Wraz z Close To The Edge osiągnąłem szczyt i wiedziałem, że to, co przyjdzie później, będzie tej płyty kolejną wersją. Close to the Edge był nie do przebicia. - takimi słowami z grupą Yes w roku 1972 żegnał się jej perkusista, Bill Bruford.
Pierwszą połowę roku 1972 Yes spożytkował na kosumowaniu sukcesu albumu Fragile oraz wielkiego przeboju jakim stał się utwór Roundabout. W listopadzie 1971 roku, tuż po zakończeniu miesięcznej trasy po Anglii, zespół poleciał na długie tournee do Ameryki. Do Wielkiej Brytanii zespół powrócił na święto Bożego Narodzenia, a już w drugiej połowie stycznia dał dwa świetne koncerty w Belgii i Holandii. W lutym wrócił do Stanów na kolejne tournee, podczas pierwszej części trasy pełniąc rolę. tzw. supportu, otwierając koncerty Black Sabbath.
Miesiące, który nastąpiły, przyniosły dla formacji zasadnicze zmiany. Yes został gwiazdą pierwszej wielkości w Anglii, a w Ameryce szybko zbliżał się do tego miana. Kłopoty finansowe zespołu skończyły się raz na zawsze. Ciekawostką jest, że podczas amerykańskiej trasy koncertowej wszyscy członkowie Yes prócz Ricka Wakemana przeszli na... wegetarianizm!
Rok 1972 Yes poświęciło nie tylko na koncertowym konsumowaniu sukcesu albumu Fragile, ale również pracami nad kolejnym albumem, spędzając w studio aż trzy miesiące! We wrześniu 1972 roku wydano Close to the Edge - absolutne opus magnum grupy.
Close To The Edge, piąta pozycja w dyskografii zespołu, stała się sensacją na światowym rynku muzycznym. A przecież w 1972 roku świat miał czego słuchać, na rynku królowały bowiem nowe wydawnictwa Emerson, Lake & Palmer (Trilogy) czy Jethro Tull (Thick as a Brick). Ale świat słuchał także i Yes, którzy ofiarowali mu taką muzykę, że i dzisiaj przechodzą przy niej ciarki...
Zapowiedź Close To The Edge mieliśmy już na poprzednich albumach Yes - The Yes Album i Fragile. A takie utwory jak Yours Is No Disgrace, I've Seen All Good People, Roundabout albo Heart Of The Sunrise zaskakiwały niezwykłym ciepłem melodii, wyszukanymi zmianami rytmiki i zróżnicowaniem dynamiki. I choć Fragile to już duże art rockowe osiągnięcie, (szczególnie zadziwia Wakemanowska transkrypcja fragmentów czwartej symfonii Brahmsa w Cans And Brahms), to dopiero muzyka na Close To The Edge osiągnęła szczyty yesowej wyobraźni.
Pierwszą połowę roku 1972 Yes spożytkował na kosumowaniu sukcesu albumu Fragile oraz wielkiego przeboju jakim stał się utwór Roundabout. W listopadzie 1971 roku, tuż po zakończeniu miesięcznej trasy po Anglii, zespół poleciał na długie tournee do Ameryki. Do Wielkiej Brytanii zespół powrócił na święto Bożego Narodzenia, a już w drugiej połowie stycznia dał dwa świetne koncerty w Belgii i Holandii. W lutym wrócił do Stanów na kolejne tournee, podczas pierwszej części trasy pełniąc rolę. tzw. supportu, otwierając koncerty Black Sabbath.
Miesiące, który nastąpiły, przyniosły dla formacji zasadnicze zmiany. Yes został gwiazdą pierwszej wielkości w Anglii, a w Ameryce szybko zbliżał się do tego miana. Kłopoty finansowe zespołu skończyły się raz na zawsze. Ciekawostką jest, że podczas amerykańskiej trasy koncertowej wszyscy członkowie Yes prócz Ricka Wakemana przeszli na... wegetarianizm!
Rok 1972 Yes poświęciło nie tylko na koncertowym konsumowaniu sukcesu albumu Fragile, ale również pracami nad kolejnym albumem, spędzając w studio aż trzy miesiące! We wrześniu 1972 roku wydano Close to the Edge - absolutne opus magnum grupy.
Close To The Edge, piąta pozycja w dyskografii zespołu, stała się sensacją na światowym rynku muzycznym. A przecież w 1972 roku świat miał czego słuchać, na rynku królowały bowiem nowe wydawnictwa Emerson, Lake & Palmer (Trilogy) czy Jethro Tull (Thick as a Brick). Ale świat słuchał także i Yes, którzy ofiarowali mu taką muzykę, że i dzisiaj przechodzą przy niej ciarki...
Zapowiedź Close To The Edge mieliśmy już na poprzednich albumach Yes - The Yes Album i Fragile. A takie utwory jak Yours Is No Disgrace, I've Seen All Good People, Roundabout albo Heart Of The Sunrise zaskakiwały niezwykłym ciepłem melodii, wyszukanymi zmianami rytmiki i zróżnicowaniem dynamiki. I choć Fragile to już duże art rockowe osiągnięcie, (szczególnie zadziwia Wakemanowska transkrypcja fragmentów czwartej symfonii Brahmsa w Cans And Brahms), to dopiero muzyka na Close To The Edge osiągnęła szczyty yesowej wyobraźni.
Album otwiera zajmujący całą stronę utwór tytułowy. Dynamiczny początek zdradza umiejętność zaadaptowania zwrotów rock-jazzowych, a linia śpiewu kapitalnie łączy melodykę z dynamiką. Kulminacyjnym momentem jest poprzedzone wielkim przygotowaniem klasycyzujące solo Ricka Wakemana. Zresztą podobna kulminacja ma miejsce w prześlicznym And You And I, będącym połączeniem rocka symfonicznego z akustyczną balladą. Wreszcie Siberian Khatru (Squire - "Khartrue" jest starym azjatyckim słowem oznaczającym coś w rodzaju "jak sobie życzysz". To najlepszy sposób wyjaśnienia znaczenia tego utworu) - schematyczna struktura ani na moment nie stanowi tu ograniczenia formalnego, jest po prostu świadomym zabiegiem kreacyjnym! Yes znalazł receptę na twórcze połączenie motoryczności rocka z pompą muzyki poważnej. Ani razu nie wpadł w koturnowość i granie na czas. Przemyśłany album lśni do dziś niczym perła w koronie, bo splot znakomitych pomysłów z podporządkowaniem się nadrzędnej koncepcji (przy jednoczesnym eksponowaniu silnych punktów własnych) innego efektu dać nie mógł.
Największym krytykiem Close To The Edge był Bill Bruford, który dowcipnie opowiadał, że zespól tworzył i nagrywał ów utwór zrywami, jakby w odcinkach, bez świadomości, co nastąpi dalej, bez pomysłu na zakończenie. Ten sam Bruford ogromnie zaś chwalił kompozycję Siberian Khatru, wysnutą z motywów Ognistego ptaka Strawińskiego, a skonstruowaną z dużo większą logiką niż pozostałe. Mówił z przekąsem: Jakoś nam to wyszło, mieliśmy chyba lepszy tydzień. Słabszą pozycją na płycie może wydawać się utwór And You And I, mimo pomysłowo zastosowanej techniki wariacyjnej. Wakeman skomentował go słowami: Chcieliśmy stworzyć muzykę, za jaką ganili nas zawsze krytycy, a uwielbiali słuchacze - silnie działającą na emocje. Teksty zdominowała już tematyka filozoficzna, eksponowana też na kilku następnych płytach.
Więcej o Close to the Edge oraz losach formacji w roku 1972 podczas najbliższej audycji za PROGiem!
Close to the Edge, 13.09.1972
1. Close to the Edge (18:50)
I. The Solid Time of Change (Anderson/Howe)
II. Total Mass Retain (Anderson/Squire)
III. I Get Up I Get Down (Anderson/Howe)
IV. Seasons of Man (Anderson/Squire)
2. And You and I (10:09)
I. Cord of Life (Anderson/Bruford/Howe/Squire)
II. Eclipse (Anderson/Bruford/Squire)
III. The Preacher the Teacher (Anderson/Bruford/Howe/Squire)
IV. Apocalypse (Anderson/Bruford/Howe/Squire)
3. Siberian Khatru (8:57) (Anderson/Howe/Wakeman)
Czas trwania - 38:56
Skład :
Jon Anderson (vocals)
Steve Howe (guitars and vocals)
Chris Squire (bass guitar and vocals)
Rick Wakeman (keyboards)
Bill Bruford (drums and percussion)
Na podst.
Yes. Cudowne opowieści, Dan Hedges
Yes. Cudowne opowieści, Dan Hedges
14xTak, Jan Skaradziński (Magazyn Razem)
Yes - aspiracje, początki, sukces, rozwój, muzyka... - Wiesław Weiss (Jazz)
Historia zespołu Yes do 1974 roku - Robert Drózd
Wkładka nt. Yes, Tylko Rock 5/93 - Wiesław Weiss Yesomania, Strzał w dziesiątkę - Close to the Edge, Grzegorz Kszczotek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz