Dzisiejszy świat muzyki jest ujednolicony i skończony jak całościowo poznana dziedzina nauki. Wszelkie dalsze eksperymenty odbywają się na gruncie już opracowanych dźwiękowych dyskursów. Potężne wielominutowe utwory Dream Theater to nic innego jak Rush na sterydach, uwielbiane przez rzeszę alternatywnej młodzieży (widzicie oksymoron?) Animal Collective to mocno wstrząśnięty drink z Faust i Pixies, a Buckethead to dziwniejsza wersja Franka Zappy. Przy najszczerszych intencjach i latach pracy to, co po raz ostatni udało się osiągnąć krautrockowcą zdaje się przekraczać ludzkie możliwości.
Na wstępie muszę zaznaczyć dwie prawdy: 1. nie istnieje taki gatunek jak krautrock. Wie o tym każdy, kto choćby pobieżnie zna twórczość oznaczanych tą fiszką tworów: nie da się zamknąć Kraftwerk i Can w jednej szufladce i koniec. 2. termin ten został stworzony przez brytyjską prasę i miał pejoratywny wydźwięk. Podczas drugiej wojny światowej alianckie media wykreowały wizerunek typowego Niemca jako m.in. jedzącego kapustę kiszoną (co moim zdaniem było polską domeną). W języku niemieckim kapusta kiszona to sauerkraut, więc skrótowo zaczęto nazywać hitlerowskich żołnierzy krauts. Inne źródła wskazują na wykreowanie się terminu już w XVIII w., kiedy to każdy statek miał na pokładzie dużą ilość witaminy C potrzebnej do zapobieganiu szkorbutowi. Brytyjczycy używali limonek, przez co byli nazywani “limeys”, a Niemcy używali kapusty kiszonej… Nigdy jednak nie powstał limeyrock.
Nielicznym muzykom takie określenie nie przeszkadzało (np. zespołowi Faust, który nawet nagrał utwór pt. Krautrock), większość zdecydowanie protestowała. Jaki Liebezeit (Can) i Renate Knaup (Amon Düül II) uważali, że w ten sposób Anglicy podtrzymują wizerunek “dobrych aliantów” i “złych, głupich Niemców”. Będę w niniejszym artykule stosował sformułowanie krautrock, ale wyłącznie z powodu jego zakotwiczenia w historii muzyki, a nie nacechowania emocjonalnego.
Nielicznym muzykom takie określenie nie przeszkadzało (np. zespołowi Faust, który nawet nagrał utwór pt. Krautrock), większość zdecydowanie protestowała. Jaki Liebezeit (Can) i Renate Knaup (Amon Düül II) uważali, że w ten sposób Anglicy podtrzymują wizerunek “dobrych aliantów” i “złych, głupich Niemców”. Będę w niniejszym artykule stosował sformułowanie krautrock, ale wyłącznie z powodu jego zakotwiczenia w historii muzyki, a nie nacechowania emocjonalnego.
Jak brzmiała popularna muzyka Niemiec z końca lat 60., wie każdy kto ma w domu stare winyle rodziców i dziadków. Nawet jeżeli nie macie adapterów do odsłuchania to już sam wygląd okładki wiele mówi. Bawarskie szlagiery i tym podobne sztuczne twory miały swoje wyznaczone zadanie – odwracały uwagę od krwawych wydarzeń w Berlinie Zachodnim. Według Edgara Froese z Tangerine Dream, niemieccy niezależni muzycy nie mieli innego wyjścia jak przyjąć wolną formę tworzenia. Rok 1968 był czasem wielkiej rewolucji zbuntowanej młodzieży. W Stanach nasilały się ruchy hipisowskie, na scenie debiutowali artyści, którzy są dzisiaj legendami rockowej muzyki: Morrison, Hendrix, Joplin. Przeciwko rządowi wystąpiła także młodzież Berlina Zachodniego, jednak odpowiedź władz była bez porównania agresywniejsza niż za Atlantykiem. Siłą napędową amerykańskich działaczy był sprzeciw wobec agresji w Wietnamie. W młodych Niemcach niechęć wyzwalała władze tych samych elit, które kierowały państwem za czasów II Wojny Światowej.