wtorek, 25 grudnia 2012

Powrót czarnej płyty

Ostatni rok przyniósł widoczny wzrost zainteresowania płytami winylowymi, które po wejściu na rynek CD, co nastąpiło przed niemal 30 laty, miały odejść raz na zawsze do lamusa.

Potwierdzeniem wzrostu zainteresowania czarnym krążkiem są odrębne stoiska z longplayami w sklepach muzycznych, komisy oferujące czarne płyty, jak i zwiększony popyt na sprzęt do ich odtwarzania. Chwilowa moda to czy trend przywracający winylowe krążki?

- Dlaczego należy słuchać płyt winylowych? Z prostego powodu, bo dają lepszy dźwięk - mówi Wojciech Padjas, meloman i znawca rynku analogowego.

W jego pokoju - wytłumionym gąbką, o specjalnej fakturze, z poustawianymi w rogach tzw. pułapkami basowymi - słucha się płyt, oczywiście czarnych, w szczególnej aurze. Choć zarazem gospodarz przekonuje, że to żadne cuda, że widział wnętrza audiofilów kosztujące więcej niż najdroższe samochody. A naprawdę wystarcza to, co on zgromadził. Ma gramofon Denona (3 tys. zł) i Kenwooda 700 (4 tys. zł), ważący ponad 20 kilo, co zwiększa stabilność. Bo czarnej płycie szkodzą nawet drgania zewnętrzne naszych bloków z wielkiej płyty. Dlatego chcąc uniknąć pływającej ze stropami podłogi, najlepiej umieścić na długich kotwach półkę przy ścianie nośnej - radzi Waldemar Łuczkoś, wyborny znawca techniki winylowej i konstruktor audiofilskiego gramofonu Divaldi.

- Na pewno nie wolno kupić gramofonu za 150 zł, bo taki niszczy muzykę - przekonuje Wojciech Padjas. - Dobry sprzęt można kupić już w cenie od 700-800 zł do 1,5-2 tys. Oczywiście, są i gramofony za setki tysięcy dolarów.

Taki właśnie opisany jest na stronie Wojtka Padjasa www.vinylspot.pl - z talerzem obracającym się na wodnej poduszce, bo to prawdziwie kosmiczna technologia.
Bardzo ważna jest też wkładka; tu znów wybór od 30 zł do 10-15 tys. dolarów. - Ale dopiero ta lepsza pozwoli usłyszeć, że w IV Koncercie Paganiniego w trzeciej części nagle odzywa się leciutki czynel, taki dzwoneczek, którego wcześniej nie usłyszałem - dodaje Wojtek. Jednak od razu zastrzega, że nie należy przesadzać, bo - jak w każdym luksusowym produkcie - przyrost jakości dźwięku jest niewspółmierny do ceny.

No i pozostaje wybór wzmacniacza, ten najczęściej mamy, tyle że współczesne pozbawione są wejścia phono, czyli trzeba zainwestować w przedwzmacniacz gramofonowy (ceny od 150 zł). Chyba że kupimy gramofon produkowany współcześnie, a jest ich coraz więcej, z już wbudowanym przedwzmacniaczem.

I oczywiście istotne są płyty. W Polsce przez lata mieliśmy dostęp do tych, które oferowały Polskie Nagrania, rzadziej czechosłowacki Supraphon, radziecka Miełodia, węgierski Hungarton, NRD-owska Amiga. Bo do płyt wielkich wytwórni zachodniej Europy czy USA przeciętny słuchacz nie miał dostępu. Pamiętam, jak dałem paręset złotych za używany longplay Niemena "Ode to Venus", brytyjskiej CBS, uświadamiając sobie przy okazji różnicę w jakości dźwięku. 

I te czarne płyty teraz wracają. Widać to po rosnącym rynku wtórnym, po coraz liczniejszych reedycjach nagrań wydanych ongiś na CD, a teraz oferowanych na winylu, jak i po wydaniach premierowych - równolegle na CD i płycie czarnej, tak m.in. Mystic Production proponuje ostatnią płytę Grzegorza Turnaua.

 Między styczniem a czerwcem 2010 w Europie sprzedano ok. dwustu tys. płyt winylowych nowo tłoczonych. W połowie roku 2011 było to 320 tys. - wylicza Padjas, dodając, że gdy zaczął zbierać zachodnie płyty, płacił za jedną, z muzyką poważną, po 3 zł, teraz - 15. Rosną też ceny tych krążków na aukcjach; nie tak dawno wszystkie winyle nagrane przez Michela Jacksona poszły za 55 tys. euro. W cenie jest także muzyka poważna; za jedyne nagranie Karajana z Szostakowiczem, na dawnej płycie Miełodii, trzeba dać nie mniej niż 50 euro. W cenie jest polski jazz; pierwsze tłoczenia Krzysztofa Komedy osiągają na aukcjach internetowych ceny 100 euro. A można takie płyty nieraz zdobyć w stanie idealnym, dawny prawdziwy meloman kupował bowiem po dwie płyty, jedną do słuchania, a drugą na półkę. Cóż, ówczesny polski sprzęt bynajmniej płytom nie służył i nie darmo dawne gramofony Bambino nazywane są w slangu winylowców frezarkami, bo też gdzie tam było stosowanej w nich igle do tej, jaką miała legendarna stereofoniczna wkładka Denon 103, wyprodukowana w 1963 roku i do dzisiaj ciesząca się szacunkiem melomanów. 

Rynek czarnych płyt rozrasta się, bo służą mu resentymenty tych, którzy mogą sobie teraz kupować czarne płyty zachodnich wydawnictw, jak Deutsche Gramophon, CBS, Philips, Angel, ongiś niedostępne. Równocześnie rodzi się rynek nowych słuchaczy, inwestujących w sprzęt i nowe płyty, oczekujących idealnej jakości i ceniących związany z czarną płytą rytuał. Od pięknej okładki poczynając, po czynności związane z nałożeniem płyty na sleepmatę, z ustawieniem ramienia nad płytą.

Dochodzi do tego czyszczenie płyty, a ściślej mycie. Pamiętam, jak ongiś kupiłem z Peweksie za bodaj 1,5 dolara (pensja wynosiła 25 dolarów) szczoteczkę z malutkim wałeczkiem, która nałożona na ramię gramofonu czyściła płytę z kurzu, by trochę eliminować trzaski. A dzisiaj? Wojciech Padjas puszcza płytę z XX Koncertem Mozarta (jego ulubionym), a ja wyłapuję od razu jakże znane mi charakterystyczne trzaski.

- W przypadku używanych płyt winylowych mamy do czynienia z dwoma zjawiskami - kurzem i silnymi ładunkami elektrostatycznymi. Kiedyś ciężkie ramiona gramofonowe radziły sobie z kurzem jako tako, ale teraz wkładki pracują z naciskiem ledwo 1,5-2 gr. A kurz przyciąga ładunki elektrostatyczne, dające objawy "przylepiania się" płyty do sleepmaty i suchych, głośnych trzasków podczas słuchania - mówi Wojciech Padjas, po czym kładzie płytę na specjalnej myjce z funkcją odkurzania. Polana obustronnie specjalnym płynem, a następnie wysuszona i odkurzona, brzmi po tym zabiegu niemal idealnie. Tyle że taka myjka to już wydatek rzędu 2,5 tys. euro. Łatwiej zaopatrzyć się w specjalne pędzelki z włókna nylonowego, zbierające z płyt elektrostatyczne ładunki czy antystatyczne rękawiczki. I przepakowywać płyty w dostępne antystatyczne koperty. (Więcej porad na www.vinylstatic.pl.). W przyszłości będą jedynie winyle i elektroniczne tzw. bezstratne pliki, kupowane w internecie?

- Nic nie wskazuje na to, by LP miał wyprzeć CD. Na winylach wydajemy tylko kilka tytułów rocznie i jest to zdecydowanie działanie hobbistyczne, choć podobnie, jak nasi artyści uwielbiamy słuchać muzyki z tego nośnika, uwielbiamy duży format okładki, uwielbiamy całą ceremonię związaną ze słuchaniem muzyki z adaptera. Niemniej jednak sprzedaż LP stanowi niewielki ułamek sprzedaży CD, w niektórych przypadkach sięgający raptem 2 procent - mówi Michał Wardzała, szef Mystic Production. Jak dodaje, koszt wyprodukowania płyty winylowej jest średnio pięciokrotnie wyższy niż CD. Stąd i ich wysoka cena.
- Wyprodukowanie tego nośnika - przyznaje - to hołd oddany muzyce i artyście. - Osobiście chciałbym, aby longplay był podstawowym formatem, z którego słucha się muzyki. To kwestia kultury i szacunku dla sztuki. Tak jak obrazy powinno się oglądać w muzeum, a nie przejściu podziemnym, tak muzyki powinno się słuchać z longplaya lub w ostateczności CD, odtwarzanie cyfrowe jest już w moim świecie wartości profanacją. Tak naprawdę jednak nic nie wskazuje na to, by jakikolwiek nośnik, w tym również cyfrowy, miał w najbliższej przyszłości wyprzeć CD - jestem przekonany, że za pięć lat CD będzie wciąż wiodącym nośnikiem na rynku.

A Wojciech Padjas przywołuje inny fakt; gdy wraz z nadejściem CD podczas konferencji prasowej szefa Sony Akiyo Mority uczestniczący w niej Herbert von Karajan porównał zapis na płycie winylowej z latarnią gazową. A tymczasem część z tamtych kompaktów przestaje grać, a longplaye, nawet te najstarsze - przypomnijmy, Columbia Records wprowadziła je na rynek w 1948 roku - nadal grają, na co od razu mam dowód, słuchając płyty Elli Fitzgerald z 1957 roku.

- Winyle wznawia także posiadacz największych zasobów z muzyką polską, czyli Polskie Nagrania. Kosztują 49.11 zł. - To małe nakłady, głównie na zamówienie, we współpracy z firmami - mówi Mieczysław Kominek, prezes Polskich Nagrań. Jako autor historii fonografii "Zaczęło się od fonografu..." nie przewiduje powrotu winyli; to nadal będzie produkt audiofilski dla osób bardzo wrażliwych na dźwięk. Bo nie każdy dostrzeże swoistość dźwięku odtwarzanego analogowo. - A poza tym - argumentuje - z parametrów fizycznych wcale nie wynika jakaś wyższość płyty analogowej, wręcz płyta kompaktowa ma parametry dźwiękowe lepsze, dzisiejsze longplaye też już są inne, bo na ogół analogowe oryginały tłoczone są za pośrednictwem techniki cyfrowej. A zresztą i płyta kompaktowa jest w swoistym odwrocie, wypierana przez mp3 i inne urządzenia przenośne.

Tak czy inaczej winylowa płyta powraca do łask, także młodych - i to nie tylko z powodu używania jej przez DJ-ów. Duży come back czarnej płyty, zwłaszcza z europejską muzyką poważną, widać na rynkach Japonii i Korei Południowej - tłoczone tam płyty są ogromnie cenione. W powrót longplaya uwierzyli też Czesi i teraz tłoczą je dla całego świata. Także dla firm w Polsce; nasz Pronit w Pionkach też stara się po latach upadku przywrócić ich produkcję.

Wiedzą też o tym audiofile spotykający się co roku w Warszawie, kiedy podziwiają najnowsze osiągnięcia techniki, w tym prototypy nowych gramofonów, pokazywała je ostatnio właśnie i krakowska firma Mediam - wszystko w imię tego idealnego dźwięku.

Tak więc wiwat czarna płyta, już bez trzasków, bo umyta!?

Ci, którzy po nie sięgają lub odkurzają dawne zbiory, wierzą w to święcie. - Tylko my zaznajemy lekkiego drżenia ręki, kładąc ramię gramofonu na kręcący się czarny krążek, czekając, kiedy skończy się rozbiegówka i zabrzmi pierwszy dźwięk. No i przy gramofonie nie ma pilota, nie da się zatem przeskoczyć niecierpliwie do następnego nagrania, więc odkrywamy rzecz bezcenną - że muzyka ma swój początek, środek i koniec - mówi Wojciech Padjas, wierzący, że obecny czas to właśnie nowy początek płyty odesłanej niegdyś niesłusznie do lamusa.

Wacław Krupciński / vinylspot.pl

4 komentarze:

  1. autor nie wspomniał o jednym, a chyba w niektórych środowiskach najważniejszym powodzie powrotów winyli - snobizmie i elitarności zjawiska. winyle często są albo wznawiane albo nowe tytuły wydawane w ograniczonych nakładach, różnych wersjach kolorystycznych, co tylko rozbudza apetyt kolekcjonerów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pierwszym zdjęciu jest marny gramofon z założoną najgorszą wkładką świata MF100 Unitry. Na tym sprzęcie słucha Wojciech Padjas, meloman i znawca rynku analogowego? Dobrą automatyczną myjkę do LP można już kupić za 1,6 kzł! Dobre płyty nie trzeszczą i nie szumią, ale jeśli się kupuje płyty po 3zł to co się dziwić. Zresztą jest to podstawowy błąd każdego początkującego amatora, na forach jest pełno wpisów typu "kupiłem płytę za 5zł i tak trzeszczy że nie da się jej słuchać..." Niestety w tym hobby panuje brutalna zasada, ile zapłacisz tyle dostaniesz i dotyczy to zarówno płyt jak i sprzętu...
    Pozdrawiam fanów płyty winylowej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia nie należy łączyć z Panem Wojciechem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie widzę podpisu autora pod zdjęciem co jest dość dziwne. Źródło powinno być podawane, jednak skoro Pan Wojciech nie podpisał się pod zdjęciem, to czy należy je z nim łączyć?
    zamiast robić zdjęcie i je obrabiać łatwiej jest wpisać frazę i pobrać gotową grafikę, obecnie na każdy temat one się znajdą. Na koniec dodam, że najwybitniejsi melomani mogli zaczynać swoją pasję od najprostszego sprzętu, który mógł być prezentem i z czasem rozwinął pasję. więc czy "wybitnemu melomanowi" zabrania się dodania zdjęcia które mogło być jego pierwszym sentymentalnym sprzętem? bo co musimy przedstawiać to co najdroższe?

    OdpowiedzUsuń