środa, 10 kwietnia 2013

Wprowadzenie do Thick as a Brick

Wydany w 1972 roku Thick As A Brick stał się pierwszym naprawdę koncepcyjnym albumem Jethro Tull. Jako całość składa się on z kilku zróżnicowanych stylistycznie utworów muzycznych, połączonych ze sobą praktycznie bez żadnych przerw. Niektóre muzyczne tematy są powtarzane w innej aranżacji. Znajdujemy tutaj różne podejścia muzyczne połączone razem: folk, rock, jazz oraz elementy klasyczne.

Sam tekst jest rodzajem długiego poematu, napisanego przez fikcyjnego autora, jakim ma być cudowne dziecko Gerald Bostock, który dzieli się z nami własnymi przemyśleniami na temat społeczeństwa. Po bliższym przyjrzeniu się tekstom, wyróżnimy w nim jedenaście różnych "aktów" lub części, lub, używając słów Paula Tarvydasa "szeregu winiet, które wiją się wokół tematu centralnego". Akty te łączy ze sobą muzyka. (Na A Passion Play występuje inny czynnik, który spełnia tę funkcję: tam jest nim opowiadana historia, a nie muzyka). Tutaj główna tematyka stanowi rozwinięcie oraz dalszą eksplorację tematów z Aqualung, o czym zresztą przekonamy się dalej. Jednak centralnym tematem tego albumu jest opis sytuacji w której społeczeństwo tłumi indywidualizm i szufladkuje ludzi wedle własnych potrzeb.

Pomimo tego, że teksty te były ostro krytykowane przez prasę, sam album spopularyzował zespół w Europie i Ameryce i nawet przez "adwersarzy" uznawany jest za "album sztandarowy".

Przyszedłem tu ze sfer wyższych, by naprostować wam drogi wasze spróchniałe" Zdjęcie wykonane podczas amerykańskiej trasy tournee promocyjnego Thick As A Brick z 1972 roku, zapewne podczas koncertu w LA Forum, 23 lub 24 czerwca. (Pierwotne źródło nieznane; przetworzone cyfrowo przez Steve'a Gugerty'ego)

W tym albumie jesteśmy świadkami występowania bogatej kreatywności Iana. Niemal widać go jak pracuje stosując swój skojarzeniowy sposób wyprowadzania pomysłów, który w konsekwencji tworzy nowe obrazy oraz jak wszystko to znajduje swój wyraz w poetyckim języku. Z tego też powodu interpretacja tego albumu może okazać się niebezpieczna. Jego analiza jedynie za pomocą podejścia rozumowego może w swoim wyniku dać mocno ograniczoną interpretację. Aby zrozumieć go lepiej, należy skorzystać z takiego sposobu czytania i myślenia, który będzie oparty w większym stopniu na skojarzeniach i imaginacji. Dlatego też czytanie tego tekstu staje się naprawdę zadaniem poważnym i ciekawym. Tak jak i Paul Tarvydas nie pretenduję do znajomości wszystkich jego aspektów, jestem od tego daleki. Ale oboje mamy nadzieję, że nasze spostrzeżenia na temat tego pięknego tekstu, który - nota bene - nie zawiera żadnej informacji faktograficznej - w końcu doprowadzą do nowego i wzbogaconego sensu znaczeniowego. Życzę przyjemnej lektury i weźcie sobie do serca dobrą radę tego błazna: "Myślcie samodzielnie!". 

W rozwinięciu znajdziecie interpretację części lirycznej do Thick as a Brick. 

Część 1

Jest częścią wprowadzającą do tego albumu i opisuje jądro całego problemu. Ian przedstawia siebie jako swego rodzaju królewskiego błazna i rozpoczyna swoją krytykę od razu od obelgi, której celem jest poszerzenie widowni - o wszystkich przywódców społecznych, starszyznę i rodziców.

"Me słowa - choć szept tu wystarczy - przy twej głuchocie wykrzyczę. Mogę sprawić byś zaczął czuć ale nie mogę cię do myślenia zmusić. Twa sperma jest w rynsztoku, twa miłość - w zlewozmywaku. Więc wzbijasz się ponad pola i zwierzęcymi interesami parasz I twój mędrzec nie wie co się czuje, gdy jest się głupim jak cep."

Od razu Ian każe odejść całej ich grupie, zakładając, że nie będzie ona słuchać tego co ma do powiedzenia. Także i całej masie tych, którzy są "tępi w swoim zadowoleniu". Jego głos, świadomy swych racji, należy tylko do jednostki przeciwstawionej wielu ludziom. Mówi, że: "Wy (nowoczesne społeczeństwo zachodnie) czerpiecie energię z żądzy i chciwości. Jedynym sposobem w jaki mogę wywrzeć na was wrażenie jest apelować do waszych najniższych instynktów. Wasza moralność upadła do najniższego z możliwych poziomu i zanikła wasza zdolność do myślenia i kochania. Idziecie przez życie bez odrobiny refleksji, nie jesteście lepsi od zwierząt. ("zwierzęce interesy" mogą się odnosić do jego opinii na temat społeczeństwa amerykańskiego - J.V.). Ci "mędrcy", których otaczacie czcią, nie są wcale ani tak mądrzy ani wszystkowiedzący. Aby tego dowieść, zadaje im pytanie na które przypuszczalnie nie znajdą odpowiedzi - co się czuje gdy jest się głupcem? Innymi słowy nie każ innym myśleć za ciebie. Sam za to jesteś odpowiedzialny".

