller, później pisał teksty dla Emerson Lake & Palmer i włoskiej formacji PFM; Wallace, Collins i Burrell współpracowali m.in. z Alexisem Kornerem; Burrell znalazł się też w Bad Company; Collins grał z Camel i okazjonalnie z Dire Straits; Wallace nagrywał m.in. ze Stevem Marriottem i Bobem Dylanem).

W roku 2011, w pamiątkę 40lecia Islands, została wydana bogata reedycja wydawnictwa. Na CD zamieszczono pełny miks stereo albumu autorstwa Stevena Wilsona i Roberta Frippa razem z kilkoma utworami dodatkowymi, co w sumie tworzy "alternatywny album". Na DVD-A znalazł się pełny miks 5.1 surround autorstwa Stevena Wilsona, wersja stereo hi-res miksu z 2010r., wersja stereo hi-res oryginalnego miksu albumu zaczerpniętego z wydawnictwa wydanego z okazji 30. rocznicy oraz blisko 90 minut materiału dodatkowego. Większość z zamieszczonych utworów nie była dotąd publikowana, a znalazły się wsród nich nagrania pochodzące z oryginalnych sesji zmiksowane specjalnie na potrzeby tego wydawnictwa.

Na podstawie:
Jan Skardziński, "Dyskografie - King Crimson", wydawnictwo Rock Serwis
Koldo Barroso, "King Crimson – Biography"

poniedziałek, 26 listopada 2012

Audycja nr 56 - rok 1971 (XIII)

Tak jak zapowiadałem, było mocniej niż zazwyczaj, ale co ciekawe i dość lirycznie... Podczas spotkania za PROGiem, oznaczonego numerem 56, kontynuowaliśmy naszą muzyczną podróż po progresywnym hard rocku, którą rozpoczęliśmy miesiąc temu. Zagraliśmy formacje kalibru Black Sabbath i Uriah Heep, jak i grupy mniej znane, a wcale nie odbiegające poziomem artystycznym od tych dużo bardziej popularnych. Warto zwrócić uwagę na brytyjski Fields (z członkami King Crimson oraz Rare Bird), całkowicie zapomniany zespół Fuchsia czy mocno hammondową formację Still Life... Zresztą każdy zespół, na który poświęciliśmy audycyjny czas, zasługuje na Wasze baczne spojrzenie. Z przyczyn natury technicznej zabrakło jedynie Depp Purple z albumu Fireball, ale tę stratę nadrobimy w najbliższym czasie.

Co za tydzień? Szykuje się nam podróż w rejony, gdzie spotyka się jazz i rock. Za PROGiem zagramy m.in. pierwszy album Mahavishnu Orchsestra, najbardziej jazzową pozycję w dyskografii King Crimson oraz naprawdę fascynujący, fiśnki Wigwam. Jak zwykle gwarantuję niezapomniane muzyczne doznania! Do usłyszenia.

Playlista: (Pobierz i posluchaj audycji)
1. Zaprogowe intro
2. Fields - A Friend Of Mine (Fields, 1971)
3. Fields - Three Minstrels (Fields, 1971)
4. Black Sabbath - Sweet Leaf (Master of Reality, 1971)
5. Gravy Train - Jule's Delight ((A Ballad of) A Peaceful Man, 1971)
6. Murphy Blend - Speed Is Coming Back (First Loss, 1971)
7. Still Life - People In Black (Still Life, 1971)
8. Uriah Heep - Look at Yourself (Look at Yourself, 1971)
9. Uriah Heep - July Morning (Look at Yourself, 1971)
10. Dr. Z - Evil Woman's Manly Child (Three Parts to My Soul , 1971)
11. Bull Angus - Run Don´t Stop (Bull Angus, 1971)
12. Fuchsia - A Tiny Book (Fuchsia, 1971)
13. Fuzzy Duck - Time Will Be Your Doctor (Fuzzy Duck, 1971)
14. Black Widow - Tears And Wine (Black Widow, 1971)
15. Jorn - Invisible (Dio, 2010)

niedziela, 25 listopada 2012

Za PROGiem z mocnym akcentem

Za PROGiem zapowiada się całkowita zmiana warty w porównaniu do poprzedniej audycji. Tym razem zajmiemy się mniej wymagającymi muzycznymi tematami niż zeuhl, awangarda czy krautrock. Powracamy do klimatów znanych Wam z 28 października, kontynuując rozpoczęty przed niecałym miesiącem wątek progresywnego hard rocka. Oprócz tak znanych firm jak Black Sabbath, Uriah Heep czy Deep Purple, posłuchamy dziś mniej znanych formacji jak chociażby Still Life, BullAngus czy Fields oraz tych, których przed tygodniem zagrać nie zdążyliśmy.

Przygotujcie się na audycję spod znaku żelaznej klasyki rocka! Startujemy punktualnie o godzinie 21.00.

Black Sabbath, 1971

Wyniki konkursu - koncert Jorna w Progresji

Mamy wyniki! Nadesłaliście naprawdę masę zgłoszeń i co ciekawe wszystkie były prawidłowe! Niestety nie było możliwe nagrodzić biletami wszystkich, którzy wysłali odpowiedzi na konkursowe pytanie. Szczęśliwcami, którzy dzięki za PROGiem obejrzą w poniedziałek na żywo prawdziwą gwiazdę heavy metalu, formację Jorn, są:

Nikolas Dimitriadis
Szymon Popow
Aleksandra Gorbowiec
Katarzyna Sawczuk
Katarzyna Derlukiewicz
Paulina Lipska
Jakub Rachański
Szymon Kontra
Michał Dudko
Robert Spasiuk
 
Zwycięzcom serdecznie gratuluję, a pozostałych zachęcam do brania udziału w kolejnych konkursach audycji za PROGiem.
 
 

wtorek, 20 listopada 2012

"Jesteśmy akustycznym ekwiwalentem death metalu" rozmowa z Rogerem Woottonem z Comus


Comus to brytyjska grupa muzyczna założona w roku 1969. Na początku lat 70-tych wykreowała niepowtarzalny muzyczny styl, łącząc folk, psychodelię oraz rock progresywny i nadając jej bardzo mrocznego i zagadkowego wyrazu. Comus wyraził się w pełni wydając debiutancki album First Utterance, jednak z wielu przyczyn musiał ogłosić upadłość w roku 1972. Formacja po krótkim epizodzie w roku 1974 po 34 latach (2008) reaktywowała się i w roku 2012 wydała trzeci album pt. Out of the Coma. Z liderem formacji, Rogerem Woottonem, rozmawiam na temat historii zespołu, komercyjnej klęski na początku lat 70-tych, o szczegółach dotyczących powrotu grupy na scenę, nowej płycie oraz planach na przyszłość.

Jest dla mnie wielkim zaszczytem móc z Tobą porozmawiać. To wspaniałe widzieć Comus znów żywym. Jak śpiewacie na najnowszym wydawnictwie "przebudziliście się ze śpiączki", czy mógłbyś opowiedzieć o szczegółach Waszej reaktywacji? Jak to się stało, że po 34 latach przerwy wystąpiliście na Melloboat Festival?

Kiedy ponownie wydaliśmy pierwsze dwa albumy Comus w roku 2005 pojawiło się wiele głosów namawiających nas do reaktywacji. W roku 2007 Stefan Dimle, osoba zajmująca się odbywającym się w Sztokholmie Melloboat Festivals zaproponował Opeth występ na festiwalu. Lider zespołu, Michael Akerfeldt, który jest wielkim fanem Comus postawił warunek, że Opeth zagra tam tylko wtedy, kiedy Stefanowi uda się namówić nasz zespół do zagrania na Melloboat. Stefan oraz Mikel przyjechali do nas do Londynu i podpisaliśmy kontrakt.

Czy trudno było skompletować zespół w niemal pełnym składzie z roku 1971?

Wiesz, zaskakująco łatwo było zebrać wszystkich członków razem. Tylko jedna z osób nagrywających First Utterance nie zdecydowała się dołączyć do grupy. Rob Young został więc z konieczności zastąpiony Jonem Seargoattem, który jest mężem Bobbie Watson (wokalistki Comus, przyp.red.).

Porozmawiajmy o Out of the Coma. Dlaczego po tylu latach zdecydowaliście się nagrać nowy materiał?

Naprawdę wiele osób pytało mnie o nowy materiał więc w końcu zacząłem go pisać. Wiele osób również pytało o to, co się z nami działo przez tych 35 lat, więc tytuł albumu Out of the Coma zdawał się idealną odpowiedzią. Mając przygotowane trzy nowe utwory zauważyliśmy duże zainteresowanie fanów tym, co się stało z Malgaard Suite (ostatecznie niewydany materiał Comus, przyp.red.). Nagrania które posiadaliśmy były w naprawdę słabej jakości, ale fanom nie robiło to wielkiej różnicy. Archiwalny utwór włączyliśmy do całości. Co do nowego materiału to wolałem poczekać do momentu, kiedy będzie na tyle dobry, aby mógł doczekać się wydania. Aktualnie kontynuuje pisanie muzyki na kolejny krążek.
First Utterance, 1971

Czy mógłbyś opisać proces nagrywania Out of the Coma?

Dwie gitary oraz bas nagraliśmy na żywo z wokalem prowadzącym, natomiast partie solowa, a nawet perkusja zostały nagrane w dalszej kolejności.

W mojej recenzji krążka napisałem, że Out of the Coma jest niejako hołdem dla First Utterance. Czy zgodzisz się z tym?

Tak. Staraliśmy się stworzyć OOTC jako kontynuację głównych treści oraz ducha mroku i szaleństwa utworów z debiutu. 

Chciałbym zapytać Cię o postać z okładki wydawnictwa. Czy to ta sama postać, która znalazła się na okładce First Utterance?

Wyjście ze śpiączki było oczywistym tematem związanym z naszą reaktywacją i zdawało się pewnego rodzaju nawiązaniem utworu The Prisoner z debiutu. Trzy nowe utwory były w naszym zamyśle kontynuacją First Utterance. Osoba ukazana na okładce jest tą samą osobą z płyty z roku 1971, posiada kroplówkę podpiętą do jej nosa i wije się budząc się ze śpiączki. 

Jak myślisz, co spowodowało brak komercyjnego sukcesu Comus w latach 70-tych i przyczyniło się do rozwiązania zespołu?
 
Myślę że stało się to z tego względu, że szliśmy całkowicie naprzeciw regułom i modom panującym w muzyce na początku lat 70-tych. Wyłonił się glam rock, a my byliśmy całkowitym przeciwieństwem mody na tę muzykę. W tym czasie w Anglii scena muzyczna była zdominowana przez pewne muzyczne trendy i musiałeś do nich pasować. Aktualnie istnieje całkowita artystyczna swoboda i nie ma żadnej muzycznej dyskryminacji, dlatego Comus przyciąga fanów mających od siedemnastu do siedemdziesięciu lat. Rozwiązaliśmy się w roku 1972 ponieważ nikt nie był zainteresowany naszymi koncertami, przestaliśmy przyciągać widownie. 

Comus z okresu nagrywania debiutu
Dlaczego The Maalgard Suite nigdy nie zostało wydane? 

Nie było zainteresowania wydaniem albumu ze strony naszej wytwórni, dla której nasz materiał był zbyt niekomercyjny. Wszystko co nam zostało to jedno amatorskie nagranie kogoś z widowni podczas koncertu. Była i druga część tytułowej suity, lecz po tylu latach całkowicie jej nie pamiętam, a żadne nagranie jak i teksty nie istnieją.



Czy macie w planach ponowne nagranie tego albumu i wydanie go w jego wersji z początku lat 70-tych?

Osobiście chciałbym aby dać duchowi Malgaard spoczywać w pokoju i pracować nad całkowicie nowym materiałem. 

Jak dziś oceniasz The Keep from Crying?

To Keep from Crying
jest niepowodzeniem na wiele sposobów. Materiał nigdy nie był planowany dla Comus. Do pracy nad płytą udało mi się zresztą zaangażować dwóch członków zespołu. Szczerze żałuję wydania tego krążka. 

Składanka Song to Comus: The Complete Collection zawiera kilka nieznanych utworów z lat 1970/1971, In the Lost Queen's Eyes, Winter is a Coloured Bird i All the Colours of Darkness. Jaka jest ich historia?

Wszystkie te utwory pochodzą z sesji nagraniowej z roku 1970. All the Colours of Darkness było jedynie demem, którego nigdy nie zamierzaliśmy wydawać.

Jak oceniasz rolę Michaela Akerfeldta w popularyzowaniu Waszej muzyki?

Jesteśmy niesamowicie wdzięczny Mikaelowi za wspominanie o nas oraz promowanie naszej muzyki tak wiele razy podczas jego wywiadów. Wygląda na to, że zdobyliśmy dzięki temu sporo metalowej widowni. Myślę że to z tego powodu, iż jesteśmy jakby akustycznym ekwiwalentem death metalu.

Czy mógłbym prosić Cię o opinię dotyczącą Strom Corrosion (projekt M. Akerfeldta i S. Wilsona, przyp. red.). W moim odczuciu jest on niesamowicie zainspirowany Waszą muzyką.

Chętnie się z nim zaznajomię, gdyż nie słuchałem jeszcze tego albumu. 

Jaki macie plany na najbliższa przyszłość? 

Pracujemy nad nową płytą. Szybko gromadzimy materiał, mam kilka nowych utworów, nad którymi zaczynamy wkrótce pracować wspólnie. 


Czy planujecie coś w rodzaju europejskiej trasy koncertowej? My serdecznie zapraszamy do Polski!

Aktualnie negocjujemy możliwość przeprowadzenia takiej trasy i byłby miło włączyć do niej również Polskę.

Comus na Melloboat Festival

Oficjalna strona internetowa Comus