niedziela, 6 listopada 2011

Relacja: Wyprawa poza przestrzeń w Fonobarze

Sobota piątego listopada była długo wyczekiwanym dniem przez fanów zespołu Pathfinder. Właśnie wtedy formacja dotarła do Warszawy z materiałem z debiutanckiej płyty, którą w ramach trasy Beyond the Space, Beyond the Time – Poland Tour 2011 zespół promuje w naszym kraju.

Ucztę muzyczną w Fonobnarze rozpoczęła grupa z Kostrzyna Wielkopolskiego, która jest gościem Pathfinder na trasie koncertowej o nazwie Savetest. Niestety muzycy musieli zapłacić frycowe roli koncertowego otwieracza czyli brak zbytniego zainteresowania zgromadzonej publiczności występem muzyków. Na przestrzeni koncertowej godziny tylko jednostki bawiące się pod sceną podtrzymywały na duchu zespół. Z pewnością na to mało żywiołowe przyjęcie formacja nie zasłużyła, bo zaprezentowała się co najmniej poprawnie rozkręcając się z numeru na numer. Na pochwałę zasługują całkiem ciekawe, choć dość schematyczne, kompozycje i bardzo solidny warsztat muzyczny zespołu. Ja z pewnością na Savetest będę miał jeszcze oko…

Nie minęło zbyt wiele czasu, kiedy na scenę weszła gwiazda wieczoru czyli grający muzykę z pogranicza symfonicznego i power metalu Pathfinder. W trakcie instrumentalnego intra pt. Deep into that darkness peering… niemal wszyscy, którzy wcześniej biernie przyglądali się występowi poprzedników, stłoczyli się pod sceną w oczekiwaniu na pierwsze dźwięki chyba najbardziej niedocenianego polskiego zespołu. Muzycy rozpoczęli występ od The Lord of Wolves i od razu rozłożyli publiczność na łopatki, która niezwykle entuzjastycznie przyjęła zespół i rozpłynęła się w prawdziwym  muzycznym show. Koncert rozkręcał się z numeru na numer i już po paru utworach (bezpośrednio po Sons of Immortal Fire) publiczność grzmiała gromkim i nieprzerwanym okrzykiem Pathfinder! doceniając niesamowity kunszt muzyczny zespołu i jego świetną koncertową formę (szczególnie warto wyróżnić wokalistę Simona Kostro, który potwierdził swoje niesamowite umiejętności wokalne znane z krążka). Co prawda czasem dało się odczuć, że bardzo rozbudowane utwory swoimi dłużyznami powodowały ulatywanie muzycznej aury i emocji oraz odrobinę nudziły, ale ostatecznie zespół zawsze wychodził na swoje. Podczas koncertu usłyszeliśmy niemal cały promowany album pt. Beyond the Space, Beyond the Time poprzecinany coverami (Moonlight Shadow oraz Forever Young), perkusyjną solówką oraz jednym nieznanym mi utworem (czyżby przygotowanym na kolejny album?). Na bis za to usłyszeliśmy żywiołowy The whisper of ancient rocks, po którym po gromkich podziękowaniach od publiczności zespół (wyraźnie usatysfakcjonowany z koncertu) ukłonił się fanom i zakończył niezwykle emocjonujący i magiczny wieczór.

Pathfinder po tym wieczorze zapamiętam jako zespół, który nie potrzebuje perfekcyjnego nagłośnienia, wysokiej koncertowej frekwencji ani sztucznych ulepszaczy to stworzenie wręcz niesamowitej koncertowej atmosfery. Ja osobiście już po paru minutach występu zespołu zostałem wyrwany z butami w inną czasoprzestrzeń i znalazłem się, jak głosi tytuł trasy, poza czasem i poza przestrzenią, bo z uczciwością serca trzeba przyznać – występ zespołu minął niesamowicie szybko. Pathfinder zaprezentował się naprawdę profesjonalnie w każdym calu potwierdzając moje oczekiwania wobec niego po Cieszanów Rock Festiwal, podczas którego zespół dość przypadkowo poznałem.

Warto odnotować także dość niską frekwencję na koncercie, bo kilkadziesiąt osób na występie zespołu grającego muzykę na naprawdę światowym poziomie i mającego już solidną pozycję za granicą, to jak na stolicę kraju wynik mierny. Niestety Pathfinder trafił z wykonywanym przez siebie gatunkiem muzycznym w czarną dziurę, bo niestety – scena power/symphonic metalowa w Polsce niemal nie istnieje. Dobrze więc, że zespół coraz prężniej promuje się za granicą, ale i nie zapomina o kraju, a sądzę że w perspektywie paru lat powtórzy sukces Riverside, który dzięki niesamowitej konsekwencji i determinacji podniósł w Polsce rock progresywny niemal z kolan.

Osobiście będę wypatrywał okazji, aby kolejny raz zobaczyć muzyków z Pathfinder w akcji. Sobotni wieczór naprawdę można zaliczyć do udanych, a z pewnością zespół przysporzył sobie dzięki występowi sporą rzeszę oddanych fanów. No i cóż… czekamy na większą ilość koncertów i kolejny album!


2 komentarze:

  1. Bardzo dobra relacja, sam bym tego lepiej nie ujął. :) A co do tych nowych fanów, to z pewnością kilkoro się trafiło. Ja sam przed występem tylko lubiłem zespół, a teraz jestem jego miłośnikiem i na pewno kolejnego występu w Warszawie nie przegapię. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto wspomnieć, że Pathfinder zagrał na tym koncercie też "Forever" Kamelota - "utwór dedykowany Sylwii", zaraz po The Lord of Wolves - za co mają u mnie spory plus, bo to nie jest łatwy kawałek, szczególnie wokalnie :]

    OdpowiedzUsuń