sobota, 7 stycznia 2012

Recenzja: Kuriozum - The Temple of Regret (2011)

 

Grupa Kuriozum powstała w roku 1998 w Piotrkowie Trybunalskim. Jak widać musiało minąć aż 13 lat zanim formacja doczekała się debiutanckiego materiału. W tym czasie zespół wydawał szereg niezobowiązujących materiałów demo, zaliczył sporą ilość występów na różnego rodzaju festiwalach czy koncertach klubowych… przyszedł jednak czas na pełnowymiarowe, oficjalne muzyczne wydawnictwo.

Można się było spodziewać, że z tak bogatym doświadczeniem muzycznym artyści nie odstawią tzw. fuszerki. Widać to już spoglądając na wystrój albumu. Przepiękna, klimatyczna okładka, bardzo ładne wydanie całego materiału. Świadczy o tym również bogata i bardzo przyjemna w odbiorze strona internetowa zespołu. Na szczęście profesjonalizm również słychać, bo pozycja The Temple of Regret mimo że jest pewnego rodzaju albumem debiutanckim, to obiektywnie ciężko byłoby to dostrzec.

W skład płyty wchodzi 9 utworów (do tego jeden bonusowy) dając nam nieco ponad 40 minut muzyki.  Jaką twórczość ma nam jednak do zaproponowania Kuriozum? Pierwszym określeniem, które mi przychodzi na myśl jest rock z elementami progresywnymi. Nie jest to w pełni progresywna płyta, są to raczej dość rozbudowane rockowe aranżacje, czuć w nich nutkę post rocka, szczyptę doom metalu czy rocka atmosferycznego. 

The Temple of Regret to przykuwająca uwagę i wciągająca muzycznie zawartość. Klimatycznie jest to muzyka raczej dość nastrojowa i melancholijna. Świadczy o tym między innymi okładka zachowana w odcieniach szarości i tytuł albumu – Świątynia Żalu, którą jak można domniemywać jest człowiek, jego serce oraz dusza. Zresztą tekstowo The Temple of Regret to bardzo przygnębiająca, osobista opowieść o zmaganiu się z dniem codziennym, życiowych utrapieniach i niezrealizowanych marzeniach. Z całą pewnością należy przyznać, że utworów Kuriozum słucha się z naprawdę wielką przyjemnością. Trzeba pochwalić szczególnie umiejętność budowania emocji, bo nie raz, nie dwa, a wiele razy formacji udaje się doprowadzić do kulminacyjnego momentu emocjonalności kompozycji, kiedy zostajemy uderzeni jakby obuchem w głowę. Dużo do powiedzenia mają tu również świetne melodie, głos wokalisty który jak ulał nadaje się do muzyki proponowanej przez Kuriozum. Na mnie najlepsze wrażenie zrobiły utwory Aeon, Against Myself oraz już bardziej piosenkowe Believe oraz All my Days choć i pozostałe należy pochwalić. Ujmę całą zawartość płyty w ten sposób: słychać że mimo pewnego rodzaju debiutu Kuriozum, jest to zespół niesamowicie doświadczony, muzycznie obyty, znający się na swoim fachu. Tu każdy utwór jest dokładnie przemyślany, dopracowany i w każdym można się doszukiwać pewnego rodzaju epicentrum i wartości, które formacja chciała przekazać.

Bonusowym utworem jest otwierający krążek Aeon śpiewany w języku polskim. Przyznam, że już dość męczące jest wydawanie przez polskich artystów tylko anglojęzycznego materiału. Chyba wolałbym całe The Temple of Regret w naszym rodzimym języku, bo Aeon wypada z pewnością nie gorzej po polsku niż po angielsku.

Co można krążkowi zarzucić? Z pewnością jest to pewnego rodzaju przewidywalność i brak muzycznej innowacyjności (co jednak jest cechą tak powszechną, że w sumie można o niej nie wspominać). Druga sprawa to teksty mówione w języku angielskim: na płycie znajdują się dwa utwory, podczas których Kuriozum decyduje się na recytację angielskiego tekstu. Według mnie polscy artyści powinni takich zabiegów unikać, gdyż bez względu na to jak bardzo osoba mówiąca starałaby się „nabyć” angielski akcent to tak czy siak słychać, że nie jest to angielski z krwi i kości, co mnie osobiście razi i niezbyt przyjemnie słucha. Utwór Extinct Hopes Meadow ja po prostu przełączam… Poza tym produkcję i brzmienie oceniam na plus więc więcej zastrzeżeń chyba nie mam.

Mi się ta płyta podoba. Nawet bardzo. Ba! Wydaję mi się, że będę do niej od czasu do czasu wracał co z perspektywy mojej ogromnej i ciągle poszerzającej się bazy muzycznej jest sporym sukcesem. Inną sprawą jest jednak to, czy Kuriozum ze swoim materiałem ma szansę komercyjnego wybicia się. Niestety rynek muzyczny (nie tylko progresywny) jest już tak niesamowicie wydrenowany, że aby na nim namieszać, trzeba pokazać się z naprawdę genialnym materiałem. Tego formacji w każdym razie jeszcze się dokonać nie udało. Sądzę jednak, że powinna się bardzo aktywnie promować bo ten materiał jest niezwykle obiecujący… szkoda że powstał tak późno.

Lista utworów:
01. Aeon
02. Against Myself
03. Eleonore
04. Extinct Hopes Meadow
05. Believe
06. All My Days...
07. Regret
08. Sacrifice Yourself
09. Second Face
10. Aeon (bonus: wersja polska)
czas całkowity: 42:12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz