niedziela, 31 sierpnia 2014

Relacja: Ino-Rock Festival 2014

Już kilkukrotnie chciałem wybrać się na Ino-Rock. Niestety zawsze znajdowały się jakieś okoliczności, przez które musiałem przekładać wyjazd na kolejny rok. Na szczęście tym razem obyło się bez przykrych niespodzianek i w końcu udało mi się stawić w Inowrocławiu.

Na scenie zobaczyliśmy pięć zespołów. Polskie Soma White oraz Lizard, gruzińską wokalistkę Nino Katamadze wraz z zespołem Insight, brytyjczyków z Haken oraz legendarne IQ.

Zaczęło się od występu dwóch polskich zespołów. Oba z nich zagrały przyjemne koncerty. Soma White wyróżniał naprawdę dobry głos wokalistki i bardzo przestrzenne dźwięki. Myślę, że zespół wypadł lepiej niż rok temu, gdy widziałem Soma White u boku Collage. Następny w kolejce Lizard zaproponował bardziej melodyjny i stonowany materiał, który zakończył brawurowym wykonaniem 21st Century Schizoid Man King Crimson. Widownia była zachwycona.

Nino Katamadze & Insight był dla mnie największą zagadką festiwalu. Tym razem złamałem zasadę przesłuchania każdego zespołu w zaciszu domowym przed zobaczeniem go na żywo więc całkowicie nie wiedziałem czego spodziewać się po Gruzince. Muszę przyznać, że dość dziwna decyzja zapraszania na festiwal do Polski całkowicie nieznanego w naszym kraju artysty okazała się... strzałem w dziesiątkę! Nino z zespołem podniosła poziom koncertu o co najmniej jeden poziom. Koncert był po prostu znakomity! Artyści zabrali słuchaczy w klimatyczne, jazzowo-soulowe rejony, od czasu do czasu zaskakując przyjemnymi rock'n'rollowymi rytmami. Sekcja instrumentalna pracowała wręcz genialnie, a Nino dawała z siebie wszystko rozpalając inowrocławską widownię do czerwoności. Było niesamowicie! Po koncercie zaczynałem się mocno zastanawiać czy Haken udźwignie tak wysoko postawioną poprzeczkę...

Cóż, koncert Haken dał mi odpowiedź na to, dlaczego zespół który wydał trzy absolutnie kapitalne płyty, do tej pory nie jest w stanie zorganizować trasy koncertowej z prawdziwego zdarzenia. Na pewno Ci, którzy czekali na pierwszy koncert Haken w naszym kraju jak na pierwszą gwiazdkę na Wigilii nie zgodzą się ze mną, ale zespół zagrał po prostu... słabo. Pierwsza część występu była po prostu nudna. Na szczęście po Falling Back to Earth oraz Cockroach King nieco się ożywiło, ale ogólnie i tak zespół, przynajmniej mnie, rozczarował. Oczekiwania były bowiem ogromne. Trzeba powiedzieć, że set okazał się dość niefortunny (po co w godzinny koncert wplatać średniej jakości utwór z demo?), a sami muzycy byli niesamowicie statyczni.  Ross Jennings skakał, biegał, robił co mógł, ale przy tego typu muzyce cała formacja musi być bardziej aktywna scenicznie. Wydawało się, że muzycy Haken narysowali sobie na podłodze kredą małe obszary, z których umówili się nie wychodzić... Trafiłem na informację o tym, że zespół bardzo późno przyjechał do Inowrocławia i nie miał wystarczającego czasu na odpowiednie przygotowanie do koncertu. Mimo wszystko ten fakt nie jest w stanie wytłumaczyć dość rozczarowującego koncertu Brytyjczyków.

Festiwal zamykał koncert IQ. Formacja skupiła się na najnowszym materiale z niezwykle ciepło przyjętego The Road of Bones. Grupa wykonała cztery z pięciu utworów z płyty, które wymieszane były mniej lub bardziej starszymi kompozycjami jak tytułowa kompozycja z Frequency czy materiał z The Wake oraz Ever. Na zakończenie zespół zaskoczył tytułowym numerem z The Seventh House oraz bisem! Ogólnie koncert mógł się podobać. Co prawda czasem można było odczuwać znużenie, ale IQ potrafił zabrać słuchaczy w prawdziwe klimatyczne rejony (tak że aż włosy stawały dęba), czemu sprzyjała przyjemna nocna aura.

Ino-Rock należy ocenić pozytywnie. Milo było zobaczyć jak wiele osób spotykało na koncercie starych znajomych, których nie widziało... od ostatniego koncertu ;) Koncert przeprowadzono sprawnie, choć organizatorzy nie ustrzegli się mniejszych lub większych wpadek. Ja przekonałem się, że dużo straciłem nie uczestnicząc w poprzednich edycjach festiwalu oraz o tym, że Inowrocław to naprawde urokliwe miasto.

PS. Na Ino-Rock przygotowywałem się na mój "fotograficzny debiut". Niestety moja lustrzanka na dzień przed festiwalem odmówiła posłuszeństwa i z niespodzianki nici... Bądźcie jednak pewni, że z kolejnego koncertu wrócę już ze smakowitymi zdjęciami! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz