Steve początkowo miał pewne wątpliwości związane z tą kompozycją: Gdy nagraliśmy Supper's Ready, nie byłem pewien, czy to się 24 sprawdzi - mówił w wywiadzie - Wydawało mi się, że ten utwór jest za długi, by publiczność mogła go zaakceptować. Myliłem się, bo przyjęcie tego utworu było niesamowite. Okazało się, że ludzie chcą właśnie czegoś tak awanturniczego - muzyki, która byłaby jak podróż i nawet w ramach jednego utworu prowadziłaby ją w różne miejsca. Ten utwór, choć zachował wszelkie cechy rocka, pod względem formalnym miał w sobie coś z muzyki symfonicznej. Dwudziestodwuminutowa suita siłą rzeczy zdominowała album, inne kompozycje, może z wyjątkiem Watcher Of The Skies, pozostały nieco w cieniu Supper's Ready. Tym czasem Foxtrot jest mimo wszystko albumem dość równym. Time Table i Can Utility And Coastliners udowadniały, że Genesis nie zawsze potrzebuje kilkunastu minut, żeby powiedzieć coś ciekawego. Get’Em Out By Friday, z dość przyziemnym jak na zespół tekstem, opowiadającym o bezlitosnych eksmisjach, był z kolei bardzo rockowym numerem, a Horizons, niespełna dwuminutowa, gitarowa miniatura Hacketta, cieszyła ucho delikatnością i przejmującą melodią.
Nie było wątpliwości że Tony, Peter, Mike, Phil i Steve sięgnęli swoich ówczesnych artystycznych szczytów i nagrali płytę z której naprawdę mogli być dumni od początku do końca. Dumny był Tony Stratton Smith, zadowoleni byli też dziennikarze muzyczni i słuchacze, którzy sprawili, że Foxtrot osiągnął dwunaste miejsce na brytyjskiej liście przebojów, co było wyraźnym postępem w porównaniu z poprzednimi wydawnictwami grupy.
Podobnie jak w przypadku poprzedniej płyty obwolutą zajął się Whitehead i ponownie udało mu się stworzyć obraz gotowy przyciągać wzrok klientów sklepów muzycznych. Na gęstą od barw okładkę trafiła tym razem dziwna postać w czerwonej sukni, z głową lisa, sunąca z gracją na tafli lodu. W tle, plażą maszerują tajemnicze postaci z Supper's Ready.
Trasa promująca Foxtrot ruszyła już we wrześniu (album wydano 6 października) i miała przynieść wielką zmianę koncertowego wizerunku grupy. Członkowie Genesis ciągle byli niepewni na scenie, muzyka którą wykonywali była z trasy na trasę lepsza, a oni sami jak byli nieśmiali w roku 1970, tak niewiele się w tej kwestii zmieniło. Dźwięki dźwiękami, ale występy na żywo rządzą się własnymi prawami i przychodząca na koncerty publiczność miała prawo oczekiwać od rockowego zespołu nie tylko dobrego wykonania muzyki znanej z płyt, ale też ciekawego przedstawienia. Genesis grając duże koncerty podczas włoskiej trasy 1972 roku zdali sobie sprawę, że poza muzyką nie mają słuchaczom wiele do zaoferowania. Najmocniej doskwierało to Peterowi Gabrielowi, który był przecież najbardziej wyeksponowanym członkiem zespołu, i będąc scenicznym liderem brał na siebie kontakt z publicznością. Zdawałem sobie sprawę, że w pewnym sensie zawodziliśmy publiczność - mówił Gabriel, przypominając, że w tamtym czasie wszyscy, poza nim, mieli zwyczaj siedzieć podczas wystepów. Tony, Mike, Steve i Phil, będąc skupieni na grze, nie podejmowali żadnych prób wizualnego zainteresowania publiczności. Wokaliście coraz bardziej to przeszkadzało, tym bardziej, że on sam nie grał na żadnym instrumecie, oprócz króciutkich partii fletu, i przez spore fragmenty utworów nie miał co ze sobą zrobić. Pomysł na sceniczną prezentacje pojawił się w samą porę. Gabriel: Pamiętam jak Paul Conroy, pracownik Charismy zasugerował mi, żebym podczas koncertu ubrał na siebie czerwoną sukienkę i głowę lisa. Pomyślałem - zrobię to, chcę być w centrum uwagi!. Peter nie mówił nikomu o tym planie, a premierą swojego nowego wizerunku przewidział na 28 września 1972 roku. Wówczas to podczas irlandzkiego koncertu w Dublinie Gabriel po raz pierwszy pokazał się publiczności w charakterystycznym stroju znanym z okładki Foxtrot. Byłem bardzo zdenerwowany, kiedy w połowie utworu wchodziłem tak na scenę - wspominał wokalista - publiczność była w szoku, ale mnie się to podobało.
Zespół, początkowo zdziwiony, długo nie wiedział co myśleć o zachowaniu Gabriela. Tony, Mike, Phil i Steve z jednej strony nie byli przekonani do nowego pomysłu na sceniczną prezentację, ale z drugiej strony wiedzieli, że może być to dobra reklama grupy. Parateatralne przebieranki Petera mogły zwrócić większą uwagę na Genesis i dlatego reszta zespołu ostatecznie nie sprzeciwiała się gdy wokalista proponował rozwinięcie swojego przedstawienia o kolejne kostiumy. „Teatralny” debiut Gabriela bardzo szybko przyniósł pożądane efekty. W renomowanej muzycznej prasie zaczęły pojawiać się zdjęcia Genesis, a organizatorzy podnieśli zespołowi dwukrotnie koncertową gażę. O parateatralnych występach grupy zrobiło się dość głośno, co korzystnie wpłynęło na sprzedaż biletów i pozycję zespołu na brytyjskiej scenie rockowej. Całe to pozytywne zamieszanie dobrze wpłynęło też na samego Gabriela, który jako lider, twarz zespołu i łącznik z publicznością poczuł się pewniej. Trasa 1972 roku miała pokazać, że grupa znów wybrała właściwą drogę. Genesis powoli stawali się dużą atrakcją koncertową, a poziom scenicznego przedstawienia zaczął wreszcie dorównywać poziomowi wykonywanej muzyki.
Nie było wątpliwości że Tony, Peter, Mike, Phil i Steve sięgnęli swoich ówczesnych artystycznych szczytów i nagrali płytę z której naprawdę mogli być dumni od początku do końca. Dumny był Tony Stratton Smith, zadowoleni byli też dziennikarze muzyczni i słuchacze, którzy sprawili, że Foxtrot osiągnął dwunaste miejsce na brytyjskiej liście przebojów, co było wyraźnym postępem w porównaniu z poprzednimi wydawnictwami grupy.
Podobnie jak w przypadku poprzedniej płyty obwolutą zajął się Whitehead i ponownie udało mu się stworzyć obraz gotowy przyciągać wzrok klientów sklepów muzycznych. Na gęstą od barw okładkę trafiła tym razem dziwna postać w czerwonej sukni, z głową lisa, sunąca z gracją na tafli lodu. W tle, plażą maszerują tajemnicze postaci z Supper's Ready.
Trasa promująca Foxtrot ruszyła już we wrześniu (album wydano 6 października) i miała przynieść wielką zmianę koncertowego wizerunku grupy. Członkowie Genesis ciągle byli niepewni na scenie, muzyka którą wykonywali była z trasy na trasę lepsza, a oni sami jak byli nieśmiali w roku 1970, tak niewiele się w tej kwestii zmieniło. Dźwięki dźwiękami, ale występy na żywo rządzą się własnymi prawami i przychodząca na koncerty publiczność miała prawo oczekiwać od rockowego zespołu nie tylko dobrego wykonania muzyki znanej z płyt, ale też ciekawego przedstawienia. Genesis grając duże koncerty podczas włoskiej trasy 1972 roku zdali sobie sprawę, że poza muzyką nie mają słuchaczom wiele do zaoferowania. Najmocniej doskwierało to Peterowi Gabrielowi, który był przecież najbardziej wyeksponowanym członkiem zespołu, i będąc scenicznym liderem brał na siebie kontakt z publicznością. Zdawałem sobie sprawę, że w pewnym sensie zawodziliśmy publiczność - mówił Gabriel, przypominając, że w tamtym czasie wszyscy, poza nim, mieli zwyczaj siedzieć podczas wystepów. Tony, Mike, Steve i Phil, będąc skupieni na grze, nie podejmowali żadnych prób wizualnego zainteresowania publiczności. Wokaliście coraz bardziej to przeszkadzało, tym bardziej, że on sam nie grał na żadnym instrumecie, oprócz króciutkich partii fletu, i przez spore fragmenty utworów nie miał co ze sobą zrobić. Pomysł na sceniczną prezentacje pojawił się w samą porę. Gabriel: Pamiętam jak Paul Conroy, pracownik Charismy zasugerował mi, żebym podczas koncertu ubrał na siebie czerwoną sukienkę i głowę lisa. Pomyślałem - zrobię to, chcę być w centrum uwagi!. Peter nie mówił nikomu o tym planie, a premierą swojego nowego wizerunku przewidział na 28 września 1972 roku. Wówczas to podczas irlandzkiego koncertu w Dublinie Gabriel po raz pierwszy pokazał się publiczności w charakterystycznym stroju znanym z okładki Foxtrot. Byłem bardzo zdenerwowany, kiedy w połowie utworu wchodziłem tak na scenę - wspominał wokalista - publiczność była w szoku, ale mnie się to podobało.
Zespół, początkowo zdziwiony, długo nie wiedział co myśleć o zachowaniu Gabriela. Tony, Mike, Phil i Steve z jednej strony nie byli przekonani do nowego pomysłu na sceniczną prezentację, ale z drugiej strony wiedzieli, że może być to dobra reklama grupy. Parateatralne przebieranki Petera mogły zwrócić większą uwagę na Genesis i dlatego reszta zespołu ostatecznie nie sprzeciwiała się gdy wokalista proponował rozwinięcie swojego przedstawienia o kolejne kostiumy. „Teatralny” debiut Gabriela bardzo szybko przyniósł pożądane efekty. W renomowanej muzycznej prasie zaczęły pojawiać się zdjęcia Genesis, a organizatorzy podnieśli zespołowi dwukrotnie koncertową gażę. O parateatralnych występach grupy zrobiło się dość głośno, co korzystnie wpłynęło na sprzedaż biletów i pozycję zespołu na brytyjskiej scenie rockowej. Całe to pozytywne zamieszanie dobrze wpłynęło też na samego Gabriela, który jako lider, twarz zespołu i łącznik z publicznością poczuł się pewniej. Trasa 1972 roku miała pokazać, że grupa znów wybrała właściwą drogę. Genesis powoli stawali się dużą atrakcją koncertową, a poziom scenicznego przedstawienia zaczął wreszcie dorównywać poziomowi wykonywanej muzyki.
Zespół całą jesień umacniał swoją świeżo zdobytą popularność w Anglii istnym koncertowym maratonem. Genesis ledwo ustabilizowali swój status w rodzinnym kraju, a już w grudniu 1972 roku Charisma wysłała ich na pierwsze małe tournee po Stanach Zjednoczonych. Tony Stratton Smith wiedział, że rzuca grupę na bardzo głęboką wodę, był jednak przekonany, że muzycy są gotowi do podjęcia tego ryzyka. Kilka krajów europejskich już pokochało Genesis, coraz cieplej myśleśli o zespole wybredni przecież Brytyjczycy, więc czemu amerykańska publiczność miała nie poddać się tej magii. Zimowe występy za oceanem obfitowały w olbrzymie problemy techniczne, ale przyjęte zostały dosyć ciepło. Rok 1973 otworzyła krótka, europejska trasa, podczas której zespół odwiedził Francję, Niemcy i Włochy. W lutym występował na Wyspach, a marzec i kwiecień przeznaczono na powrót do Ameryki. Grupa w zgodnej opini wielu recenzentów prezentowała się wówczas wyśmienicie. Podczas występów wykonywano materiał z wszystkich trzech płyt wydanych pod egidą Charismy, a przedstawienie otwierał potężnie brzmiący Watcher O The Skies. Pamiętam koncert w Rzymie - opowiadał Steve - Tony zaczynał interludium do Watcher Of The Skies. Byłem jeszcze w garderobie gdy dobiegł do mnie ten dźwięk, przez który drżały fundamenty całej budowli. To brzmiało jakby zaraz miało coś olbrzymiego wylądować. Pomyślałem wówczas, że czegoś takiego jeszcze nie było w muzyce rockowej. Ta epicka jakość to jest właśnie to, co wniósł Genesis do rocka. Dalsza część koncertu była nie mniej poruszjąca. Podstawowy set kończyło pełne wykonanie Supper's Ready i zespół zawsze wracał jeszcze na bis, żeby wykonać swój stary koncertowy klasyk - The Knife. W centrum zainteresowania był oczywiście Peter który prawie do każdego utworu miał przygotowany inny kostium. The Musical Box wykonywał w znanej już czerwonej sukni i masce starca, wcielając się w postać ducha Henrego, do Watcher Of The Skies miał przeznaczony strój nietoperza, a Willow Farm, część suity Supper's Ready, śpiewał z olbrzymim kwiatem na głowie. Trasa europejska i brytyjska była sukcesem. Dla równowagi rozczarowanie czekało na grupę w Ameryce. Po całkiem obiecującym grudniowym przyjęciu Genesis mieli prawo oczekiwać, że „inwazja” za oceanem pójdzie gładko. Tym czasem dwumiesięczne tournee po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie uświadomiło muzykom, że grupa, poza Nowym Jorkiem, jest w zasadzie nieznana. Plany podboju „nowego świata” należało przełożyć na następny rok, bo na Banksa, Gabriela, Rutherforda, Collinsa i Hacketta czekało nagrywanie kolejnego longpleja.
W szeregach zespołu pojawiło się zmęczenie. Genesis od dawna nie mieli dłuższych wakacji i żyli w rytmie wyznaczamy kolejnymi trasami koncertowymi i nagraniami. W celu promocji dwóch ostatnich płyt grupa zagrała ponad trzysta koncertów! Mimo tego lato 1973 roku też nie było czasem odpoczynku. Muzycy musieli napisać kolejny album żeby umocnić sukces 1972 roku i spróbować bardziej zainteresować swoją twórczością kontynent amerykański. Tradycyjnie więc okres wakacji poświęcili na komponowanie nowej muzyki na piąty, studyjny album, nazwany później Selling England By The Pound.
Na podst. Nowakowski M., Zagrajcie to jeszcze raz. Historia zespołu Genesis, MN, Wrocław 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz