Jedną z najważniejszych zasad, którą kieruje się w życiu jest to, by zawsze dotrzymywać słowa. Zapytanie o zrecenzowanie Aliens from Planet Earth otrzymałem dwa lata temu i choć przez ten czas ciągle pochłonięty byłem penetracją innych muzycznych zakamarków, to pamiętałem o tym wydawnictwie. Premiera czwartego albumu formacji ostatecznie zmotywowała mnie do tego aby wywiązać się ze swojej obietnicy.
Na pewno pamiętacie moje oczarowanie debiutem Light Coorporation. Rare Dialect nagrano przy pomocy starego, analogowego sprzętu, dzięki czemu muzyka zamieszczona na płycie brzmiała niezwykle żywo i naturalnie. Brzmienie fantastycznie komponowało się z materiałem grupy, który bezpośrednio odnosił się do muzycznych wzorców sceny okołojazzowej lat 70-tych. Z wielką niecierpliwością oczekiwałem następcy Rare Dialect, który ostatecznie okazał się zaledwie kilkanaście miesięcy później.
Aliens from Planet Earth to płyta zupełnie inna od debiutu. Poprzedni album Light Coorporation cechowała ekspresja, moc i spora doza dynamiki. Kompozycja opierały się na solidnych fundamentach i miały uporządkowaną strukturę. Na drugim wydawnictwie zespół postawił zaś na mocno stonowany klimat i plastyczność dźwięku. Zawartość wydawnictwa podkreślono ekspresjonistyczną okładką, na której widnieje obraz Tomasza Lietzau, namalowany specjalnie na potrzeby tego wydawnictwa.
Aliens from Planet Earth to niezwykle trudny w odbiorze album. Przez dłuższy okres czasu nie wiedziałem nawet, jak się do niego właściwie zabrać. Płyta Light Coorporation to w dużej mierze tzw. zabawa ciszą (w tym aspekcie delikatnie przypomina pierwszą część Larks' Tongues in Aspic autorstwa King Crimson). Poszczególne kompozycje zostały skomponowane przy minimalnym nakładzie muzycznych środków (w porównaniu do debiutu jest w tym przypadku niezwykle skąpo). Kolejnym utworom niezwykle daleko do jakichkolwiek muzycznych schematów i, zupełnie jak w przypadku obrazu Lietzaua, całkowicie pozbawione są stylistycznych i kompozycyjnych krawędzi, nachodząc na siebie wzajemnie. Całość przez to jest mocno nurtująca i wymagająca cierpliwości oraz skupienia od słuchacza.
Aliens from Planet Earth to niezwykle trudny w odbiorze album. Przez dłuższy okres czasu nie wiedziałem nawet, jak się do niego właściwie zabrać. Płyta Light Coorporation to w dużej mierze tzw. zabawa ciszą (w tym aspekcie delikatnie przypomina pierwszą część Larks' Tongues in Aspic autorstwa King Crimson). Poszczególne kompozycje zostały skomponowane przy minimalnym nakładzie muzycznych środków (w porównaniu do debiutu jest w tym przypadku niezwykle skąpo). Kolejnym utworom niezwykle daleko do jakichkolwiek muzycznych schematów i, zupełnie jak w przypadku obrazu Lietzaua, całkowicie pozbawione są stylistycznych i kompozycyjnych krawędzi, nachodząc na siebie wzajemnie. Całość przez to jest mocno nurtująca i wymagająca cierpliwości oraz skupienia od słuchacza.
Muzycznie od początku jest mocno stonowanie, przez pierwszych kilkanaście minut jesteśmy wodzeni niemal jedynie przez dźwięki saksofonu. Kolejne dźwięki wyłaniają się nieśpiesznie, budując atmosferę tajemniczości, jednocześnie kreując bardzo surrealistyczny muzyczny obraz. Z każdym kolejnym utworem eksperymentalizm Light Coorporation nabiera rumieńców, a muzycy od czasu do czasu uderzają nieco mocniej jak w czwartym z kolei World of Cobweb Fabric (rozwinięcie w środkowej części utworu jest naprawdę pasjonujące). Mnie zaś szczególnie uwiódł emocjonujący i pełen dramaturgii Third Level of Dream.
Największą trudność napotkałem przy "wzrokowej" interpretacji albumu. Okładka nie pomagała, bo choć rozwijała wszelkie wątpliwości co do struktury wydawnictwa i plastyczności użytych środków, to aż tak dobrze nie prezentowała mrocznej aury i głębi wydawnictwa. W tym znacznie pomogły tytuły poszczególnych utworów. Słuchając niejednoznacznej twórczości Light Coorporation możemy przełożyć muzykę formacji na Otaczający nas puls głębin, Wnętrze wielkiej ryby (od razu skojarzył mi się prorok Jonasz ze Starego Testamentu oraz... Pinokio!), Trzeci poziom snu czy Akwarium Wszechświata. Tytuły poszczególnych kompozycji naprawdę mocno pomagają w zinterpretowaniu muzyki grupy.
Warto wspomnieć, że materiał został zarejestrowany na żywo w Wieży Ciśnień w Koninie, która, jak wspominają muzycy, zapewniła szczególne warunki brzmieniowe dla muzyki Light Cooorporation. Aliens from Planet Earth wydała zaś prestiżowa wytwórnia płytowa RēR Megacorp z Londynu.
Warto wspomnieć, że materiał został zarejestrowany na żywo w Wieży Ciśnień w Koninie, która, jak wspominają muzycy, zapewniła szczególne warunki brzmieniowe dla muzyki Light Cooorporation. Aliens from Planet Earth wydała zaś prestiżowa wytwórnia płytowa RēR Megacorp z Londynu.
Trudna jest to muzyka. Słuchacz z otwartym umysłem na pewno ją jednak doceni. Pytanie tylko, ilu jest takich słuchaczy? Mariuszowi Sobańskiemu z Light Coorporation należą się ogromne słowa uznania. Nie tylko za to, że mimo wielu przeciwności "mu się chce", ale za to, że nie idzie na żadne twórcze kompromisy. Właśnie dlatego melomani na całym świecie nie mogą się nachwalić twórczością Light Coorporation. Mi pozostaje jedynie przyłączyć się do tego zgodnego chóru.
Lista utworów:
1. The Song of the Merbau Tree (3:10)
2. Surrounding Us the Pulse of Depths (6:47)
3. The Rainbow Hunter (3:09)
4. The World of Cobweb Fabric (5:44)
5. Third Level of Dream (9:49)
6. Man Inside the Great Fish (11:55)
7. Time (Everything is Chasing After the Wind) (10:21)
8. Aquarium of the Universe (8:01)
9. Untitled Hidden Track (4:03)
Czas całkowity: 62:59
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz