Przypominam że dziś w związku z przerwą świąteczną audycja się nie odbywa. W ramach rekompensaty dziś w Radiu Aktywnym od godziny 21.00 usłyszycie specjalnie wyselekcjonowaną playlistę z progresywnymi utworami podchodzącymi roku 1972. Na liście same hity, m.in. Yes, Genesis, PFM czy Khan.
W przyszłym tygodniu wracamy z mocnym akcentem. Podczas najbliższej audycji skupimy się na albumie Thick as a Brick od Jethro Tull.
Tymczasem życzę Wam wesołych świąt i smacznego jajka ;)
Playlista:(Pobierz i posłuchaj audycji)
1. Zaprogowe intro
2. Deep Purple - Space Truckin' (Machine Head, 1972)
3. Lucifer's Friend - Burning Ships (Where The Groupies Killed The Blues, 1972)
4. Lucifer's Friend - Where The Groupies Killed The Blues (Where The Groupies Killed The Blues, 1972)
5. Night Sun - Crazy Woman (Mournin, 1972)
6. Wishbone Ash - Time Was (Argus, 1972)
7. Captain Beyond - Dancing Madly Backwards (Captain Beyond, 1972)
8. Uriah Heep - Wizard (Demons And Wizards, 1972)
9. Uriah Heep - Circle Of Hands (Demons And Wizards, 1972)
10. Uriah Heep- Paradise/The Spell (Demons And Wizards, 1972)
11. Steel Mill - Blood Runs Deep (Green Eyed God, 1972)
12. Babe Ruth - Wells Fargo (First Base, 1972)
13. Twenty Sixty Six and Then - At My Home (Reflections!, 1972)
14. Jane - Try To Find (Together, 1972)
15. Zaprogowe outro
Niedziela 24 marca będzie kolejną audycją, podczas której skupimy się na brzmieniach skupionych na fuzjach muzyki progresywnej z hard rockiem. Tak się złożyło, że na przestrzeni marca i maja swe wyśmienite płyty wydały Deep Purple, Wishobone Ash oraz Uriah Heepp, stąd ostatnio ich dość duże skupienie w harmonogramie audycji na rok 1972. Dziś właśnie tym ostatnim zespołem i albumem Demons & Wizards zajmiemy się w sposób szczególny. Sprawdzimy jak Uriah Heep poradziło sobie w nagraniach w odświeżonym składzie, a dodajmy że poprzeczkę po Look at Yourself oraz Salisbury zespół miał postawioną niezwykle wysoko.
W programie audycji znajdzie się również wyśmienity i chyba nieco niedoceniany Lucifer's Friend, fenomenalny reprezentant niemieckiego heavy proga Twenty Sixty Six and Then oraz wiele innych, ciekawych zespołów (w tym kilku naszych starych znajomych).
Startujemy w niedzielę (dziś) o godzinie 21.00. Na pewno będzie bardzo energetycznie. Nie przegapcie!
O tym co działo się z Disperse
między wydanym w roku 2010 debiutanckim
albumem, a recenzowanym tutaj drugim krążkiem formacji można napisać książkę. W
ciągu tych niecałych trzech lat kariera młodych Polaków obracała się jak w
kalejdoskopie. Przy próbie zrecenzowania Living
Mirrors nie sposób uniknąć nawiązań do przeszłości, lecz aby nie zamęczać
czytelnika masą informacji biograficznych przedstawię tylko najważniejsze fakty
z historii Disperse na przestrzeni ostatnich trzech lat: w roku 2010 Jakub
Żytecki publikuje w sieci djentowo nacechowane utwory solowe, które spotykają
się z wielkim zainteresowaniem zagranicznych słuchaczy i krytyków, a sam
gitarzysta zaczyna być postacią wręcz kultową; Disperse staje się rozpoznawalną
marką, będąc zapraszany na takie festiwale jak Euroblast (2011, 2012) czy
Tech-Fest (2012); Jakub Żytecki staje się ambasadorem gitar Ibanez; zespół
rozstaje się z Marcinem Kicykiem (bas) oraz Przemysławem Nyczem (perkusja), Disperse
podpisuje kontrakt fonograficzny z wytwórnią Seasons of Mist (Morbid Angel,
Atheist, Cynic) i w lutym roku 2013 wydaje album Living Mirrors.
Zamieszania personalne, zamiana logo
na „ostrzejsze” czy w końcu ewolucja muzyczna… Drugie wydawnictwo Disperse to
bez wątpienia płyta inna od Journey Through the Hidden Gardens. Zespół doznał
pewnego rodzaju metamorfozy nagrywając album skierowany bardziej w stronę
cięższych brzmień i w porównaniu do debiutu nacisk położony na melodie, klawiszowe
pasaże oaz muzyczne przestrzenie został zdecydowanie przesunięty w kierunku tak
zwanej techniczności, energii, ciężkich riffów i jeszcze większego
wyrafinowania kompozycyjnego. Living Mirrors to bez wątpienia wydawnictwo
nacechowane djentowo (Meshuggah, Animals as Leaders, Periphery), jednak, dzięki
Bogu, zespół nie stracił przy nim swojego niepowtarzalnego charakteru, czego
bardzo się obawiałem. Disperse prócz mocnych, ciężkostrawnych utworów serwuje
nam na płycie wiele wspaniałych, kojących fragmentów, delikatnych melodii czy
elementów post-rockowych i ambientowych, co nadaje płycie niesamowitych
walorów. Disperse, mocno zainspirowany djentem, mimo wszystko nie rezygnuje ze
swych najmocniejszych stron oraz treści i tematów poruszanych na debiucie, co naprawdę
godne jest pochwały.
Album zawiera kilka elementów,
które zasługują na szczególne zainteresowanie słuchacza. Uwagę każdego z
pewnością przykuwa genialna gra Jakuba Żyteckiego. W porównaniu do debiutu
Disperse na płycie roi się od mocnych i zawiłych riffów (wyśmienite Profane the
Ground). Inne są też solówki, których jest jakby mniej niż na Journey Through
the Hidden Gardens i mają nieco inny charakter, ale ciągle sprawiają
niesamowite wrażenie (szczególnie w Message from Atlantis oraz Universal Love).
Z pewnością warto podkreślić wielki, wszechstronny postęp jaki zrobił
śpiewający Rafał Biernacki oraz dojrzałość kompozycji zespołu. Materiał został
świetnie zrealizowany i zmiksowany, a co najbardziej istotne słucha się go
znakomicie. Z pewnością ma na to wpływ jego idealne rozplanowanie. Disperse na
Living Mirrors wyśmienicie przeplata mocniejsze utwory z delikatniejszymi,
wplatając w nie sporo ambientowych fragmentów, dzięki czemu wydawnictwo nie
przytłacza jak zdecydowana większość tak zwanych djentowych płyt. Album jest
zróżnicowany, ale i niebywale spójny, i nawet jazzowo nacechowany Butoh trzyma
się tu całości. Męczyć jedynie może długi, bardzo zagmatwany AUM (czuć wpływy
fusion) i nie dziwi fakt, że został on umieszczony na końcu krążka.
Warto tu podkreślić, że około
połowy materiału z Living Mirrors fani zespołu już dobrze znali… Zresztą
materiał na nowy album (choć na pewno w innej formie) podobno był gotowy
jeszcze w roku 2011. Utwory Dancing with Endless Love, Message from Atlantis,
Touching the Golden Cloud, Universal Love oraz AUM w wersji demo ujrzały
światło dzienne w roku 2010, natomiast Unbroken Shiver (inaczej zmixowany i
nieco dłuższy) Disperse opublikowało ponad pół roku przed premierą. Zresztą
sporą część tych kompozycji muzycy wykonywali na żywo na przestrzeni lat
2010-2012. Przed premierą Living Mirrors obawiałem się o możliwość braku jakiegokolwiek zaskoczenia przy
zetknięciu z długo oczekiwanym wydawnictwem, jednak na szczęście nie miałem racji. Choć całkowicie
nieznanych kompozycji jest na albumie jedynie 4 na 11, to te „stare” w porównaniu z prototypami
zostały przearanżowane, zmodyfikowane i wzbogacone, przez co nabrały nowej
jakości.
Living Mirrors to w sumie niespełna
godzina dość ciężko przyswajalnej muzyki. Trzeba przyznać, że dla słuchaczy do
tej pory nie mających styczności z zespołami z nurtów takich jak djent czy
tech-metal przyswajanie krążka może następować dość opornie. Stąd zapewne sporo
krytycznych opinii dotyczących promującego album, wielotematycznego Enigma of
Abode, ze strony osób przywiązanych do starego wcielenia zespołu. Przytłaczająca
większość pozytywów powinna jednak zastanowić słuchacza czy na pewno temu
albumowi nie wypada poświęcić więcej uwagi i czasu. Jestem całkowicie pewny, że
tak.
Cóż, minęły już trzy miesiące, a
spośród wszystkich tegorocznych wydawnictw najwięcej słucham… właśnie albumu
Disperse! Ani Steven Wilson, ani Riverside, ani Votum nie byli w stanie przykuć
mojej uwagi na tak długo jak zrobili to młodzi muzycy z Polski poprzez swoje
Living Mirrors. Niech o tym, że z
Disperse na pewno trzeba się liczyć, świadczy fakt, że sam teledysk do Enigma of
Abode w ciągu miesiąca przekroczył liczbę 50 tysięcy (!) wyświetleń, a formacja
zrobiła spore zamieszanie na europejskim rynku muzycznym. Zdaje się, że przed
Disperse dopiero rozrysowuje się świetlana przyszłość, a nam rośnie (a może już
wyrósł?) kolejny ambasador na Zachodzie.
Lista utworów: 01. Dancing With Endless Love (3:53)
02. Enigma Of Abode (4:45)
03. Profane The Ground (5:00)
04. Prana (1:46)
05. Message From Atlantis (6:24)
06. Wow! (1:15)
07. Universal Love (3:51)
08. Be Afraid Of Nothing (1:13)
09. Unbroken Shiver (6:37)
10.Touching The Golden Cloud (3:57)
11.Butoh (3:56)
12.Choices Over Me (3:24)
13.Aum (9:22) Czas całkowity: 55:13
Playlista:(Pobierz i posłuchaj audycji)
1. Zaprogowe intro
2. Wishbone Ash - No Easy Road (Argus, 1972)
3. Roxy Music - Ladytron (Roxy Music, 1972)
4. Budgie - Rocking Man (Squawk, 1972)
5. Flash - Small Beginnings (Flash, 1972)
6. Wishbone Ash - The King Will Come (Argus, 1972)
7. Wishbone Ash - Warrior (Argus, 1972)
8. Wishbone Ash - Throw Down The Sword (Argus, 1972)
9. Chicago - A Hit By Varese (Chicago V, 1972)
10. If - Waterfall (Waterfall, 1972)
11. David Bowie - Five Years (The Rise And Fall Of Ziggy Stardust And The Spiders From Mars , 1972)
12. David Bowie - Moonage Daydream (The Rise And Fall Of Ziggy Stardust And The Spiders From Mars , 1972)
13. Blue Öyster Cult - Stairway To The Stars (Blue Öyster Cult, 1972)
14. Änglagård - Ur Vilande (Viljans Öga, 2012)
Argus to imię, które w mitologii greckiej nosił budowniczy okrętu Argo, olbrzym o stu oczach oraz pies Odyseusza. Argus to także nazwa najbardziej znanego albumu Wishbone Ash, bohatera najbliższej audycji za PROGiem, który tym dziełem wspiął się na szczyty popularności.
Podczas naszego niedzielnego spotkania skupimy się właśnie na Argusie oraz przesłuchamy wiele formacji mających dość luźne powiązania z rockiem progresywnym, z życiowym osiągnięciem Davida Bowiego, albumem The Rise And Fall Of Ziggy Stardust And The Spiders From Mars na czele.
Playlista:(Pobierz i posłuchaj audycji)
1. Zaprogowe intro
2. Emerson, Lake & Palmer - Promenade/The Gnome (Pictures At An Exhibition, 1972)
3. Emerson, Lake & Palmer - Promenade/The Sage (Pictures At An Exhibition, 1972)
4. Emerson, Lake & Palmer - The Hut of Baba Yaga/The Curse of Baba Yaga/The Hut of Baba Yaga (Pictures At An Exhibition, 1972)
5. Emerson, Lake & Palmer - The Great Gates of Kiev (Pictures At An Exhibition, 1972)
6. Alquin - Soft Royce (Marks, 1972)
7. Roxy Music - If There Is Something (Roxy Music, 1972)
8. Gentle Giant - Schooldays (Three Friends, 1972)
9. Gentle Giant - Peel The Paint (Three Friends, 1972)
10. Gentle Giant - Mister Class and Quality?/Three Friends (Three Friends, 1972)
11. Haikara - Luoja Kutsuu (Haikara, 1972)
12. Family - Burlesque (Bandstand, 1972)
13. Os Mundi - Triple (43 Minuten, 1972)
14. Zaprogowe outro
Tę audycję zaplanowałem jako uroczyste spotkanie z najbardziej wyrafinowaną muzyką spod znaku muzyki progresywnej. Już w niedzielę 10 marca od godziny 21.00 spędzimy czas z dwoma nietuzinkowymi wydawnictwami muzycznymi od równie nietuzinkowych wykonawców.
Pierwszym z nich będzie Emerson, Lake & Palmer, który rok 1972 zapisał sobie nie tylko jako premierę kolejnej płyty studyjnej, ale i wydaniem (przełom 1971/1972) zarejestrowanego w marcu 1971 koncertu w Newcastle City Hall. Trio zagrało wtedy własną adaptację Obrazków z Wystawy (Pictures at an Exhibition), najznamienitszego utworu (cykl 10 miniatur fortepianowych) Modesta Musogrskiego (1874).
Drugą formacją, która podobnie jak ELP w roku 1972 wydała dwa krążki, z tym że oba studyjne, będzie Gentle Giant. Po świetnie przyjętymi Acquiring the Taste muzycy szybko zabrali się do pracy nad kolejnym wydawnictwem, które ujrzało światło dzienne w marcu 1972 roku. Był to koncept album Three Friends.
Wygląda na to, że będzie to nieco rosyjski wieczór. Zarówno Obrazki z wystawy (Musorgski był Rosjaninem) jak i Three Friends (czyżby nawiązanie do Braci Karamazow Dostojewskiego?) wydają się bowiem mocno nasiąknięte wysokim poziomem artystycznym sztuki rosyjskiego z II połowy XIX wieku.
Na pewno mogę Was zapewnić, że będzie to niezwykle wyrafinowana muzycznie audycja. Przy zetknięciu się ELP i Gentle Giant nie może być przecież inaczej, a nie zapominajcie, że nie tylko te dwie formacje usłyszymy w niedzielę za PROGiem! Do usłyszenia!
Jak widać i nam Ian Anderson spłatał niezłego figla...
"Audycja cały czas przerywa. Nie mogę wysłuchać, ani jednego utworu w całości:(" - niech ten komentarz jednej ze słuchaczek będzie podsumowaniem wczorajszej, pechowej audycji. W związku z problemami technicznymi nie udało się przeprowadzić szumnie przeze mnie zapowiadanego spotkania z Thick as a Brick.
W związku z tą sytuacją, kierując się Waszym zdaniem, planowana na dzień wczorajszy audycja zostanie POWTÓRZONA (odbędzie się ona w nowym terminie, 7 kwietnia). Oczywiście materiał muzyczny jak i część poświęcona na moje komentarze i uwagi absolutnie nie będzie kopią dnia wczorajszego. Postaram się Was zaskoczyć ;) Na pewno jednak zagramy legendarne Thick as a Brick w całości! Nie wybaczyłbym sobie gdybyśmy tego tak wpływowego wydawnictwa nie przeanalizowali z należną mu czcią.
Za zaistniałą, niezależną ode mnie sytuację najmocniej Was przepraszam. Mogę mieć jedynie nadzieję, że takie problemy nie nawiedzą nas już więcej w przyszłości.
Tymczasem zapraszam Was do słuchania najbliższej audycji (10 marca), podczas której skupimy się na koncertowym Pictures at an Exhibition z repertuaru Emerson, Lake & Palmer oraz koncept albumie Three Friends od Gentle Giant.
Na tę audycję czekałem szczególnie! Tematem naszego niedzielnego spotkania będzie album Thick as a Brick, wydany przez Jethro Tull w marcu 1972 roku . Wydawnictwo jest uznawane za kluczowe osiągnięcie grupy (druga płyta wszech czasów wg progarchives.com) oraz za jedno z najwybitniejszych dzieł w historii muzyki progresywnej. Krążek potraktujemy w sposób szczególny, gdyż podczas najbliższej audycji zostanie zagrany W CAŁOŚCI!
Podczas audycji przypomnimy kontynuację Thick as a Brick, wydany w roku ubiegłym przez Iana Andersona album Thick as a Brick 2 oraz weźmiemy udział w świętowaniu premiery najnowszego wydawnictwa Stevena Wilsona, The Raven That Refused to Sing (And Other Stories). Nie zapomnimy rzecz jasna o porcji muzyki z roku 1972, która dziś bardziej dążyć będzie ku progresywno folkowym brzmieniom.
Zaczynamy o 21.00!
Ian Anderson:Thick As A Brick to jedna z tych płyt Jethro Tull, które powstały wspólnym wysiłkiem - wszyscy muzycy zespolu mieli wkład w opracowanie muzyki. Podstawowe melodie są więc moje, ale sposób, w jaki zostały podane, sposób, w jaki zostały powiązane ze sobą, był wynikiem niemal demokratycznego procesu twórczego. Myślę, że płyta Thick As A Brick odniosła tak wielki sukces, ponieważ była ucieszna. Pozwoliliśmy sobie na niej na żart, wskazując dwunastoletniego chłopca jako twórcę tekstu i muzyki, co oczywiście było bzdurą. Zrobiliśmy to aby zakpić z krytyków, którzy twierdzili, że Jethro Tull to zespół, który nagrywa concept albumy. Zaproponowaliśmy concept album, który był kompletną bzdurą. Myśleliśmy oczywiście, że dla wszystkich będzie jasne, że to żart. A jednak sporo osób uwierzylo, że nagraliśmy muzykę stworzoną przez dwunastoletniego chłopca. Dla nas w każdym razie była to zabawna przygoda. Nie znaczy to jednak, że uważam Thick As A Brick za błahostkę. To dobry album i do dziś gramy sporo z tej muzyki na koncertach. Tak to niezła rzecz..."