niedziela, 6 listopada 2011

Biuletyn podProgowy, nr 6


Jazz-rock czy też, jak kto woli, fusion to osobliwe zjawisko. Przyznają się do niego sympatycy rocka, przyznają się i fani jazzu. Jednocześnie jednak słuchaczom rocka, nawet tego okraszonego przymiotnikiem „progresywny”, jazz-rock nierzadko jawi się jako coś skomplikowanego i trudnego do ogarnięcia, zaś sympatycy jazzu częstokroć zawstydzą się na samo słowo „fusion”, wzruszą ramionami i rzucą krótki komentarz: „komercja”. Prawda, jak zwykle w takich przypadkach bywa, leży po środku.

Wybuch na początku lat 70. swoistej mody na łączenie elementów jazzu i rocka był w muzycznym świecie objawieniem. I jak wszystko, co popularne idea fusion szybko uległa dewaluacji. Wielu jazzmanów rzuciło się na rock licząc na odniesienie spektakularnego sukcesu komercyjnego. Muzycy rockowi z kolei nieumiejętnie, czy też raczej: na miarę swoich możliwości, starali się komplikować własne kompozycje, próbując uwolnić je od łatki muzyki łatwej, lekkiej i przyjemnej.  
 Pojawili się też artyści, którzy wyznaczali nowe szlaki na muzycznej mapie XX wieku, grupy, które umiejętnie tworzyły w ramach tego gatunku, rozwijały go, poszerzały jego definicję. Wykonawcy, którzy zostawili po sobie, jakby na to nie spojrzeć, świetne nagrania, które po czterdziestu latach wciąż intrygują, wciąż urzekają słuchaczy, a młodych adeptów sztuki muzycznej – inspirują.  

 To, co pragniemy Tobie, drogi czytelniku, zaproponować wraz z nowym numerem Biuletynu podProgowego, to właśnie przegląd wartościowych zjawisk z kręgu jazz-rocka. Można powiedzieć, że chcieliśmy zwrócić tu uwagę na absolutny kanon (Miles), zalecaną lekturę uzupełniającą (zestaw niemieckich kapel), garść ciekawostek i płyt wartych przypomnienia (polscy wykonawcy), sylwetkę klasyków oraz coś do dyskusji (teksty o Weather Report i Return to Forever). Oprócz tego, czeka na Ciebie w nowym Biuletynie mnóstwo recenzji płyt nowych i starych, wywiadzik, kolejna część podróży muzycznej dookoła globu i... wiele innych atrakcji. 

 W następnym numerze będziemy chcieli m.in. przyjrzeć się ciekawym wydawnictwom z 2011 roku. Jeśli macie swoje typy, chcielibyście sami napisać laurkę jakiejś płycie – piszcie, czekamy na maile od Was.

 A na koniec musimy poinformować, że od tego numeru nasz Biuletyn ukazywać się będzie co dwa miesiące. Oddalcie jednak od siebie smutek i niech widmo żałoby nie krąży nad nikim i niczym. Zapału, pomysłów i sił nam nie brakło. Co to, to nie! Ale nasze oddanie tej idei sprawia, że inne atrakcje życia cierpią. A ile można kobietom mówić, że głowa nas boli, po czym wymykać się do kuchni, by chyłkiem pisać kolejny tekst do Biuletynu? Życie nam miłe.  Jakość Biuletynu także. Czekajcie zatem niecierpliwie na kolejny numer, a do tego czasu... zaczytujcie się w bieżącym – ślicznym, pachnącym i w kolorze. Miłej lektury! 
Biuletyn jest darmowy i można go pobrać klikając na ikonę
Biuletyn można pobrać tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz