O tym co działo się z Disperse
między wydanym w roku 2010 debiutanckim
albumem, a recenzowanym tutaj drugim krążkiem formacji można napisać książkę. W
ciągu tych niecałych trzech lat kariera młodych Polaków obracała się jak w
kalejdoskopie. Przy próbie zrecenzowania Living
Mirrors nie sposób uniknąć nawiązań do przeszłości, lecz aby nie zamęczać
czytelnika masą informacji biograficznych przedstawię tylko najważniejsze fakty
z historii Disperse na przestrzeni ostatnich trzech lat: w roku 2010 Jakub
Żytecki publikuje w sieci djentowo nacechowane utwory solowe, które spotykają
się z wielkim zainteresowaniem zagranicznych słuchaczy i krytyków, a sam
gitarzysta zaczyna być postacią wręcz kultową; Disperse staje się rozpoznawalną
marką, będąc zapraszany na takie festiwale jak Euroblast (2011, 2012) czy
Tech-Fest (2012); Jakub Żytecki staje się ambasadorem gitar Ibanez; zespół
rozstaje się z Marcinem Kicykiem (bas) oraz Przemysławem Nyczem (perkusja), Disperse
podpisuje kontrakt fonograficzny z wytwórnią Seasons of Mist (Morbid Angel,
Atheist, Cynic) i w lutym roku 2013 wydaje album Living Mirrors.
Zamieszania personalne, zamiana logo
na „ostrzejsze” czy w końcu ewolucja muzyczna… Drugie wydawnictwo Disperse to
bez wątpienia płyta inna od Journey Through the Hidden Gardens. Zespół doznał
pewnego rodzaju metamorfozy nagrywając album skierowany bardziej w stronę
cięższych brzmień i w porównaniu do debiutu nacisk położony na melodie, klawiszowe
pasaże oaz muzyczne przestrzenie został zdecydowanie przesunięty w kierunku tak
zwanej techniczności, energii, ciężkich riffów i jeszcze większego
wyrafinowania kompozycyjnego. Living Mirrors to bez wątpienia wydawnictwo
nacechowane djentowo (Meshuggah, Animals as Leaders, Periphery), jednak, dzięki
Bogu, zespół nie stracił przy nim swojego niepowtarzalnego charakteru, czego
bardzo się obawiałem. Disperse prócz mocnych, ciężkostrawnych utworów serwuje
nam na płycie wiele wspaniałych, kojących fragmentów, delikatnych melodii czy
elementów post-rockowych i ambientowych, co nadaje płycie niesamowitych
walorów. Disperse, mocno zainspirowany djentem, mimo wszystko nie rezygnuje ze
swych najmocniejszych stron oraz treści i tematów poruszanych na debiucie, co naprawdę
godne jest pochwały.
Album zawiera kilka elementów,
które zasługują na szczególne zainteresowanie słuchacza. Uwagę każdego z
pewnością przykuwa genialna gra Jakuba Żyteckiego. W porównaniu do debiutu
Disperse na płycie roi się od mocnych i zawiłych riffów (wyśmienite Profane the
Ground). Inne są też solówki, których jest jakby mniej niż na Journey Through
the Hidden Gardens i mają nieco inny charakter, ale ciągle sprawiają
niesamowite wrażenie (szczególnie w Message from Atlantis oraz Universal Love).
Z pewnością warto podkreślić wielki, wszechstronny postęp jaki zrobił
śpiewający Rafał Biernacki oraz dojrzałość kompozycji zespołu. Materiał został
świetnie zrealizowany i zmiksowany, a co najbardziej istotne słucha się go
znakomicie. Z pewnością ma na to wpływ jego idealne rozplanowanie. Disperse na
Living Mirrors wyśmienicie przeplata mocniejsze utwory z delikatniejszymi,
wplatając w nie sporo ambientowych fragmentów, dzięki czemu wydawnictwo nie
przytłacza jak zdecydowana większość tak zwanych djentowych płyt. Album jest
zróżnicowany, ale i niebywale spójny, i nawet jazzowo nacechowany Butoh trzyma
się tu całości. Męczyć jedynie może długi, bardzo zagmatwany AUM (czuć wpływy
fusion) i nie dziwi fakt, że został on umieszczony na końcu krążka.
Warto tu podkreślić, że około
połowy materiału z Living Mirrors fani zespołu już dobrze znali… Zresztą
materiał na nowy album (choć na pewno w innej formie) podobno był gotowy
jeszcze w roku 2011. Utwory Dancing with Endless Love, Message from Atlantis,
Touching the Golden Cloud, Universal Love oraz AUM w wersji demo ujrzały
światło dzienne w roku 2010, natomiast Unbroken Shiver (inaczej zmixowany i
nieco dłuższy) Disperse opublikowało ponad pół roku przed premierą. Zresztą
sporą część tych kompozycji muzycy wykonywali na żywo na przestrzeni lat
2010-2012. Przed premierą Living Mirrors obawiałem się o możliwość braku jakiegokolwiek zaskoczenia przy
zetknięciu z długo oczekiwanym wydawnictwem, jednak na szczęście nie miałem racji. Choć całkowicie
nieznanych kompozycji jest na albumie jedynie 4 na 11, to te „stare” w porównaniu z prototypami
zostały przearanżowane, zmodyfikowane i wzbogacone, przez co nabrały nowej
jakości.
Living Mirrors to w sumie niespełna
godzina dość ciężko przyswajalnej muzyki. Trzeba przyznać, że dla słuchaczy do
tej pory nie mających styczności z zespołami z nurtów takich jak djent czy
tech-metal przyswajanie krążka może następować dość opornie. Stąd zapewne sporo
krytycznych opinii dotyczących promującego album, wielotematycznego Enigma of
Abode, ze strony osób przywiązanych do starego wcielenia zespołu. Przytłaczająca
większość pozytywów powinna jednak zastanowić słuchacza czy na pewno temu
albumowi nie wypada poświęcić więcej uwagi i czasu. Jestem całkowicie pewny, że
tak.
Cóż, minęły już trzy miesiące, a
spośród wszystkich tegorocznych wydawnictw najwięcej słucham… właśnie albumu
Disperse! Ani Steven Wilson, ani Riverside, ani Votum nie byli w stanie przykuć
mojej uwagi na tak długo jak zrobili to młodzi muzycy z Polski poprzez swoje
Living Mirrors. Niech o tym, że z
Disperse na pewno trzeba się liczyć, świadczy fakt, że sam teledysk do Enigma of
Abode w ciągu miesiąca przekroczył liczbę 50 tysięcy (!) wyświetleń, a formacja
zrobiła spore zamieszanie na europejskim rynku muzycznym. Zdaje się, że przed
Disperse dopiero rozrysowuje się świetlana przyszłość, a nam rośnie (a może już
wyrósł?) kolejny ambasador na Zachodzie.
01. Dancing With Endless Love (3:53)
02. Enigma Of Abode (4:45)
03. Profane The Ground (5:00)
04. Prana (1:46)
05. Message From Atlantis (6:24)
06. Wow! (1:15)
07. Universal Love (3:51)
08. Be Afraid Of Nothing (1:13)
09. Unbroken Shiver (6:37)
10.Touching The Golden Cloud (3:57)
11.Butoh (3:56)
12.Choices Over Me (3:24)
13.Aum (9:22)
Czas całkowity: 55:13
Przeczytaj - "Teraz Polska!" czyli wywiad z Disperse
Enigma of Abode
Będąc szczerym.. Czy można grać metal progresywny? Można, ale po co? Hodujcie marchew, sadźcie drzewa w dżungli, ale nie grajcie!
OdpowiedzUsuńCzy można pisać durne, pozbawione sensu i treści merytorycznej komentarze? Można, ale po co? Idź prostuj banany w dżungli, ostrz kolce kaktusom na pustyni, ale nie pisz komentarzy!
UsuńŚwietna kapela, wczoraj byłem na koncercie... Chłopaki rozwalają temat.
OdpowiedzUsuńGitara i perka rządzą - są niesamowici, reszta dopełnia i zamyka wszystko w zaje całość.
miazga