"Piaskowych zamków cnoty zmiata konfliktów moralnych przypływu fala niszcząca. Przybój cofa się miękko i oddzwaniają koniec przedstawienia, gdy nowomodne ścieżki odsłania fala ostatnia. Ale twe nowe buty mają już ścięte obcasy a twa opelenizna schodzi szybko A twój mędrzec nie wie co się czuje, gdy jest się głupim jak cep."

W tej metaforze Ian opisuje niestałe cnoty i wartości moralne wyznawane przez społeczeństwo poprzez porównanie ich do zamków z piasku. Łatwo rozpadają się ilekroć pojawi się nowy kaprys (fala). Ponieważ każda fala cofa się na podobieństwo elastycznej gumy, nic na jej drodze (koniec przedstawienia) ze starej mody, nie pozostaje i wkrótce powstaje całkowicie nowy model moralny. Słuchaczowi przedstawiona zostaje ironia całej sytuacji - my, jako słuchacze, wiemy, że fale są cykliczne i zniszczą każdy piaskowy zamek jaki zostanie zbudowany. Podmioty tej piosenki - starsi, bezmyślna publiczność - zwyczajnie nie dostrzegają tej ironii. Widzimy tutaj także pierwszy zwiastun koncepcji "Przedstawienia", tematu, który Ian rozwinie w późniejszym "A Passion Play", "War Child" i "Minstrel In The Gallery". Jeśli cokolwiek jest migotliwe i nowe (t.zn. nowy moralny czy religijny kaprys) szybko się zużywa i stępia, tak jak opalenizna, w której ci jest do twarzy, ale tylko przez krótką chwilę. "Nowe buty" to nowe, ale także niestałe idee i wierzenia, z których ludzie skłonni są uczynić fundament swego własnego życia. Następnie, na zakończenie tego aktu, pojawia się ostrzeżenie: nie pozwól, aby wasi mędrcy wykonali całe myślenie za ciebie, oni nie mogą wszystkiego wiedzieć. Myśl samodzielnie. Bądź niezależny w swojej ocenie świata, swoich wierzeniach religijnych i systemie wartości moralnych.

Część 2

Ian krytykuje cechy, które nowoczesne społeczeństwo zachodu zaszczepia swej młodzieży: jednostronność edukacji, która narzuca wartości moralne, system zachowań oraz umiejętności, które są potrzebne do funkcjonowania systemu społecznego.

"Miłość co ją odczuwam jest tak daleko: jestem złym snem co przyśnił mi się dzisiaj - a ty potrząsasz głową i mówisz, że to wstyd."

Perspektywa ulega zmianie w tym akcie: jego podmiotem lirycznym jest teraz młodzieniec, który uległ integracji w społeczeństwie. Udało się go poddać praniu mózgu. Kiedyś odczuwał "miłość", ale pozbył się resztek samoświadomości. Poczucie utraty jego własnej tożsamości martwi go i uskarży się na to, ale ludzie z jego otoczenia mówią "to trochę niedobrze, ale nie martw się tym". Pomimo tych zapewnień postanawia on pogrzebać w swojej przeszłości, aby odkryć jak doszło do tej utraty samoświadomości. Samoanaliza prowadzi do wyraźnego wniosku: doszło do tego, kiedy był jeszcze dzieckiem, wtedy nikt nie pozwalał mu patrzeć na rzeczywistość i formułować własnych wniosków na jej temat, ani też nie zachęcał do rozwijania własnych cech charakteru. (Sama muzyka pięknie oddaje nastrój poszukiwania i powtórnego przeżywania własnej przeszłości):

"Cofnij mój zegar o lata - do dni młodości mej. Pociągnij za sznurek i zasuń czarne kurtyny i wykrzycz całą prawdę. Cofnij zegar o epoki: niech one wyśpiewają tę pieśń."

Nasz młodzieniec znalazł się na samym początku swego własnego życia. Idzie tropem własnej historii, aby sprawdzić w którym momencie uległ praniu mózgu. Zaraz na początku, społeczeństwo wmawia mu, że jest "mężczyzną", synem, który stanie do współzawodnictwa swojego życia:

"Patrz! Narodził się znowu syn - i stwierdzamy, że nadaje się do czasów walki. Na ramionach ma pryszcze i moczy się nocą. Zrobimy z niego mężczyznę, przyuczymy fachu, nauczymy jak grać w Monopol i jak śpiewać gdy pada deszcz."

Jeszcze nie skończyło się jego dojrzewanie, nadal moczy się jak dziecko, choć ma pryszcze jak nastolatek. W tych wersach zawarte jest podsumowanie tego, kim, w oczekiwaniach społecznych, miałby zostać: musi stać się "mężczyzną", musi być przyuczony do jakiejś pożytecznej pracy, musi nauczyć się gry w biznesie (Monopol) i musi uwielbiać wszystkie te rzeczy, które określają współczesną kulturę (Monopol - grę, hollywoodzkie filmy ("Deszczowa piosenka"?) i.t.p.) i - przede wszystkim - ma być tym uszczęśliwiony! Wreszcie nasz młodzieniec zaczyna rozumieć, że właśnie w ten sposób uległ zepsuciu, przymuszono go, by za cenę własnej indywidualność przystosował się do społeczeństwa.

Część 3

Teraz wkraczamy w najbardziej złożoną, pod względem lirycznym, część tego albumu. Omawiany jest tutaj ten sam problem, ale z innego punktu widzenia. Co tak naprawdę nasz młodzieniec uczynił, aby zapewnić sobie osobistą niezależność? Czy w ogóle próbował? Zobaczmy...

"Poeta z malarzem cienie na wodę rzucają - gdy słońce igra na hełmach piechoty wracającej zza morza. Wy - ludzie czynu albo ludzie myślący. (jedni albo drudzy - bo na najemnika zasady pada światło gasnące)."

Po raz kolejny Ian używa wyobrażenia wody (morza/fal) jako symbolu nowych idei, kapryśnych trendów w społeczeństwie i jego kulturze. Uruchommy więc wyobraźnię: oto słońce zachodzi nad "plażą", najnowszy zamek z piasku symbolizujący wartości moralne, właśnie został zmyty, a nowy ma się dopiero pojawić. Poeta i Malarz - uosobienie ludzi myślących i zatroskanych - oddają się w tym miejscu rozmyślaniom, gotowi przemówić do ludzi i ostrzegać ich za pomocą swej sztuki. Jednakowoż ich wpływ na masy jest ograniczony i, jak widać, do głosu dochodzą piechurzy i najemnicy, wspaniale oświetleni zachodzącym słońcem. Wydaje się, że ich system wartości, choć kiedyś zmyty, jest teraz znowu "modny" i dlatego powracają zza morza. Społeczeństwo nie jest skłonne dać dostępu do niego obu: ludziom czynu i ludziom myślącym. W końcu tylko jedna strona wygrywa, i gdy słońce zachodzi i zbliża się ciemna noc, widzimy, że zwycięzcą jest Najemnik (człowiek czynu) - teraz na zasady Najemnika a nie Człowieka Myślącego - Artysty pada światło tak, aby wszyscy je widzieli i naśladowali.

"Domowe ognisko płonie: woda w czajniku wrze niemal - ale pan domu jest daleko stąd. Koń uderza kopytami niecierpliwie - gorący dech jego kłębi się o poranku ostrym i mroźnym.

Tymczasem życie toczy się dalej. Pan domu - ojciec, który powinien zająć się domowymi sprawami - myśleniem i nauczaniem - dokądś odszedł i to teraz, kiedy jest tak potrzebny. Najpewniej wyjechał na wojnę, biorąc na swe barki odpowiedzialność, jak przystało przykładnemu obywatelowi. Za pomocą tej metafory, nasz młodzieniec osiąga wiek, w którym jest już w stanie myśleć samodzielnie - pali się ognisko domowe: dziecięcy umysł jest prawie gotowy (kipią w nim pomysły i plany na przyszłość). Czuje w sobie rosnącą siłę duchową i pragnie, aby przyniosła wyniki. Próżnia powstała wskutek nieobecności ojca skłania go do działania. Jest niecierpliwy - jak koń przestępuje z nogi na nogę, pragnie rozpocząć realizację swoich planów i "obejmuje władzę". Brak mu jednak wsparcia duchowego ze strony doświadczonej osoby jak jego ojciec. Niestety ojciec, czyli ktoś, kto powinien uczyć swoje dziecko jak ma żyć samodzielnie, który powinien "mieszać w kotle" i dbać o "równomierne podgrzewanie jego zawartości", jest trwale nieobecny. Jeśli już nie fizycznie to z pewnością duchowo. Ojciec karmił dogmatami swego syna w jego wczesnym dzieciństwie, ale teraz charakter pytań o życie jakie syn stawia, uległ zmianie, staje się jasne dla niego, że jego ojciec nigdy go nie zachęcił do samodzielnego myślenia.

"I poeta podnosi pióro i żołnierz chowa miecz. Junior rodu ma teraz władzę. Budując zamki nad morzem, stawia wyzwanie leniwym przypływom, co zmywają je na bok."

Młodzieniec staje się świadom faktu, że może wybrać pomiędzy dwoma modelami ról: polegającymi na tym, aby przeżyć swoje życie jako poeta lub jako żołnierz (jak jego ojciec). Którą z nich wybierze? Bierze pod lupę i analizuje liczne kwestie moralne i religijne, rozwijając w ten sposób swą własną tożsamość. Ponieważ jest młody, więc nadal uważa, że może pokonać system poprzez ustanowienia swoich własnych standardów ("budowanie zamków") i wciąż stawia wyzwanie falom (społeczeństwu), które mogą złamać jego wolę.

"Bydło pasie się cicho na nadrzecznych łąkach, gdzie wezbrane wody górskie spływają ku morzu: budowniczy zamków wraca im przeznaczenie dawne i spogląda na dojarkę, której oferta jest tym czego potrzebuje."

W miarę jak życie płynie, nasz młodzieniec staje się w pełni dojrzałym mężczyzną (ulega pożądaniu od czasu do czasu) a ponieważ wszystkie zamki, które wybudował zostały zmyte, rozprawia się z własną niepewnością postanawiając, że stanie się takim jak żołnierz: identyfikując się ze społeczeństwem (przywracając sobie dawne przeznaczenie), stając się częścią systemu, odtrącając poetę...

"Cała młodzież z gospodarstwa poszła do wojska i nie spodziewamy się jej wcześniej niż za rok. Niewinny młody panicz - myśli jego tak rozbiegane zawsze - ma plan jak stać się mężczyzną za którego się ma."

Nie mógł - jak już się o tym przekonaliśmy - zwrócić się o wsparcie ani do swojego ojca, ani też do swoich rówieśników, ponieważ wszyscy nowi rekruci są dostarczani Społeczeństwu w celu realizacji jego (Społeczeństwa) nakazów. Takie możliwości wyboru stoją przed dzieckiem: używaj swojego pióra i umysłu albo miecza i mięśni. 
"I poeta chowa swe pióro a żołnierz wznosi miecz."

Teraz jesteśmy świadkami dramatycznego momentu tej historii. Z powodu odizolowania oraz niepewności, nie widzi on innego sposobu, niż wybrać miecz i muskuły. Poeta który był w nim, odchodzi, a wygrywa żołnierz. Teraz, kiedy w końcu zmienił swoje zdanie, jest zdecydowany utrzymać swoją pozycję jaką osiągnął, kiedy nie było jego ojca. Dokonując takiego wyboru jest pewien swych racji do tego stopnia, że gdy wraca jego ojciec, pokonuje go jego własną bronią: mieczem i mięśniami i przepędza go.

"Senior rodu ma teraz władzę. Wracając zza mórz, wyzwie na pojedynek syna co zmusił go do ucieczki."

Tak więc, na zakończenie tej części widzimy naszego młodzieńca opuszczającego pole bitwy w charakterze zwycięzcy. Jest to jednak zwycięstwo pyrrusowe. Udało mu się bowiem utrzymać swoją pozycję, jest świadom swoich możliwości i władzy, ale musiał dokonać wyboru, który pozbawił go indywidualnej tożsamości oraz kreatywności i wrażliwości.

Wreszcie na koniec chciałbym uczynić parę uwag na temat obrazów jakie Ian stosuje w tej części poematu, które umknęły uwadze dotychczasowych komentatorów. Oprócz stosowanych przez niego metafor istnieje jeszcze jedna warstwa, lub nawet dwie: po pierwsze obrazy dotyczące piechoty, po drugie: wiejska sceneria całej hisorii.

"- gdy słońce igra na hełmach piechoty wracającej zza morza." 
"...bo na najemnika zasady pada światło gasnące..." 
"...ale pan domu jest daleko stąd...." 
"...Wracając zza mórz,...."

To co widzimy, jest tym czym Ian apeluje do tego co nazwałbym świadomością historyczną, dobrze znaną mieszkańcom Wielkiej Brytanii: działania wojenne za granicą oraz powstałe w wyniku tego zamieszanie. Przez ponad tysiąc lat młodzi i zdrowi mężczyźni brali udział we wszelkiego rodzaju ekspedycjach zbrojnych ("...Cała młodzież z gospodarstwa poszła do wojska i nie spodziewamy się jej wcześniej niż za rok...."), n.p. wojny krzyżowe, wojny z Francją (1350-1450), ekspedycje morskie w erze elżbietańskiej, kolonizacja dużej części świata, w szczególności w wieku 18-tym i 19-tym, Pierwsza i Druga Wojna Światowa, wojny postkolonialne i.t.p.. Często prowadziło to do problemów społecznych ("..ale pan domu jest daleko stąd....") i ekonomicznych, jednym z nich była powtórna integracja w społeczeństwie "...piechoty wracającej zza morza...." (Ian stosuje ten wizerunek po raz kolejny w "Queen And Country" z albumu "Warchild"). W kontekście albumów które miały nastąpić, warto zauważyć, że cała ta część poematu jest umieszczona w scenerii wiejskiej. W szczególności na albumach "Songs From The Wood" oraz "Heavy Horses" widzimy, że życie wiejskie jest przedstawiane jako proste lecz harmonijne na swój skromny sposób. 

Część 4

W tym wierszu ze sztuki renesansowej, Ian wstawia intermezzo, w którym prosi słuchacza albo widza o to, aby zajął jakieś stanowisko i przyjął swój własny punkt widzenia. Wygląda na to, że Ian pyta nas, teraz kiedy już wysłuchaliśmy całej tej historii do tego miejsca, co byśmy zrobili?

"A co ty zrobisz, gdy staruszka już nie będzie - czy zechcesz nim się wtedy stać? Gdy twe prawdziwe "ja" śpiewa tę pieśń teraz. Czy kiedyś zechcesz się od niej uwolnić? Nikt nie pomoże ci zebrać pary w kotle - a wiry strącą z równoważni."

Gdyby właśnie na ciebie przyszła kolej wziąć odpowiedzialność, to czy będziesz polegać na tradycji i powtarzać błędy przeszłości? Czy postarasz się myśleć samodzielnie? Czy też polegać będziesz na innych, którzy pomogą ci myśleć? Jeśli tak, to zostaniesz poddany praniu mózgu wraz z resztą mas (wir, który spycha cię na najniższy poziom moralny) i spadniesz z równoważni. Równoważnia wiąże się z życiem jako aktem chwytania równowagi, jeśli pozwolisz chciwości i pożądaniu by pochłonęły to co w tobie najlepsze, to wtedy stracisz tę równowagę.

Część 5

W tej części całego opowiadania, tekst zdaje się nie mieć zbyt wiele sensu, a mówiąc ściśle: nie jest zachowany żaden pojedyczy wiersz. Ale Ian koncentruje się na głównym temacie utworu. Najpierw pojawia się wers w którym dowiadujemy się, że w końcu pojawił się nasz młodzieniec:

"PÓŹNIEJ Przyszedłem tu ze sfer wyższych, by naprostować wam drogi wasze spróchniałe. Mój ojciec był człowiekiem władzy, który miał posłuch u każdego. Więc chodźcie wy wszyscy kryminaliści! Muszę zadbać o was tak jakiem to zrobił z moim staruszkiem - o dwadzieścia lat za późno. Wasz chleb sczerstwieje i woda wystygnie. Wasze włosy będą krótkie i schludne. Ocenię was wszystkich i, do diaska, zadbam o to by nikt nie ważył się ocenić mnie."

Postępuje on w ten sam represyjny sposób w jaki odnosił się do niego jego ojciec. Jego ojciec jest obywatelem ze sfer wyższych (przypuszczalnie biznesmenem z "Wyścigu Szczurów"), który wie wszystko o tym jak powinno wyglądać Społeczeństwo od swego ojca. T.zn. rak trawiący społeczeństwo karmi się i wzrasta sam na sobie. Historia się wciąż powtarza. Zasady młodzieńca są następujące: "Chleb i woda są w sam raz dla ciebie. Nie proś mnie o nic więcej. Nie wybiegaj myślami poza te ramy".

Następnie dzieje się coś dziwnego. Ian zdaje się opuszczać tę gardę pozornego opowiadania historii. W następnych wersach ujawniają się jego osobiste opinie, sarkazm i satyra.

"Podwijasz palce u stóp z radości, gdy uśmiechasz się do każdego - Napotykasz spojrzenia, nie jesteś świadom tego, że twa robota jeszcze nie skończona. I śmiejesz się w sposób najbardziej bezlitosny, gdy mówisz nam jak być nie powinno. Ale skąd mamy wiedzieć, dokąd iść?"

W tym miejscu przedstawia on w sposób satyryczny samozadowolenie starszej części społeczeństwa, która przestała już osiągać cokolwiek w swoim życiu a nie zaprzestaje ganić młodzieży za jej ideały, nie pokazując jej żadnej alternatywy dla własnego stylu życia, które mogliby przeżyć ani ich też w ich wyborach nie wspierając.

"Widzę jak posuwiście kroczysz po sądowej sali nosisz na palcach sygnety, rzadkie baczki na policzkach i srebrne sprzączki przy butach. Biorąc trudne sprawy podążasz za przykładem idola gazetowych komiksów, to pozwala ci naginać prawo."

Satyra: Jest to uosobienie rytuałów społecznych, które Ian demaskuje - zorganizowana religia, apodyktyczne prawo, głupota w parlamencie i.t.p. Do głowy przychodzi nam postać jak z Dickensa: tłusty, pompatyczny, bogaty sędzia w peruce sunący kaczkowatym chodem przez wiktoriańskią salę sądową, którego cała praca polega na odegraniu, w sposób komiczny, szeregu zbytecznych rytualnych ruchów...

W następnych wersach powraca błazen i zwraca się bezpośrednio do słuchacza, tak jak w części 1 i 4:

Tak więc Chodźcie wy - wszyscy bohaterowie dzieciństwa! Czemu nie powstaniecie ze stron komiksów? Gdzie wasze super-sposoby? - pokażcie jak to się robi. Dobrze więc! Czemu nie sporządzisz swej ostatniej woli i testamentu? Zasiądź we władzach lokalnych. Będziemy mieć za prezesa Supermana i na Robin Hooda odpowiedzialność zwalimy.

Sarkazm. Zadaje nam pytanie: jeśli to wszystko (społeczeństwo, kultura, niezależne myślenie) staje się dla was zbyt skomplikowane, to dlaczego nie uczynić z dwuwymiarowych super-bohaterów komiksów, przewodników przez życie? Może należy dążyć do uproszczeń i nie martwić się tym. (jeśli nie będziesz myślał samodzielnie, wtedy stanie się tak, że pozwolicie politykom i klerowi z ich pustymi obietnicami podejmować decyzje za was.)

"Obstawiasz numer jeden - on zawsze wygrywa. Reszta dzieciaków schowała się z tyłu a ciebie wypchnięto do pierwszego szeregu. Tak więc w końcu stawiasz sobie pytanie: jak duży już jesteś - i zajmujesz swe miejsce w mądrzejszym świecie większych samochodów. Teraz zastanawiasz się do kogo o radę się zwrócić. Tak więc. Gdzie, u diabła, był Biggles, gdyś go potrzebował zeszłej soboty? I gdzie są wszyscy ci sportowcy co zawsze pomagali ci przetrwać? Wszyscy odpoczywają w Kronwalii - pisząc swe wspomnienia do "Podręcznika skauta" jego wydania w miękkiej oprawie."

Znów na plan pierwszy wychodzi kolejne odwołanie się do naszego alegorycznego młodzieńca. Co teraz ma zamiar robić? Mamy tu skłonność do nadużywania władzy (mądrzejszy - z sarkazmem - świat większych samochodów). Teraz, po wszystkich tych latach upewniania się, stwierdza po raz pierwszy, że nie jest pewny co powinien robić. Teraz jest czas na samodzielne myślenie. Co pomogło mu przetrwać trudne czasy jako dziecku, utożsamienie się z bohaterami komiksów niczemu nie służyło. Musi znaleźć nowe odpowiedzi na nowe pytania i to na drodze samodzielnego myślenia. O co teraz prosi nas nasz błazen: teraz przyszła kolej na ciebie, abyś myślał, co zamierzasz zrobić? Czy popadniesz w rutynę , czy też wybiegniesz myślami poza jej ramy? Czy zamierzasz wziąć odpowiedzialność za swoje działania czy też się od niej uchylisz?

(Uwaga: Więcej danych na temat Bigglesa można znaleźć na stronie The International Biggles Association.)
 

Część 6

Nasz młodzieniec wkracza wreszcie w wiek dojrzały. Kiedyś chciał zbuntować się przeciwko społeczeństwu, ale Bogu dzięki, społeczeństwu udało się go od tego odciągnąć. Co więcej: poddał się całkowicie wymaganiom jakie stawia społeczeństwo i jest gotów je przekazać następnemu pokoleniu. Jak już przekonaliśmy się o tym wcześniej: rak trawiący społeczeństwo karmi się i wzrasta sam na sobie:

"PÓŹNIEJ Patrz! Narodził się mężczyzna - i stwierdzamy, że nadaje się do czasów pokoju. Z jego ramion odjęto mu brzemię, gdy wykryto u niego chorobę. Wyjmiemy z niego dziecko, przysposobimy do próby, nauczymy jak być mędrcem i z innych robić głupca."

Choroba która toczy społeczeństwo polega na tym, że chciał on kiedyś zwalczać Establishment lecz zwolna jego pokolenia samo staje się jego częścią. Nasz młodzieniec, teraz już w pełni dojrzały mężczyzna, doznaje ulgi, że nie musiał być działaczem przez całe swoje życie. Poddaje się. Odpowiedzialność (brzemię) bycia przeczulonym na punkcie Establishmentu zostaje z jego ramion zdjęte. Opuszcza przyłbicę i zostaje wessany, stając się częścią Establishmentu. Gdy staje się starszy, dzięki swojemu intelektowi zyskuje sobie respekt, staje się "mędrcem", na którego inni ludzie patrzą i który wreszcie uczy się jak wykorzystać tę władzę (ogłupia i okłamuje swoich wyborców) do robienia własnych "zwierzęcych interesów".

Część 7

Pod względem muzycznym jak i tekstowym jest to bardzo trudna część. Jest to intermezzo, gdzie rozpoczyna się i urywa kolejno kilka krótkich utworów muzycznych. Przytaczane są zagadkowe cytaty, które nie mają żadnego sensu, może za wyjątkiem dwu wersów:

"CYTAT Nastawiamy się na to by być raczej przeciętnym niż wyjątkowym."

Jest to znak naszych czasów. Telewizja i inne media, nasze systemy szkolnictwa, systemy polityczne oraz religijne są nastawione do zaspokajania potrzeb na poziomie najniższego wspólnego mianownika. Wers ten po prostu stanowi podsumowanie tematu "Thick As A Brick".

"Bogiem twym jest przygniatająca odpowiedzialność."

Ian twierdzi, że Bóg osobowy nie istnieje. Jeśli chcesz wierzyć, że Bóg jest, to wtedy na ciebie spada odpowiedzialność przeprowadzenia dowodu na jego istnienie. Musisz unikać pokusy nadużywania władzy, twojego związku z takim Bogiem oraz zaufania, którym inni "wierzący" chcieliby cię obdarzyć. Dlatego, rzeczywiście jest to przygniatająca odpowiedzialność, którą niewielu może wziąć na swe barki. (Uwaga: Argument ten nie stwierdza, że Bóg nie żyje. Stwierdza on tylko, że Bóg nie jest pojedynczym bytem posiadającym władzę, aby ocalić cię przed twoją własną głupotą. Ian zostawia tu miejsce dla istnienia Boga i religii. Demaskuje tylko nadużywanie tych koncepcji).

Część 8

Nasz główny bohater zdobył sobie ważną pozycję. Opisuje z pogardą swoje otoczenie:  

"PÓŹNIEJ W jasnych białych kręgach cudu o poranku zajmuję miejsce przy panu tych wzgórz. Niebieskoocy żołnierze wyblakli nieco, stoją (w zgrabnych szeregach) w płócienne lamówki się strojąc." 

Innymi słowy: "Stałem się częścią Establishmentu, Mędrcem. A te masy u mych stóp (w zgrabnych szeregach) to konformiści. Wszyscy oni są doskonali (niebieskoocy), ich odzież jest w nieco gorszym stanie po stereotypowym wieczornym imprezowaniu (wyblakli nieco) i wszyscy są hipisami noszącymi hipisowskie mundurki - niebieskie kamizelki dżinsowe z lamówkami w rodzaju "Born To Be Wild"."

"W swych obcisłych slipach szkoda, że nie widzą siebie, gdy stoją w kolejce po kanapki w kantynie. Mówią - jak ma się twoja babcia? i - Stary dobry Ernie dziesiątaka mi wypluł jako wygraną na loterii premiowej."

Hipisi, uważając, się za indywidualistów, nie omieszkają okazać swojej pogardy dla Establishmentu. Niestety, wszyscy oni noszą takie same (długie) włosy, te same mundurki (dżinsy) i wszyscy bronią się przed zaszufladkowaniem ich do Establishmentu. Jak na ironię, patrząc z boku, hipisi są jednak konformistami. Wszyscy oni oddają się błahym pogawędkom podczas wykonywania tych samych codziennych monotonnych czynności. Tak więc nawet hipisi, którzy uważają siebie za otwarcie myślących, wcale nie okazali się odporni na tę chorobę. Uważali siebie za odmiennych niż ich "starzy", ale szybko upodobnili się do siebie nawzajem i sformowali nową falę.

Jeśli chodzi o określenie "stary dobry Ernie", który wygrał dziesięć funtów: to odnosi się ono do Premiowych Obligacji Oszczędnościowych (ang. Premium Savings Bonds), rodzaju loterii państwowej rozgrywanej pod przykrywką lokaty oszczędnościowej, po raz pierwszy wprowadzonej w 1956 roku. Tutaj oszczędzanie polega na tym, że na każdej obligacji narastają odsetki, a część loteryjna wygląda tak, że całość odsetek jest kierowana do wspólnej puli a następnie redystrybuowana do losowo wybranych kilku osób, wskazanych przez komputer o nazwie "Ernie" (Electronic Random Number Indicator Equipment - czyli elektroniczne urządzenie do losowego wskazywania numerów). Komputer ten znajduje się w Blackpool.

Część 9

"Legendy (wyrażone w starożytnym hymnie plemiennym) w kołysce leżą z mew wołania utkanej. A wszystkie ich obietnice pod ziemię zapadły się głębiej niż sadysty upadek."

Gerald Bostock
Te piękne poetycko wersy wciąż mnie zastanawiają. Podejrzewam, że ma to związek z relacją pomiędzy naturą a rodzajem ludzkim. Legendy można opisać jako historie przekazywane z pokolenia na pokolenie, opowiadające historię plemienną, zawierającą pewną wiedzę, doświadczenia oraz mądrość, której nie powinno się zapomnieć i która ma wiele wspólnego tak z tożsamością grupy jak i jednostki. Hymny i ceremonie oparte na tych legendach, stanowią rodzaj kompasu dla rodzaju ludzkiego, wytyczając jego kierunek w przyszłość. Powinniśmy mieć na uwadze to, że religia - nieważne jaka - także ma swoje własne legendy. Słowa "w kołysce leżą z mew wołania utkanej" mogą się odnosić do faktu, że zasady moralne z tych legend można znaleźć wszędzie w naturze (z której często biorą swój początek), jeśli tylko naprawdę chcemy je odnaleźć. Temat ten pojawia się powtórnie na "Songs From The Wood" oraz "Stormwatch" w formie bardziej rozwiniętej. Wizerunek mewy jest o tyle ciekawy, że ten ptak posiada zdolność do przetrwania w bardzo trudnych warunkach. Jest tutaj również konotacja do wolności. Mewy są ptactwem dosyć pospolitym, zawsze są obok, bez względu na porę roku lub stan morza. Taki wizerunek może sugerować, że żaden tyran, czy sadysta z powodu legend nie może ciemiężyć ludzi ani im tych legend odbierać. (weźmy choćby prześladowanie Żydów przez hiszpańską Inkwizycję, lub - przykład świeższy - dławienie przekonań i idei religijnych w byłym Związku Sowieckim). Tak więc nic nie powstrzyma człowieka przed czerpaniem z nich energii, inspiracji, pomysłów, jeśli tylko uczyni on wysiłek w tym kierunku. Czy więc Ian mówi nam tutaj znowu, że musimy myśleć za siebie i sprawdzać wszystko co może nam pomóc wzrastać duchowo jak przekonania religijne, a może jednak chodzi o coś innego? Czy może być tak, że te obietnice z tych legend, dotyczące przyszłości człowieka spowodują, że ludzie powstaną przeciwko każdej formie sadyzmu czy opresji? Czy te obietnice i idee nie stanowią rodzaju ograniczenia z którym każdy tyran w dłuższym czasie zostanie skonfrontowany?

Następnie nasz błazen występuje z kolejnym nawrotem dotyczącym tematu głównego:

"Poeta i mędrzec pod bronią czekają na sygnał o świcie - światło słoneczne. Czy uwierzysz, że taki dzień nadejdzie? Czy uwierzysz? Pewnego dnia uwierzysz! Nadciąga świt dla królów stworzania. Zwiewna Wenus (samotna panna) rodzi jednego co starości nie zazna nigdy. Czy uwierzysz, że taki dzień nadejdzie? Zapomniany bohater wrócił nocą - a brzemienni tym dniem mędrcy pod poety spojrzeniem się podpisują. Czy wierzysz w ten dzień? Czy wierzysz? Uwierz w ten dzień!"

Wygląda na to, że tak człowiek czynu jak i człowiek myślący stwierdzają, że postąpili oboje w ten sam sposób: połączyli siły w celu zachowania władzy. Nawet ludzie "dobrzy" (artyści, inteligencja) opowiadają się w końcu po określonej stronie i uciekają do przemocy. Czynią tak myśląc, że mogą światu dać "lepszy" wzorzec moralny. Obejmują więc władzę w nadziei, że mogą poprawić świat. Obiecują nadejście nowego dnia. I tak nadchodzi nowy przejściowy system wartości moralnych. Słońce znów wschodzi i cykl się powtarza.

Poeta, teraz z pozycji lidera, mowi: "Daj wiarę moim przekonaniom a nadejdzie nowy dzień. Obiecuję. Wojsko (powracający bohaterowie) są teraz mi lojalni - nadejdzie nowy dzień. Mędrzec udzieli poparcia dla mojej wizji. Jestem człowiekiem myślącym, więc nie zrobię ci krzywdy. Tylko uwierz w to co mówię. Zbierzcie się wokół mnie (i przestańcie myśleć samodzielnie, ponieważ potrafię myśleć lepiej od was)". Ian zmienił tu metafory. Wcześniej, przedstawiał cyrkulację i przepływ wzorców moralnych w postaci fal na plaży. Teraz przedstawia je jako zachody i wschody słońca. W tym przypadku, chce on przypuszczalnie podkreślić powtarzalność historii - słońce zachodzi i wschodzi z wielką regularnością.

Część 10

W tym miejscu nasz błazen zabiera nas ku finałowi: Podsumowanie sprawozdawcze. W apokaliptycznej scenerii zebranym ludziom Ian udziela ostatniego ostrzeżenia, nakłania ich do samodzielnego myślenia.

"Opowiem ci historię twego życia, o cięciu i noża pchnięciu, ucisku bezustannym, mądrości wpojonej, żądzy zabijania lub bycia zabitym. Zaśpiewam ci o przegranych co leżą na ulicach, gdy odjeżdża autobus ostatni. Puste chodniki i rynsztoki czerwienią spływają - gdy głupiec wznosi toast za swego boga na niebie."

Myślenie nie boli. Historia powtarza się. Wciąż ten sam schemat: wielka miłość, a potem wielka nienawiść, ucisk, następnie "nowe" idee i wreszcie rozlew krwi. Ci, którzy tracą w życiu równowagę, tracą z oczu piękno życia. Nie pozwól sobie na to by stać się Aqualungiem. Do wojen dochodzi przez tych, którzy zrzekają się odpowiedzialności za myślenie. Wojny w imię religii wszczynają głupcy, którzy nie widzą tej zależności.

"Tak więc chodźcie wy - wszyscy młodzieńcy co budujecie zamki! Podajcie z łaski swej datę i do piekielnego chóru dołączcie. Bądźcie świadomi dokładnej natury waszego strachu. Pomóżcie mi wydobyć waszych zmarłych, bo grzechy ojców karmią: krew głupców, maksymy mędrców oraz zawartość naczynia spod łóżka. Sprezentuję ci piosenkę ponieważ mędrzec puszcza wiatry i już go tu nie ma, gdy głupiec z klepsydrą szyki ci miesza i końca nie ma ta ta rymowanka dziecięca."

Ian Anderson w 2012 r.
Nasz błazen-Ian mówi: "Spisałem na straty całą starszyznę. Apeluję do tych z was, którzy wciąż potrafią podejmować decyzje dotyczące własnego życia. Którzy wciąż bawią się w budowanie zasad moralnych (zamków z piasku), które nie zostały jeszcze rozmyte falami nacisku społecznego." Wbij swoją włócznię w ziemię i wytrwaj! Zastanów się dlaczego chcesz ulec chrobom trawiącym społeczeństwo. Dlaczego boisz się zerwać okowy którymi cię pęta? Pomyśl, dlaczego społeczeństwo wciąż brnie w kolejne wojny i śmierć! Dlaczego nasi przodkowie upierają się, że ich dogmaty są Prawdą? Dlaczego uwieczniamy ich grzechy? Ich dogmaty żerują na wojnie (głupcy chętnie umierają za dogmaty), przekonaniach mędrców (tych, którzy potrafią coś więcej niż tylko umrzeć za sprawę, ale chcą sprostytuować swoją wiedzę w celu uzyskania lepszej pozycji w społeczeństwie) i wreszcie niczym innym jak płynnymi ekskrementami (nocnik pod łóżkiem). Posłuchaj mojego wykładu, wyrażonego w tej piosence (wypowiadanego ustami Iana - błazna). Mędrców co stoją za tobą nic to nie obchodzi oni także niczego nie pojmują. Nie potrafią myśleć na ten temat, nie potrafią właściwie zareagować, ta myśl jest dla nich zbyt głęboka. Odwracają się i okazują swoją ignorancję (w dziecinnym akcie puszczania wiatrów) a następnie odchodzą. Głupiec z klepsydrą (kostucha?), który udaremnia twe wysiłki, jeszcze nie wie, że możesz życie swe przedłużyć poza ramy biologii (poprzez wyrwanie się poza krąg społeczny) nawet wtedy, gdy dziecinne powtarzanie życia, jak to się zwykle dzieje, trwać będzie nadal.

"Patrz! Letnia błyskawica przecina niebo nad tobą i godzina sądu się zbliża. Czy będziesz jak ten głupiec co stoi w zbroję odziany, czy też będziesz mądrzejszy i zrejterujesz?"

Jest to ostatnia szansa, aby pomyśleć samodzielnie. Co wybierzesz: mózg, czy muskuły? Walkę czy rejteradę? Co zamierzasz robić, kim być, kiedy staniesz przed Sądem Ostatecznym?

"Tak więc chodźcie wy - wszyscy bohaterowie dzieciństwa! Czemu nie powstaniecie ze stron komiksów? Gdzie wasze super-sposoby? - pokażcie jak to się robi. Dobrze więc! Czemu nie sporządzisz swej ostatniej woli i testamentu? Zasiądź we władzach samorządowych. Będziemy mieć za prezesa Supermana i na Robin Hooda odpowiedzialność zwalimy. A gdzie, u diabła, był Biggles, gdyś go potrzebował zeszłej soboty? I gdzie są ci wszyscy sportowcy co zawsze pomagali ci przetrwać? Wszyscy odpoczywają w Kronwalii - pisząc swe wspomnienia do "Podręcznika skauta" jego wydania w miękkiej oprawie."

Zauważyłeś, że bohaterowie z komiksów nie będą ci pomocni. Sarkazm: pewnie dlatego, że są zajęci. Innymi słowy: idee oraz idole twojego dzieciństwa nie będą na tyle dobrzy, aby ci teraz pomóc. Jeszcze raz: dorośnij i myśl samodzielnie.


Część 11

Poemat dobiega końca. Już wszystko zostało powiedziane. Teraz kolej na ciebie. Nasz błazen pozdrawia nas refrenem i opuszcza scenę:

"NATURALNIE Więc wzbijasz się ponad pola i zwierzęcymi interesami parasz I twój mędrzec nie wie co się czuje, gdy jest się głupim jak cep."


 * - Moje przypisy zostały oparte na opracowaniu "Thick As A Brick, lyric analysis" autorstwa Paula Tarvydasa z 1997 roku. Pełny i niezmieniony tekst można znaleźć na stronie Douga Smarta "Thick As A Brick". Wykorzystałem tutaj również wyniki moich własnych poszukiwań, dodałem: wnioski, do których doszedłem w ten sposób, informacje wzięte z wywiadów, wypowiedzi Neila Thomasona i Johna Benninghouse'a i opracowałem po swojemu pracę Paula. Bez jego pionierskiego dokonania, nie byłoby to możliwe.

Jan Voorbij
(tłum. Maciej Rolski)

na podst. http://www.venco.com.pl/~jethro/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz