W końcu lat 60-tych, kiedy to ruch kontestacyjny przybrał na sile (we Francji miał on odbicie w słynnym paryskim maju 1968, krwawo stłumionym przez siły represyjne) zawiązało się wiele zespołów i wykonawców, co spowodowało, że tamtejszy rynek muzyczny przestał być absolutnie zdominowany przez anglo-amerykańskie wpływy. Byli to wykonawcy i zespoły, które zapisały ważną kartę w historii muzyki rockowej, aczkolwiek ze względu na oryginalność muzycznej wypowiedzi nie mogły liczyć na szerszą popularyzację. Bały to grupy tak zwanego podziemia: Komintern, Gong czy Dashiel Hedayatt. Najbardziej zagadkową z nich była właśnie Magma.
Magma to powstała w
1969 roku w Paryżu francuska grupa muzyczna, wykonująca Zeuhl, czyli
specyficzną, stworzoną przez siebie mieszankę awangardowego rocka, jazzu
i muzyki klasycznej. Liderem zespołu jest klasycznie wykształcony
perkusista Christian Vander, który jest jedynym stałym członkiem grupy.
On też zajmuje się komponowaniem, a także tworzeniem wizerunku grupy. Ale zanim kocepcje Vandera w pełni dojrzały, formuje on w 1969 roku zespół Univeria Zekt, który jest niewątpliwie faktycznym początkiem Magma. Jedyna płyta tej grupy The Unnamables jest jeszcze mało oryginalną pozycją o niejednoznacznej koncepcji i niejednorodnej stylistyce. Na pierwszej stronie płyty razi zbytnie podobieństwo do Blood, Sweat & Tears, druga strona przynosi dwa nagrania wyraźnie już ciekawsze, inspirowane muzyką Coltrane'a, posiadające więcej cech indywidualnych, zapowiadające styl przyszłych nagrań. Charakterystyczne, że jeszcze nie wszystkie utwory były wykonane w języku kobajańskim.
W 1970 roku Magma podpisuje kontrakt z wytwórnią Philips i nagrywa dla niej materiał na podwójny album, do którego zostaje dołączony słownik języka kobajańskiego. Fabuła tego albumu dotyczy wybuchłego na Ziemi konfliktu i związanej z nim ucieczki części Ziemian na planetę Kobaia, gdzie zakładają cywilizację. Druga płyta, tym razem pojedyncza, wydana w maju 1971 roku, opowiada o dalszej rywalizacji między Ziemianami i Kobajanami. Muzyczny materiał tych dwóch płyt wypływa ze specyficznego potraktowania jazz-rocka. Są to rozbudowane i mocno "zakręcone" pieśni, mające momentami cechy oratorium lub instrumentalnych kompozycji o ciekawych rytmicznych rozwiązaniach i interesujących aranżacjach na sekcję instrumentów dętych. Szczególnie charakterystycznie i nietypowo rozwiązywane zostały partie wokalne, gdzie głosy często uzupełniają sekcję rytmiczną. Jest to już odrębna wyrazowo muzyka, choć momentami słychać pewne pokrewieństwa z Soft Machine z trzeciej - piątej płyty, ale ładunek energii i ekspresji jest już oczywiście niepowtarzalny.
Niewiele było w muzyce
rockowej zespołów, które faktycznie potrafiłyby szokować słuchaczy.
Oczywiście, nie brak ani muzyki naprawdę undergroundowej, ani rockmanów
dbających o jak najszersze zainteresowanie swoimi pozascenicznymi
wyczynami, jednakże twórców, którzy potrafiliby wypracować sobie sposób
artystycznego wyrazu tak niezwykły, że aż wstrząsający da się wymienić
zaledwie kilku.
Magma bez wątpienia
jest taką grupą – przy pierwszym spotkaniu wprawiającą w kompletne
zdumienie zarówno swą muzyką, jak i całą jej otoczką. Tym, czego każdy
fan awangardy najmocniej poszukuje, jest artysta pokazujący mu nowy
świat sztuki, kompletnie nieprzystający do tego, który znamy. Christian
Vander i jego ensemble dokładnie to mają nam do zaoferowania – akt
artystyczny tak daleki od rockowych standardów jak to tylko możliwe,
który jednak nie jest wydziwianiem dla samego dziwactwa, lecz
niezwykłym, wizjonerskim spojrzeniem na rock progresywny, które dzisiaj
jest równie nowatorskie jak czterdzieści lat temu.
Wizja Vandera to
połączenie muzyki i opowieści. Muzyka Magmy jest wypadkową pomysłów
dwudziestowiecznych kompozytorów klasycznych, głównie Orffa, Bartóka,
Weberna i Strawińskiego, z awangardowym jazzem i progresywnym rockiem.
Te trzy filary vanderowskich konstrukcji muzycznych będą w zależności od
albumu występowały w różnych proporcjach. W gruncie rzeczy jedyną mocno
rockową pozycją w dyskografii zespołu jest debiutancka Magma (Kobaïa).
Na ogół dominujący jest element klasyczny, choć w gruncie rzeczy
inspiracje Christiana Vandera są w jego muzyce tak dokładnie ze sobą
zlane, że nie sposób ich rozdzielić.
Poza muzyką samą w
sobie niebywale ważnym składnikiem artystycznego przekazu jest u Magmy
nie tyle warstwa tekstowa co towarzysząca jej opowieść. Traktuje ona o
zasiedleniu przez ludzkość odległej planety Kobaïa, chociaż w gruncie
rzeczy historia science fiction zdaje się być dla Vandera jedynie
pretekstem do zaprezentowania swoich wizji filozoficznych oraz marzeń o
społeczeństwie z pogranicza utopii. Do przekazywania swej opowieści
lider zespołu stworzył nie tylko sceniczne kostiumy czy logo, ale także
sztuczny język, który wprawdzie wydaje się być w znacznej mierze
improwizowany, jednakże swym niezwykłym brzmieniem jeszcze głębiej
wprowadza słuchacza w tą niezwykłą, natchnioną sztukę.
Wizja Vandera
doprowadziła do stworzenia całkowicie odrębnego, nowatorskiego nurtu w
muzyce współczesnej. Zeuhl (co w języku kobaiańskim oznacza
„niebiański”) traktowany jest jako jedna z odmian awangardowego rocka,
tym niemniej tak wiele jest w nim elementów spoza granic rocka, że można
właściwie uznać go za byt niemal oddzielny. Zwłaszcza takie albumy
Magmy jak Köhntarkösz czy Ëmëhntëhtt-Ré słabo przystają do rockowej stylistyki, nawet w najszerszym jej znaczeniu.
W niczym jednak nie
zmienia to faktu, że Magma była i nadal jest nie tylko jednym z
najbardziej niezwykłych zespołów w historii rocka, ale także jednym z
absolutnie najlepszych. Muzyka prezentowana przez grupę jest
zdecydowanie zbyt trudna, aby mogła zainteresować sobą szerszą
publiczność, jednakże w obrębie zarówno progresu jak i awangardy
formacja ta otaczana jest czcią, a podstawowych pozycji z jej
dyskografii (Kobaïa, Köhntarkösz, MDK) wstyd jest nie znać.
na podst. progrock.org.pl / http://mitglied.multimania.de
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz