Naprawdę bardzo chciałbym zlikwidować swoje konto na portalu facebook. Analizując ile czasu bezproduktywnie "zjada" mi ten portal, a na co rozwojowego mógłbym ten czas poświęcić, czasami bywam wręcz przerażony. Niestety jest to świetna platforma do wymiany informacji, która pomaga mi w docieraniu do Was z moimi muzycznymi przemyśleniami. Gdyby nie to, pewnie dałbym sobie z nim spokój... Niesamowicie ciekawy temat uzależnienia od portali społecznościowych i życia w cyberprzestrzeni stał się tematem przewodnim czwartego albumu Ordinary Brainwash.
Ordinary Brainwash to muzyczny projekt 25-letniego Rafała Żaka, który... wszystko robi sam. Śpiewa, pisze teksty, nagrywa wszystkie partie instrumentalne, a także ostatecznie miksuje album. Muzyk tworzy w ramach swojego projektu od 19 roku życia, a #I'mNotAddicted to już jego czwarte wydawnictwo. Efekt 509 dni pracy, o których pisze na stronie internetowej zadedykowanej wydawnictwu, postanowił udostępnić... za darmo! Płytę można pobrać z Internetu za pomocą jednego kliknięcia.
Na wydawnictwie znalazło się dziesięć utworów zamkniętych w godzinną muzyczną podróż. Materiał skupiony na #I'mNotAddicted to dźwięki przywodzące na myśl Porcupine Tree. Rafał Żak ma trochę pecha. Nie dość że tworzona jego muzyka niesie za sobą skojarzenia z tą formacją, to dodatkowo barwa jego głosu zbliżona jest do barwy Stevena Wilsona. Jest to pechowe z tego względu, że z pewnością #I'mNotAddicted będzie często porównywane właśnie do twórczości Brytyjczyka, co dla Polaka może być z jednej strony krzywdzące, z drugiej jednak strony może to traktować jako dużą pochwałę. Prawda jest taka, i nie ma w moich słowach krzty przesady, że muzyka stworzona przez Rafała Żaka to twórczość na poziomie jednego z najpoważniejszych graczy na rynku muzyki artrockowej. #I'mNotAddicted to naprawdę kapitalna płyta.
Rafał Żak zgrupował na swojej płycie różnorodny, ale spójny materiał. Znajdziemy na niej dwie poruszające ballady pt. Selfie oraz Forever20, żywiołowe i energetyczne Everyone's a Scandal i #HatersGonnaHate, a także bardziej złożone kompozycje Disasterpiece i Neophyte. Przemyca przy tym melodie, które zostają w głowie na bardzo długo jak w utworze Stalker. Materiał znajdujący się na albumie można określić mianem "elektryczny". Roi się tu od ciętych riffów oraz gęstej gry gitarowej, która dobrze harmonizuje się z częstymi zwolnieniami, klawiszowymi pasażami oraz częstym wykorzystywaniem elektronicznych brzmień. Choć jest to raczej sentymentalny materiał, to bywa i bardzo przebojowo. Wielobarwność użytych środków sprawia, że wydawnictwa słucha się naprawdę dobrze i "podchodzi" słuchaczowi niemal od razu. Na płycie znajduje się wiele smaczków, które odkrywa się z czasem, a które jeszcze bardziej skłaniają do sięgnięcie po muzykę Rafała Żaka po raz kolejny i kolejny. Tak naprawdę niewiele rzeczy można tej płycie wytknąć. Może jedynie perkusję, która zarówno brzmieniowo jak i koncepcyjnie nie zawsze utrzymuje poziom całości.
Krążek idealnie uzupełnia tematyką poszczególnych utworów. W każdym z nich artysta mierzy się z problematyką życia człowieka w świecie wirtualnym. Na przestrzeni #I'mNotAddicted porusza problemy tzw. internetowych haterów, popularnych selfie, stalkerów czy pogonią ze sensacjami, starając się zmusić słuchacza do zastanowienia nad sensem egzystencji. Rafał Żak próbuje namówić odbiorcę do powrotu do prawdziwego, może trudniejszego, ale rzeczywistego życia. Czy skutecznie? Musicie sprawdzić sami. Mnie do refleksji zmusił.
Na wydawnictwie znalazło się dziesięć utworów zamkniętych w godzinną muzyczną podróż. Materiał skupiony na #I'mNotAddicted to dźwięki przywodzące na myśl Porcupine Tree. Rafał Żak ma trochę pecha. Nie dość że tworzona jego muzyka niesie za sobą skojarzenia z tą formacją, to dodatkowo barwa jego głosu zbliżona jest do barwy Stevena Wilsona. Jest to pechowe z tego względu, że z pewnością #I'mNotAddicted będzie często porównywane właśnie do twórczości Brytyjczyka, co dla Polaka może być z jednej strony krzywdzące, z drugiej jednak strony może to traktować jako dużą pochwałę. Prawda jest taka, i nie ma w moich słowach krzty przesady, że muzyka stworzona przez Rafała Żaka to twórczość na poziomie jednego z najpoważniejszych graczy na rynku muzyki artrockowej. #I'mNotAddicted to naprawdę kapitalna płyta.
Rafał Żak zgrupował na swojej płycie różnorodny, ale spójny materiał. Znajdziemy na niej dwie poruszające ballady pt. Selfie oraz Forever20, żywiołowe i energetyczne Everyone's a Scandal i #HatersGonnaHate, a także bardziej złożone kompozycje Disasterpiece i Neophyte. Przemyca przy tym melodie, które zostają w głowie na bardzo długo jak w utworze Stalker. Materiał znajdujący się na albumie można określić mianem "elektryczny". Roi się tu od ciętych riffów oraz gęstej gry gitarowej, która dobrze harmonizuje się z częstymi zwolnieniami, klawiszowymi pasażami oraz częstym wykorzystywaniem elektronicznych brzmień. Choć jest to raczej sentymentalny materiał, to bywa i bardzo przebojowo. Wielobarwność użytych środków sprawia, że wydawnictwa słucha się naprawdę dobrze i "podchodzi" słuchaczowi niemal od razu. Na płycie znajduje się wiele smaczków, które odkrywa się z czasem, a które jeszcze bardziej skłaniają do sięgnięcie po muzykę Rafała Żaka po raz kolejny i kolejny. Tak naprawdę niewiele rzeczy można tej płycie wytknąć. Może jedynie perkusję, która zarówno brzmieniowo jak i koncepcyjnie nie zawsze utrzymuje poziom całości.
Krążek idealnie uzupełnia tematyką poszczególnych utworów. W każdym z nich artysta mierzy się z problematyką życia człowieka w świecie wirtualnym. Na przestrzeni #I'mNotAddicted porusza problemy tzw. internetowych haterów, popularnych selfie, stalkerów czy pogonią ze sensacjami, starając się zmusić słuchacza do zastanowienia nad sensem egzystencji. Rafał Żak próbuje namówić odbiorcę do powrotu do prawdziwego, może trudniejszego, ale rzeczywistego życia. Czy skutecznie? Musicie sprawdzić sami. Mnie do refleksji zmusił.
Nie jestem uzależniony od facebooka. Jestem uzależniony od pisania o muzyce i gdy tylko usłyszałem pierwsze dźwięki z #I'mNotAddicted, które poruszyły moje muzyczne wnętrze, pomyślałem "Muszę o tym napisać!". Mam nadzieję, że dzięki temu tekstowi (który na pewno będę promował właśnie na facebooku) więcej osób sięgnie po najnowszy, naprawdę porywający album Ordinary Brainwash. Na swojej stronie Rafał Żak proponuje usunięcie konta na tym portalu społecznościowym. Cóż, możecie to zrobić, ale dopiero po tym gdy... roześlecie informację o tym albumie znajomym! Ta muzyka jest tego warta!
Lista utworów:
01. Anon.I’m (4:16)
02. Neophyte (9:19)
03. 0100Horsemen (4:49)
04. Disasterpiece (7:58)
05. Everyone’s a Scandal (4:28)
06. Selfie (4:56)
07. Stalker (6:45)
08. #HatersGonnaHate (5:06)
09. Forever20 (5:40)
10. Analog Afterlife in a Digital World (Coda) (5:14)
Czas całkowity: 58:30
Muzyka bardzo dobra na wysokim poziomie i dotyczy to również perkusji. Jej brzemiennie może faktycznie nie jest idealne, ale zaaranżowanie i wykonanie idealne, na światowym poziomie. Zastanawia i intryguje mnie to czy Rafał Żak sam osobiście grał na zestawie perkusyjnym, czy użył "tzw automata perkusyjnego"?. Tak czy owak perkusja jest zaaranżowana świetnie. W mojej ocenie Rafał Żak to geniusz muzyczny. Muzyka niczym nie gorsza od dokonań Stevena Wilsona.
OdpowiedzUsuń