środa, 7 maja 2014

Recenzja: IQ - The Road of Bones (2014)


Pomimo tego, że rock neoprogresywny to mój ulubiony podgatunek ze wszystkich modernistycznych nurtów rocka progresywnego, IQ jest zespołem, z którym od kiedy pamiętam miałem pod górkę. O ile zawsze zasłuchiwałem się i ciągle zasłuchuję się w Marillion, Pendragon, Arenę, Sylvan, RPWL czy polskie Collage, Quidam oraz Millenium to IQ, przecież absolutnie czołowy zespół neoprogresywnej sceny, mimo wielokrotnych prób nie był w stanie mnie do siebie przekonać. Po wydaniu The Road of Bones postanowiłem, że postaram się to zmienić. Z jednej strony zespół zagra wkrótce w Polsce, więc warto przemyśleć czy przypadkiem warto na taki koncert się wybrać, z drugiej strony byłem nieco głodny nowych muzycznych emocji. 

Od wydania poprzednika The Road of Bones minęło 5 lat. Zespół przyzwyczaił do wydawania kolejnych albumów w takich odstępach czasu, stosując nagraniowe przerwy trwające 4-5 lat niemal od początków swej muzycznej działalności (1981). Przyznam, że ostatnie Frequency (2009) wspominam całkiem pozytywnie, ze szczególnym uwzględnieniem utworu tytułowego. Bardzo dobre recenzje krążka świadczyły o wysokiej muzycznej formie zespołu, który jednak od tego czasu przeszedł spore personalne zmiany. Przetasowania dotknęły gitary basowej (Tim Esau, grający w IQ w latach 1981–1989, za Johna Jowitta), perkusji (Paul Cook z lat 1982–2005 za Andy'ego  Edwardsa) oraz instrumentów klawiszowych (młody, zdolny Neil Durant za Marka Westwortha). Skład IQ przystępujący do nagrywania The Road of Bones zmienił się więc w 60%, prezentując się bardziej klasycznie.

The Road of Bones został wydany w kliku formatach. Specjalna edycja wydawnictwa zawiera dodatkowy dysk, na którym znajduje się sześć premierowych utworów. Dla najzagorzalszych fanów IQ przygotowało dodatkowo wersję albumu z płytą z wersjami demo materiału z The Road of Bones oraz nagraniami live. W recenzji skupimy się głównie na dysku podstawowym.


The Road of Bones można określić mianem całkowitego przeciwieństwa, wydanego w roku 2009, Frequency. Poprzedni album IQ charakteryzował pozytywny, optymistyczny, wręcz bajkowy klimat, dużo swobody pozostawionej poszczególnym instrumentom, oparcie kompozycji na melodiach. Na The Road of Bones zespół stworzył dzieło, które o 180* odwraca te cechy. IQ jeszcze przed premierą określił swój album jako melancholijny i nastrojowy. Klimat The Road of Bones został dodatkowo podkreślony mroczną i zagadkową szatą graficzną oraz posępnym teledyskiem do utworu tytułowego, które idealnie obrazują klimat wydawnictwa. W porównaniu do Frequency poszczególne utwory IQ oparte są na gitarowych riffach i klawiszowych pasażach, a nie na wspomnianych, typowych dla neoprogresu, melodiach. Album charakteryzuje moc i ciężar oraz wciągający klimat i aura tajemnicy. Kompozycje, w porównaniu do poprzednika, są dużo bardziej wielowątkowe, ale i przy tym zwarte. Odnosi się wrażenie, że album jest przez to bardziej równy i dużo lepiej wypada jako całość.

Prawdziwą perełką The Road of Bones jest 19-minutowa kompozycja pt. Without Walls. W utworze już od pierwszych sekund IQ fantastycznie buduje atmosferę i z każdą kolejną minutą podnosi napięcie. Swoje najlepsze momenty wyśpiewuje tu Peter Nicholls. Warto wspomnieć, że Without Walls zawiera jedną z dwóch solówek gitarowych zawartych na The Road of Bones. Szkoda, że na płycie jest ich tak niewiele. Obok Without Walls warto pochwalić dwie kompozycje rozpoczynające album. Świetnie prezentuje się wciągający utwór tytułowy, w którym IQ po mistrzowsku buduje napięcie w otoczce muzycznego dramatu. Sam album rozpoczyna przebojowy (jestem pewny, że świetnie wypadający na koncertach) From the Outside In. Zarówno w jednym i drugim brylują mięsiste dźwięki gitary elektrycznej oraz instrumenty klawiszowe, odpowiadające za budowanie muzycznego tła i niepokojącej atmosfery. Album domyka najkrótszy i najprostszy na płycie, bajkowy Ocean oraz dwunastominutowy, nabierający niezwykłych rumieńców w drugiej części trwania, Untill the End. Warto wspomnieć, że na bonusowym dysku IQ zamieściło sześć całkowicie nowych kompozycji, które, o ile muzycznie nie ustępują poziomem tym z pierwszego dysku, to czuć w nich brak spójności i muzycznego klimatu utworów reprezentujących wersję podstawową The Road of Bones. Osobiście wolałbym gdyby zespół przyłożył się dwukrotnie bardziej do kompozycji z edycji podstawowej, niż ten czas poświęcał na tworzenie utworów na wersję rozszerzoną.

The Road of Bones należy ocenić pozytywnie. Co prawda IQ nie zdobyło się na stworzenie jakiegoś szczególnie wybitnego dzieła, ale słucha się go z przyjemnością, nie męczy i upływa bardzo szybko. Momentami naprawdę wciąga. Płyta nie kuleje w żadnym stopniu i znajduje się na niej sporo momentów z naprawdę dużym potencjałem, które jednak wydają się nie do końca wykorzystane przez zespół. Słuchając poszczególnych kompozycji z The Road of Bones odnoszę wrażenie, że przy ich nieco innej konstrukcji mogłyby one uzyskać dużo większą wartość. Mimo tego trzeba przyznać, że najnowsze wydawnictwo IQ to jedno z mocniejszych muzycznych propozycji na rok 2014 i... pierwsza płyta zespołu, która naprawdę mocno mi się spodobała.

Lista utworów:
1. From The Outside In (7:24)
2. The Road of Bones (8:32)
3. Without Walls (19:15)
4. Ocean (5:55)
5. Until The End (12:00)
Czas całkowity: 53:07 

Płyta bonusowa:
1. Knucklehead (8:10)
2. 1312 Overture (4:17)
3. Constellations (12:24)
4. Fall and Rise (7:10)
5. Ten Million Demons (6:10)
6. Hardcore (10:52)
Czas całkowity: 49:06

9 komentarzy:

  1. Z każdym przesłuchaniem obu krążków coraz bardziej umacniam się w swojej zaskakującej i nieco szokującej opinii. A mianowicie, o ile krążek podstawowy jest dobry, a momentami bardzo dobry, to bonusowa płyta, która wszak z założenia miała zawierać "odrzuty" z wersji podstawowej jest... genialna!. Tak, powtórzę to jeszcze raz: GE-NIAL-NA! Zdecydowanie IQ powinien wydać to jako dwupłytowy album. Ludzie, którzy kupią tylko podstawową wersję, bardzo wiele stracą! Szczerze mówiąc, to dla mnie całkowicie nowa i stawiająca wszystko na głowie sytuacja i na ten moment nawet nie jestem w stanie sklecić porządnej recenzji obu płyt. Zbieram szczękę z podłogi, że tak się wyrażę, hehe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego apel do fanów: koniecznie kupujcie wersję rozszerzoną!!! Zresztą sami się przekonacie, że warto, nawet jeśli bonusowy krążek aż tak was nie zauroczy jak mnie...

      Usuń
    2. mogę tylko potwierdzić że drugi (bonusowy) krążek jest absolutnie niesamowity - wszystko co najlepsze w IQ
      jednocześnie gorąco polecam całość !

      Usuń
    3. zgadzam się z tą opinią 2 krążek ZDECYDOWANIE lepszy

      Usuń
  2. Ja w ciemno zamówiłem dwie

    OdpowiedzUsuń
  3. dobra płyta, ale jakos nie rusza ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bezapelacyjnie płyta roku. Gdyby to nagrał Marillion to byłaby płyta dekady, a tak tylko smakosze prog-rocka będą mieli ucztę intelektualną

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój kandydat do płyty ro(c) ku. jest tu z czego słynie IQ czyli powolnego budowania napięcia, pięknych pasaży gitarowych i klawiszowych. Jednym słowem piękny album. Na tle rozczarowującej dla mnie osobiście Anathemy i bardzo dobrego mimo wszystko LP Opeth, IQ jest pozycją nr1.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja powiem tak. Zawsze słuchałem Pink Floyd, Genesis, Yes, ELP, King Crimson itp. Kiedy pierwszy raz usłyszałem Marillion pomyślałem, że coś drgnęło i byłem zachwycony. Gdy odszedł Fish Marillion jakoś przestał dla mnie istnieć. Nie mogłem się przekonać do cukierkowatego wokalu. Kilka lat temu usłyszałem Pendragon i mi się spodobał. Jakiś miesiąc temu ściągnąłem kilka płyt IQ. Wcześniej nie słyszałem tego zespołu. Odsłuchuję je dziś trochę w sposób chaotyczny po kawałku, by sprawdzić, co to jest. I co? Jestem zachwycony. Słuchałem i zakochiwałem się po moich klasykach w Marillion, a tu takie cudo było gdzieś obok. Jakbym się przeniósł w czasie. IQ mnie powala na kolana. Pozdrawiam ich fanów.

    OdpowiedzUsuń