Bardzo pracowity rok zafundowało sobie Decapitated. Najpierw wydanie kolejnej płyty, później zakrojona na szeroką skalę akcja promocyjna i niemalże codzienne koncerty od sierpnia do grudnia, od południowej i wschodniej Europy aż po Stany Zjednoczone. Rzecz jasna trasa musiała sięgnąć i rodzime ziemie zespołu gdzie Decapitated wraz z Aborted, Fleshgod Apocalypse, Archspire oraz Cyanide Serenity odwiedził Warszawę, a następnie Poznań i Kraków.
Główna uwaga należy się oczywiście gwieździe wieczoru czyli Polakom z Decapitated, którzy 24 listopada w warszawskiej Progresji zaprezentowali się naprawdę świetnie. Zespół działał jak perfekcyjnie naoliwiona maszyna emanując energią, pewnością siebie oraz profesjonalizmem. Usłyszeliśmy sporo nowego materiału z najnowszego Carnival is Forever, ale zespół nie zapomniał i o starszych, najlepiej przyjmowanych przez fanów utworach. Sporym minusem okazał się jednak niezbyt długi set zespołu (nie dłużej niż 45 minut) oraz brak bisa, ale dotyczyło to wszystkich występujących tego dnia w Progresji zespołów. Zespół po morderczym secie i rozgrzaniu do czerwoności fanów grzecznie ukłonił się na pożegnanie i z pewnością zachęcił każdego, kto tego wieczoru odwiedził Progresję, do głębszego wniknięcia w muzyczną twórczość formacji oraz do przetestowania możliwości na żywo zespołu podczas następnej nadarzającej się okazji.
Oczywiście nie tylko Decapitated miało możliwość zaprezentować swą muzykę publiczności. Koncert rozpoczęły dwie młodsze stażem kapele: polski Cyanide Serenity oraz kanadyjski Archspire, które zaprezentowały się naprawdę bardzo przyzwoicie. W następnej kolejności mieliśmy usłyszeć Fleshgod Apocalypse, ale z uwagi na to, że wokalista następnego Aborted poważnie się rozchorował, usłyszeliśmy Belgów w skróconym, instrumentalnym secie przed Włochami. Sytuacja ta z pewnością wszystkich poważnie zmartwiła, ale jak się okazało Belgowie z Aborted nie stracili animuszu i bez niego rozpętali prawdziwe muzyczne piekło porywając publiczność muzyką na niesamowitym poziomie. Widać było, że spora część publiczności przybyła specjalnie dla nich bawiąc się przy muzyce Belgów znakomicie. Zresztą bijąca od zespołu energia i porywająca muzyka przekonała z pewnością lwią część publiczności do tejże formacji i warto nadmienić, nie potrzebowała do tego wokalisty! W dalszej kolejności mogliśmy usłyszeć Włochów z Fleshgod Apocalypse, który zostali bardzo chłodno przyjęci przez publiczność, bo zaprezentował się naprawdę bez rewelacji, a kolejne próby nawiązania jakiekolwiek kontaktu ze słuchaczami raz za razem spotykała się z niemalże zerowym odzewem.
The Decimation of Europe Tour w warszawskiej Progresji przygotował fanom ciężkiej muzyki niesamowicie energetyczne muzyczne uderzenie. Co prawda nie wszystkie zespoły zaprezentowały się z najlepszej strony, ale dla zobaczenia elitarnego już Decapitated i fenomenalnego (nawet bez wokalisty!) Aborted naprawdę było warto wydać tych parędziesiąt złotych i przeżyć naprawdę porywające chwile przy ekstremalnej muzyce metalowej. Widać to było szczególnie patrząc na frekwencję tego dnia w warszawskim klubie, bo grupom udało się zgromadzić naprawdę sporo słuchaczy w tym niszowym gatunku, a to z pewnością niezbicie świadczy o sile przyciągania i wartości muzyki Decapitated czy Aborted.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz