czwartek, 5 grudnia 2013

Temat okładkowy - Larks' Tongues in Aspic

Historia Imperium obfituje w żywoty popaprańców. Heliogabal poza zamiłowaniem do krwi, które nieobce było i rzeszy innych cesarzy, wsławił się jeżdżeniem w rydwanie zaprzęgniętym w młode panny, otworzeniem w cesarskim pałacu burdelu (którego sam był główną atrakcją) i specyficznymi upodobaniami kulinarnymi. Urządzał uczty z wszystkimi potrawami w jednym kolorze, podawał gościom atrapy z kości słoniowej czy przyprawiał jedzenie perłami i złotem. Nie stronił też od bardziej wyszukanych smaków, zajadając się a to kopytami wielbłądów, a to językami tysięcy skowronków.

Ile prawdy w podaniach o tych niesamowitych ucztach trudno dziś stwierdzić. W różnych przekazach ptasie ozorki w galarecie (tytuł płyty King Crimson w języku polskim) lądują na stołach władców Azji i Europy od starożytności do nowożytności, bardziej jednak są symbolem przepychu i dekadencji, niż autentyczną potrawą.

Dla Frippa ważniejszy był inny wymiar tego dania - a mianowicie to, jak łączy ono dwa przeciwne pierwiastki. Ekstrawaganckie ptasie języki i powszednia galareta stanowić mają syntezę (rozumianą heglowsko). "Może nie jest to potrawa dostępna w delikatesach w Twoim sąsiedztwie, dla mnie oznacza to coś cennego zatopionego w formie, ale jednocześnie widocznego". Ptasie języki mogą być odebrane jako symbol głosu wewnętrznych intuicji, zaś galareta to świat materialny, warstwa cielesna, w której zakonserwowana jest Psyche. Wszystko niczym w muzyce King Crimson, która w pełnej dyscyplinie miała ująć głos płynący z duszy.

Fripp, jak i cała reszta artrockowej hałastry początku lat 70. był zafascynowany wszelakim mistycyzmem, odkrywaniem pokładów własnego "ja". Stąd przepełnienie symbolami muzyki, warstwy lirycznej i graficznej. W okładce, jak i w tytule, można doszukać się unii przeciwieństw - słońce splecione z księżycem to symbol zakorzeniony w tantrze, połączenie tego, co męskie i tego, co kobiece; stan balansu, kosmiczny porządek.

Istotna jest też geometria. Mamy nagrany przez grupę pięciu osób piąty album zespołu. Na płycie zaś pięć utworów, z czego tytułowy podzielony jest na dwie części, by całość tworzyła cykl, pętlę. Z kolei kompozycja okładki oparta jest o pentagram, który poza (rzecz jasna) pięcioma kątami oferuje niezłe bogactwo alchemicznych i okultystycznych znaczeń, a przy tym uosabia matematyczny porządek złotego podziału.

Można było te makro-mikrokosmiczne dyrdymały ubrać w jakiś lepszy tytuł. Skąd się wziął ten? "Ozorki skowronków w galarecie, oczywiście!" miał rzucić Jamie Muir na pytanie o nazwę tworzonego albumu. I tak już zostało, a niezależnie od tego, jak głupio to określenie brzmi, Fripp z O'Donnellem zdołali postawić na nim w miarę inteligentną nadbudowę... całkowicie ignorując właściwe znaczenie.

Za:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz