czwartek, 12 grudnia 2013

Recenzja: Le Orme - Felone E Sorona (1973)


"Mówi się, że tym światem rządzą dwie siły, które walczą i wykluczają się nawzajem. Jedna z nich jest pozytywna, druga natomiast negatywna. Rzeczywistość jednak pokazuje, że dobro i zło są zawsze bardzo silnie ze sobą związane. Są połączone w każdej osobie. My te dwie siły nazywamy Felona i Sorona." - tak o czwartym albumie Le Orme mówi wokalista grupy Toni Pagliuca.

Le Orme (pol. Ślady stóp) to włoska formacja założona w roku 1966 w Wenecji. Początków prawdziwej kariery grupy należy szukać w roku 1971, kiedy formacja wydała album zatytułowany Collage. Był to jeden z pierwszych albumów naprawdę wysokich lotów na włoskiej scenie muzyki progresywnej, który ugruntował fundamenty dla prawdziwej rewolucji muzycznej we Włoszech. Rewolucji progresywnej. Lata 1972-1973 to bowiem pojawienie się na rynku Półwyspu Apenińskiego takich grup jak Premiata Forneria Marconi, Banco Del Mutuo Soccorso, Museo Rosenbach, Area czy Il Balletto di Bronzo. Zespół Le Orme oraz dwie pierwsze, wyżej przytoczone formacje, w światowej opinii uchodzą za tzw. wielką trójcę rock progressivo italiano czyli trzy kluczowe i zarazem kultowe grupy muzyczne dla włoskiej muzyki progresywnej lat 70-tych.

Muzycy Le Orme z Genesis
Le Orme na to miano solidnie zapracowało. Po bardzo udanym Collage grupa w roku 1972 wydała jeszcze lepszy album Uomo di pezza (Szmaciana lalka) z utworem Gioco di bimba, który został wielkim hitem we Włoszech, a sam album sprzedawał się wyśmienicie (pierwsze miejsce na listach sprzedaży). W międzyczasie prac nad muzyką na kolejny album grupa miała okazję wspierać na trasach koncertowych we Włoszech brytyjskie Van der Graaf Geneartor oraz Genesis, dzięki czemu miała okazję grania przed kilkunastotysięcznymi widowniami. Warto wiedzieć że obie grupy były w owym czasie we Włoszech absolutnie ubóstwiane i szturmem zdobywały pierwsze miejsca na listach sprzedaży.  Razem z koncertowymi sukcesami rok 1973 przyniósł Le Orme album, który dziś uznaje się za absolutnie najwybitniejsze wydawnictwo zespołu - krążek zatytułowany Felona E Sorona (Felona i Sorona).

Wydawnictwo Felona E Sorona to album koncepcyjny. Opowiada on historię dwóch planet. Jedną z nich jest szczęśliwa Felona, której mieszkańcy żyją całkowicie beztrosko, a ich jedynym zmartwieniem są spadające na planetę kule mydlane (zobrazowane na tyle okładki). Drugą z nich jest ponura Sorona, której mieszkańcy żyją nieszczęśliwie i wypatrują cudu, mogącego poprawić ich niedolę. Jak słyszymy w otwierającym płytę Sospesi nell'incredibile (W tych latach) obie planety, mimo tego że nie zdają sobie sprawy ze swojej obecności, są w pewien sposób powiązane "jak gałęzie jednego drzewa". Temat tekstów płyty Le Orme jest idealnym odzwierciedleniem muzycznej zawartości płyty, w której na przemian doświadczamy pozytywnej energii (planeta Felona) jak i ponurych, sentymentalnych dźwięków (planeta Sorona).

Płyta, nawet jak na standardy lat 70-tych, jest bardzo krótka. Felona E Sorona to tylko 33 minut muzyki, dziś często definiowanej jest jako spoiwo symfonicznego rocka lat 70-tych z neoprogresywnym rokiem lat 80-tych. Dlaczego? Dlatego, że jest to płyta oparta na brzmieniu instrumentów klawiszowych, które tu mają bardzo syntezatorowy wydźwięk. Warto wspomnieć, że Le Orme w latach swojej świetności był zespołem trzyosobowym, grającym w składzie Toni Pagliuca (instrumenty klawiszowe), Aldo Tagliapietra (wokal, gitara basowa, gitara akustyczna), Michi Dei Rossi (perkusja). Podobnie więc jak w przypadku formacji opartych na podobnym schemacie personalnym jak Emersom, Lake & Plamer czy Triumvirat to klawisze w głównej mierze kształtują muzyczną zawartość albumu.

Tył okładki z wielką mydlaną kulą
Felona E Sorona to dziewięczoczęściowa saga, której pierwszym ogniwem jest utwór Sospesi nell'incredibile. Kompozycja ta jest jedynym progresywnym utworem z prawdziwego zdarzenia na albumie. Kolejne sześć to bowiem krótsze muzyczne twory (2-3 min), tworzące jednak jedną muzyczną całość, natomiast dwa utwory zamykające album to piosenka (jak na każdy progresywny krążek przystało) oraz zakręcona kompozycja klawiszowa w stylu ELP. Po dziewięciominutowym Sospesi nell'incredibile przechodzimy do utworu Felona, opisującego życie na pierwszej z planet w galaktyce Le Orme. Muzyczny klimat tej kompozycji jak i wszystkich na tym albumie idealnie odpowiada zawartości tekstowej utworu, dzięki czemu bardzo łatwo możemy wczuć się w klimat Felona E Sorona, właściwie zinterpretować zawartość płyty i przezywać to co mieszkańcy Felony i Sorony. Jest to ogromny pozytywny walor albumu. Umiejętność muzyków Le Orme w muzycznym kreowaniu rzeczywistości jest wręcz niebywała. Kolejny La solitudine di chi protegge il mondo (Samotność tego, który chroni ten świat) to muzyczna opowieść o Stwórcy obu planet. Utwór przechodzi w L'equilibrio (Równowaga) - jedną z barwniejszych kompozycji na albumie. Wieńczy ją zaklęte we wspaniałe fortepianowe outro wyznanie Stwórcy odnoszące się do Felony: "Nie mogę zrobić nic więcej - Stworzyłem tutaj niebo. Dałem im moją miłość i teraz muszę zobaczyć mój drugi świat... Co się tam dzieje?". Drugi świat? Chodzi oczywiście o nieszczęśliwą Soronę, której poświęcone są kolejne utwory na płycie (już na drugim dysku, gdyż po L'equilibrio przewracamy winyl na drugą stronę).

"W tym szarym świecie już dawno zboże ustąpiło miejsce suchym, pożółkłym trzcinom. Roślin już prawie nie ma. Stare miasto poszło w zapomnienie, owinięte w gęstą mgłę. Życie nie może wydostać się z ciemności." - w ten sposób Le Orme w utworze Sorona opisuje drugą planetę. Przygnębiającemu tekstowi towarzyszy depresyjna muzyka całkowicie pozbawiona nadziei i obdarta ze wszystkich pozytywnych emocji. Muzyka ta delikatnie przyśpiesza w kolejnym Attesa Inerte, które w dalszym ciągu opisuje planetę: "W każdym jest wiara tylko na cud. Wszyscy czekają z obojętnością podnosząc ręce ku niebu". Prawdziwe wybawienie mieszkańców Sorony przynosi następna kompozycja o tytule Ritratto di un mattino (Portret poranka), który należy do jednych z najciekawszych momentów na płycie. Po słowach, których sens okazuje się wybawieniem dla mieszkańców Sorony: "Szczęścia nie można znaleźć w sobie. Zrób wszystko aby uczynić życie innego człowieka swoim własnym." dochodzimy do punktu kulminacyjnego całego albumu, fantastycznego sola syntezatorowego Aldo Tagliapietriego, które wymalowuje przed naszymi oczami tęczę, zamienia ponury muzyczny obraz Sorony w przepełniony nadzieją, pozytywną energią i radością. Łzy same cisną się do oczu... Sorona jest wybawiona!

Na dobrą sprawę Ritratto di un mattino zamyka krążek. Le Orme jednak na zakończenie zostawiło dwie kompozycje, które w przeciwieństwie do poprzednich kompozycji stanowią oddzielne muzyczne byty, które bardzo sprytnie zostały wplecione w całość. Pierwszym z nich jest utwór All'infuori del tempo, który jest tekstowym podsumowaniem historii Felony i Sorony. Dobry album progresywny (w większości przypadków) nie może obyć się od piosenki (Genesis i I Know What I Like, ELP i Lucky Man, Pink Floyd i Money, Riverside i Conceiving You), więc i Le Orme postanowiło na Felona E Sorona umieścić następcę Gioco di bimba. All'infuori del tempo to naprawdę bardzo przyjemny utwór, w dodatku bardzo mocno zapadający w pamięć. Opowiada on dalszą historię galaktyki Le Orme:

"W tej chwili dwa światy szczęśliwie wibrują razem na niebie 
nie ma pamięci o bólu.
Stwórca robi wszystko co może najlepiej
lecz ludzie jedzą tylko mydlane kule i zapominają o wszystkim.
Wydaje się, że przyszłość to radość bez skazy, 
ale kiedy można coś zbudować, można również to zniszczyć.    
I jednocześnie gdy na Soronie wszyscy się radują 
na Felonie zaczyna się powolny upadek..."

Jak czytamy, przez zaniedbania mieszkańców Felony spada na nich kara, którą sami sobie zgotowali. Sytuacja odwraca się. Złoty okres na Felonie dobiega końca i ogarnia ją mrok oraz ciemność, który ukazany jest na ostatnim utworze na płycie Ritorno al nulla (Powrót do nocy). W tym instrumentalnym utworze Toni Pagliuca kreuje obraz destrukcji i paniki, która zapanowała na Felonie. Utwór przywodzący na myśl styl Keitha Emersona i dowodzi wyśmienitych zdolności kompozytorskich Włocha.

Le Orme w roku 1973
Warto dodać, że po ogromnym sukcesie komercyjnym album został wydany w wersji anglojęzycznej przez wytwórnię Charisma Records. Felona E Sorona pod angielskim tytułem Felona and Sorona różni się od pierwowzoru kilkoma elementami. Po pierwsze Toni Pagliuca śpiewa w języku angielskim, a nie włoskim. Po drugie tekst na krążek napisał Peter Hammill z Van der Graaf Generator (uwaga! to nie jest tłumaczenie, a nowy tekst napisany na bazie oryginału). Po trzecie album zawiera nieco inny zestaw utworów, który, moim zdaniem, bardziej odpowiada muzycznemu rozdziałowi krążka: La Solitudine Di Chi Protegge Il Mondo i L'equillibrio zostały połączone w The Maker, Sorona i część Attesa Inerte to The Web of Time, pozostała część Attesa Inerte i początek Ritratto Di Un Mattino to Sorona, a wyznanie Sorończyków z fantastycznym solem Tagliapietriego z Ritratto Di Un Mattino zatytułowano The Plan. Reszta, oprócz tytułów w języku angielskim, jest bez zmian. Wersję anglojęzyczną warto poznać, ale nie ulega wątpliwościom, że to pierwowzór jest wersją "lepszą". Felona E Sorona obdarta z "włoszczyzny" traci sporo ze swojej wyjątkowości.

Album Felona E Sorona jest bez wątpienia jednym z najwybitniejszych dzieł muzycznych pochodzących z Półwyspu Apenińskiego. Nie będzie przesadą umieścić go w piątce najbardziej kultowych i najbardziej reprezentatywnych wydawnictw rock progressivo italiano. Wspaniały album. 

Lista utworów: 
Strona 1:
 1. Sospesi nell'incredibile  – 8:43
 2. Felona – 1:58
 3. La solitudine di chi protegge il mondo – 1:57
 4. L'equilibrio – 3:47
Strona 2: 
 5. Sorona – 2:28
 6. Attesa inerte – 3:25
 7. Ritratto di un mattino – 3:29
 8. All'infuori del tempo – 4:08
 9. Ritorno al nulla – 3:34

1 komentarz: