wtorek, 21 sierpnia 2012

Recenzja: Orphaned Land - The Never Ending Way of ORwarriOR (2010)


Czy znają państwo jakikolwiek progresywny zespół z Izraela? Jeżeli nie, to pora naprawić to zaniedbanie. Jeżeli tak, to pewnie myślimy o tym samym zespole. Tak, mowa tu o Orphaned Land, formacji założonej w roku 1991, która do tej pory wydała (uwaga) 4 albumy! Na szczęście praktyka typowa dla Tool w przypadku izraelskiej formacji również charakteryzuje się wysokim artystycznym poziomem wydawanych produkcji.


Przy olbrzymiej ilości zespołów pukających do bram polarności naprawdę ciężko stać się jednym z nielicznych, którym się to udało. Ciężko szczególnie mają zespoły z innych części świata niż Europa i Stany Zjednoczone. Orphaned Land powiodła się ta sztuka. Dlaczego? Odpowiedź tkwi 2 albumie pt. Mabool z roku 2004. Zespół prezentuje na nim fantastyczne połączenie muzyki ciężkiej z orientalną. Krążek charakteryzuje się ponadto oryginalnością, świeżością i pewną dozą nowatorskości. Nie można również zapominać o świetnych melodiach i emocjach wywoływanych przez muzykę formacji. Mabool stało się przepustką zespołu do wielkiego świata. Jak widać formacja nie chciała pochopnie wydawać kolejnego wydawnictwa, stąd 6 lat oczekiwania na następny album. Może dlatego tak długo czekaliśmy na The Never Ending Way Of ORwarriOR.

W przypadku Orphaned Land szczególną uwagę warto zwrócić na muzyczny styl prezentowany przez formację. Spotykałem się z opiniami, że muzyka tworzona przez zespół to mieszanka Dream Theater oraz Opeth. Jest to jednak zbyt duże uproszczenie. Muzyka Orphaned Land rzecz jasna dużo wspólnego ma z progresywno metalowymi schematami, popularnymi ostatnimi laty, jednak daje od siebie zdecydowanie więcej. Ucho nawet muzycznego laika z pewnością poruszy orientalizm, wielce obecny nie tylko na The Never Ending Way of ORwarriOR, ale i na poprzednich wydawnictwach formacji. Metalowe riffy, gitarowe solówki, growl wszechstronnego wokalnie Kobi Farhia miesza się z dźwiękami takich instrumentów jak akustyczna gitara, saz, buzuki czy oud. W każdym razie nie tyle istotne jest użycie tych instrumentów (zresztą na bardzo wysoką skalę), ale efekt jaki wzbudzają. Ten jest naprawdę wspaniały. Tutaj orientalna muzyka folkowa współgra z metalem, tworząc symbiotyczny, nierozerwalny organizm (wspaniały przykład - utwór Olat Ha'tamid).

Nazwa albumu w polskim tłumaczeniu brzmi: Niekończąca się droga Wojownika Światła. Jest to album koncepcyjny poświęcony walce dobra ze złem. Jeżeli dobrze przyjrzymy się najnowszemu wydawnictwu zespołu zobaczymy tam wiele innych (niekoniecznie już walczących przeciwko sobie) przeciwieństw. Czcionka użyta na okładce albumu jest częściowo hebrajska, częściowo arabska. Na krążku Kobi Farhi używa języka angielskiego, ale również hebrajskiego i arabskiego. Dodając do tego, że jesteśmy nieustannie przenoszeni z osłonecznionej, bliskowschodniej pustyni na teren okrytej burzowymi chmurami wojennej zawieruchy, mamy masę przeciwieństw, które jednak w fantastyczny sposób się uzupełniają stając się wizytówką zespołu.

Na płycie znajduje się ponad 78 minut muzyki podzielonej na 15 utworów. Orphaned Land daje nam do dyspozycji sporo dłuższych, 6-7 minutowych kompozycji, jak i krótkich, 2-3 minutowych utworów tworzących razem spójną całość. Krążek jest więc szczelnie zapełniony muzyką. Często zdarza się jednak, że przy odsłuchiwaniu tak długich albumów, po parudziesięciu minutach pytamy siebie samych: Ile to jeszcze potrwa?. Tak absolutnie nie jest w przypadku Wojownika Światła, choć trzeba przyznać, że album lepiej rozłożyć sobie na dwa odsłuchy, bo taka porcja muzyki potrafi zmęczyć i rzeczywiście męczy.

The Never Ending Way of ORwarriOr to na pewno swojego rodzaju kontynuacja Mabool i ,co warto podkreślić, udana kontynuacja. Zespół umiejętnie balansuje pomiędzy spokojnymi i mocniejszymi klimatami, tak że w niespodziewany dla nas sposób zostajemy przenoszeni z jednego wymiaru do drugiego. Wrażenie na słuchaczu robi świetna gra bardzo utalentowanego gitarzysty Yossi "Sassi" Sa'arona (posłuchajcie chociażby The Warrior) i wokalne możliwości wokalisty, który serwuje nam przepełnione emocjami, łagodne partie wokalne, by od czasu do czasu pokąsać słuchacza głębokim growlem. Krążek jest niesamowicie bogaty w różnego rodzaju bliskowschodnie dźwięki, które nadają mu specyficznego klimatu.

Wojownik Światła praktycznie nie daje nam odetchnąć, już od samego początku atakuje w najmniej spodziewane miejsce i w najmniej spodziewanym momencie. Czujemy się jak bokser, który nie jest w stanie poradzić sobie z wszechstronnym przeciwnikiem i potrzebuje minuty w narożniku by przemyśleć, co właściwie się stało. Po 15 rundach próbujemy kolejny raz zmierzyć się Wojownikiem, ale dalej bezskutecznie. Rywal znowu nas zaskakuje! Tak dokładnie jest z najnowszym krążkiem Izraelczyków. Bardzo ciężko opisać album całościowo gdyż jest niesamowicie różnorodny, potrzeba naprawdę masy czasu żeby go dokładnie przeanalizować. Album przesłuchałem ponad 25 razy, ale ciągle czuję, że jest w nim jeszcze dużo do odkrycia i wiele do zrozumienia.

Za produkcję albumu odpowiadał Steven Wilson. Porcupine Tree, Opeth, Anathema, Orphaned Land jak tak dalej pójdzie, to Brytyjczykowi zabraknie dobrych, progresywnych zespołów do współpracy. W każdym razie nie miałbym nic przeciwko, bo muzyk wypełnia swe obowiązki bez zarzutu.

Czy da się jednym słowem podsumować The Never Ending Way of ORwarriOR? Jest to naprawdę ciężkim zadaniem. Album Izraelczyków jest tak złożony, bogaty, różnorodny i wszechstronny, że w języku polskim brakuje słów żeby właściwie ująć muzykę zespołu. Nie podlega jednak wątpliwościom fakt, że najnowsza produkcja Orphaned Land zasługuje na same superlatywy. Szczególnie dla fanów progresywnego metalu powinna być to pozycja niemal obowiązkowa.

Lista utworów:
Part I: Godfrey's Cordial - An ORphan's Life
1. Sapari (4:04)
2. From Broken Vessels (7:36)
3. Bereft in the Abyss (2:45)
4. The Path Part 1 - Treading Through Darkness (7:27)
5. The Path Part 2 - The Pilgrimage to Or Shalem (7:45)
6. Olat Ha'tamid (2:38)
Part II: Lips Acquire Stains - The WarriOR Awakens
7. The Warrior (7:11)
8. His Leaf Shall Not Wither (2:31)
9. Disciples of the Sacred Oath II (8:31)
10. New Jerusalem (6:59)
11. Vayehi Or (2:40)
12. M I ? (3:27)
Part III: Barakah - Enlightening The Cimmerian
13. Barakah (4:13)
14. Codeword: Uprising (5:25)
15. In Thy Never Ending Way (Epilogue) (5:09)
Czas całkowity 78:22

styczeń 2010 

1 komentarz:

  1. Czy znają państwo jakikolwiek progresywny zespół z Izraela? Np Ephrat, produkowany również przez Wilsona :) A warto jeszcze wspomnieć, że w pewnym sensie też Blackfield

    OdpowiedzUsuń